PlusLiga. Damian Schulz dla Interii: Anastasi i Castellani są jak ogień i woda
- W porównaniu do dwóch lat w Rzeszowie czuję się lepiej fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Hala Urania? Czasami przychodzimy, a tam siedem czy osiem stopni. Ale nie narzekamy, bo u siebie wygrywamy - podkreśla Damian Schulz, siatkarz Indykpolu AZS Olsztyn. Przed jego drużyną kluczowe mecze w walce o awans do fazy play-off PlusLigi.

Damian Gołąb, Interia: Odetchnął pan z ulgą, kiedy GKS Katowice w niedzielę przegrał z Treflem Gdańsk? Dzięki temu wasza porażka ze Stalą Nysa stała się chyba mniej bolesna.
Damian Schulz, atakujący Indykpolu AZS Olsztyn: Na pewno tak. Zespół z Gdańska nam pomógł. Teraz może zdarzyć się tak, że ósme miejsce w tabeli będzie zależało od wyników naszych dwóch bezpośrednich meczów z GKS-em Katowice. To byłoby dla nas fajne rozwiązanie.
Co stało się z waszą drużyną w meczu ze Stalą Nysa? Po serii dobrych wyników Indykpol przegrał z zespołem, który ostatnio notował porażkę za porażką.
- Na pewno zagraliśmy o wiele słabiej. Drużyna z Nysy też nie zaliczyła rewelacyjnego spotkania, to my spisaliśmy się o wiele gorzej. Po meczu z Gdańska całą noc jechaliśmy do Nysy, po dwóch dniach rozegraliśmy kolejny mecz. Może byliśmy więc podmęczeni, ale nie ma co się usprawiedliwiać - byliśmy słabsi od Stali.
Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie!
Mimo tej porażki z obecnej pozycji w tabeli możecie być umiarkowanie zadowoleni? Jeszcze w listopadzie sytuacja wyglądała dużo gorzej i wydawało się, że możecie zapomnieć o grze w fazie play-off.
- Początek mieliśmy średni, zajmowaliśmy nawet dopiero 12. miejsce w tabeli. Gdy zaczęliśmy lepiej grać, przytrafił nam się koronawirus. Po kwarantannie czekał nas mecz z Cuprum Lubin, gdzie wypadliśmy dramatycznie. Tych trzech punktów, które mogliśmy wtedy zdobyć, na pewno teraz brakuje. Drużyna z Lubina była naszym sąsiadem w tabeli, ta porażka nadal boli. Teraz, w zimnym okresie sezonu, bardzo dobrze gramy u siebie, w naszym igloo. To nam chyba pomaga. Za nami trzy dwumecze ze Stalą, Jastrzębskim Węglem i Treflem Gdańsk. Wszystkie spotkania u siebie wygraliśmy, przegrywaliśmy na wyjazdach.
Pan przyzwyczaił się już do specyficznych warunków w olsztyńskiej hali Urania?
- Jeśli mam być szczery, to nie. Czasami przychodzimy, a w hali jest siedem czy osiem stopni. Co wtedy? Czapka, termoaktywne spodnie i bluza, i jakoś trenujemy. Do tej pory nie spotkałem się z takimi warunkami. Jest ciężko, ale nie narzekamy. U siebie wygrywamy, więc trzeba to kontynuować. Zostały nam do rozegrania cztery mecze, w tym trzy właśnie w naszej hali.
Interesujesz się sportem? Sprawdź nowy serwis Sport Interia!
W tym sezonie Indykpol długo się rozpędzał, ale w końcu wasza gra wskoczyła na właściwe tory. Potrzebowaliście czasu na zgranie?
- Czas działał na naszą korzyść. Na boisku była siódemka osób, które nigdy wcześniej ze sobą nie grały. Taka całkowita wymiana składu na pewno nie działa na korzyść drużyny. Teraz wyglądamy dużo lepiej. Czy po drodze nie straciliśmy wiary w awans do ósemki? Chyba nie. W czasie sezonu rzadko patrzę w tabelę, staram się koncentrować tylko na następnym meczu. Teraz zostały już tylko cztery spotkania, jest więc już liczenie punktów. Każdy patrzy, kto z kim gra.
Przez odwołane mecze z początku sezonu większość drużyn gra ostatnio co 3-4 dni. Panu taki tryb odpowiada? A może brakuje czasu na pełny cykl treningowy?
- Lepiej gra się w stałych cyklach meczów, na przykład środa-sobota, albo tylko w weekendy. Łatwiej się do tego przystosować. A ostatnio między meczem na jednym i drugim końcu Polski mieliśmy tylko dwa dni przerwy. Teraz dwa kolejne spotkania, a po nich aż dwa tygodnie przerwy do następnego. Kalendarz jest dziwny, nierówny. Może dlatego niektóre drużyny grają w kratkę. ZAKSA jest wyjątkiem, ale tam pozostał skład z poprzedniego sezonu. Od samego początku zawodnicy byli zgrani, każdy wiedział, czego wymagać od innych. Tabela pokazuje, że w tym sezonie każdy może wygrać z każdym.
Forma całej waszej drużyny poprawiła się w trakcie sezonu. Czuje pan, że pana dyspozycja też poszła w górę?
- Na pewno poprawiła się w porównaniu do dwóch lat spędzonych w Rzeszowie. Czuję się lepiej fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Myślę, że kwestią czasu jest, gdy będzie jeszcze lepiej.
Wyraźnie odżył pan w Olsztynie po sezonach w Resovii?
- Tak. Nie ukrywam, że sezony w Rzeszowie nie były dla mnie najlepsze. Można powiedzieć, że przez dwa lata byłem nieobecny w PlusLidze. Pod względem psychicznym w Olsztynie nastąpiła wyraźna zmiana na lepsze.
Jak pan ocenia współpracę z Danielem Castellanim? Mocno różni się od tego, co było w Rzeszowie?
- Każdy szkoleniowiec jest inny. Trener Castellani jest dość spokojną osobą. Co by się nie działo, zachowuje spokój. Stara się nie wprowadzać negatywnej energii do drużyny.
Odpowiada panu taki styl? Czasami trenerzy potrafią przecież “huknąć" na drużynę w czasie przerwy.
- Najlepiej prezentowałem się w Treflu, gdy trenowałem u trenera Anastasiego. I chyba bardziej odpowiadają mi trenerzy, którzy stoją za moimi plecami z delikatnym batem. Do stylu trenera Castellaniego trzeba było się po prostu przyzwyczaić. Gdyby porównywać obu tych szkoleniowców, są jak ogień i woda.
Teraz przed wami kluczowe mecze z GKS-em. Przed takim spotkaniem potrzeba dodatkowej motywacji? A może tylko “wyczyszczenia głów" po przegranej ze Stalą?
- Już nikt z nas nie pamięta porażki w Nysie. Gdyby zespół z Katowic wygrał w Gdańsku, pewnie z tyłu głowy cały czas byśmy ją mieli. Ale teraz GKS ma tylko o punkt więcej od nas, a przed nami dwumecz z tą drużyną. Na pewno będzie dużo nerwów, energii i serca zostawionego na parkiecie. Te mecze mogą być decydujące. Nasz terminarz nie jest łatwy, bo gramy jeszcze z PGE Skrą i Resovią. Dlatego bezpośrednie starcia z katowicką drużyną będą bardzo ważne.
A o miejsce w fazie play-off walczą z wami jeszcze Ślepsk Malow Suwałki i Cuprum. Końcówka sezonu zapowiada się bardzo ciekawie.
- Zespół z Lubina ma za sobą fajną serię wygranych spotkań, dzięki temu włączył się do walki o ósme miejsce. Zespół z Suwałk odwrotnie, ma na koncie serię porażek. Ale to nie wyklucza, że włączy się jeszcze do walki. Dla kibiców najfajniej byłoby pewnie wtedy, gdyby ostatnia kolejka decydowała o ósmym miejscu i każdy z tych zespołów miał jeszcze jakieś szanse na play-off. My wolelibyśmy jednak, by rozstrzygnęło się to wcześniej.
Jaki będzie klucz do pokonania GKS-u?
- Standardowo: kto będzie lepiej zagrywał, ten wygra. Wiara w awans do ósemki jest w nas duża. Od katowiczan dzieli nas tylko punkt, to nie jest jakaś wielka przewaga. Spotkanie na pewno będzie bardzo zacięte. I u nas, i u nich jest kilka fajnych charakterów w drużynie, mogą być więc fajne emocje.
Rozmawiał Damian Gołąb

1. | Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle | 13 | 13 | 0 | 39: 6 | 37 |
2. | Jastrzębski Węgiel | 13 | 10 | 3 | 34:11 | 32 |
3. | Projekt Warszawa | 13 | 10 | 3 | 32:20 | 28 |
4. | Aluron CMC Warta Zawiercie | 12 | 9 | 3 | 28:19 | 24 |
5. | PGE Skra Bełchatów | 12 | 8 | 4 | 31:20 | 24 |
6. | Indykpol AZS Olsztyn | 12 | 7 | 5 | 25:19 | 21 |
7. | Asseco Resovia | 12 | 5 | 7 | 20:22 | 16 |
8. | LUK Lublin | 12 | 5 | 7 | 19:27 | 14 |
9. | Trefl Gdańsk | 12 | 4 | 8 | 17:24 | 13 |
10. | Cuprum Lubin | 12 | 3 | 9 | 18:29 | 12 |
11. | GKS Katowice | 12 | 4 | 8 | 17:29 | 11 |
12. | Cerrad Enea Czarni Radom | 12 | 4 | 8 | 14:29 | 11 |
13. | Ślepsk Malow Suwałki | 12 | 3 | 9 | 12:29 | 9 |
14. | Stal Nysa | 13 | 1 | 12 | 14:36 | 6 |