Na początku spotkania obie drużyny zaprezentowały sporo szybkiej i skutecznej siatkówki. Od pierwszych akcji dobrze radzili sobie skrzydłowi. Uwagę zwracał zwłaszcza Ronald Jimenez, który od kilku tygodni gra na wysokim poziomie. Po wyrównanym otwarciu seta to właśnie jego blok i dobra zagrywka Nikołaja Penczewa pozwoliły Cuprum objąć prowadzenie 14:11. Goście szybko jednak odrobili straty i wydawało się, że w końcówce partii lubinianie oraz rzeszowianie będą długo walczyć o zwycięstwo. Tymczasem gospodarze szybko ponownie wypracowali sobie trzy punkty przewagi, a po bloku Dawida Guni na Rafale Buszku różnica jeszcze się powiększyła. Partię wygraną przez Cuprum 25:21 zakończył kolejny nieudany atak doświadczonego przyjmującego. Łącznie w pierwszym secie gospodarze zanotowali aż siedem punktowych bloków, a Resovia ani jednego. Pierwotnie oba zespoły miały się spotkać jeszcze w październiku. Powodem przełożenia spotkania były zakażenia koronawirusem, które do niedawna zupełnie burzyły terminarz PlusLigi. W tamtym okresie forma obu zespołów nie była najlepsza, za to w ostatnich tygodniach spisywały się nieźle. Co prawda Cuprum przegrało dwa ostatnie mecze, ale prezentującemu świetną dyspozycję Treflowi Gdańsk lubinianie ulegli dopiero po tie-breaku. Rzeszowianie z kolei przyjechali do zachodniej Polski podbudowani dwoma błyskotliwymi zwycięstwami bez straty seta. Efektem widowiskowej gry było niedawne przedłużenie kontraktu z trenerem Alberto Giulianim, który podpisał umowę na kolejne dwa lata. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! W drugim secie środowego spotkania włoski szkoleniowiec szybko doszedł do wniosku, że szóstka, którą wybrał do podstawowego składu, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kiedy Cuprum objęło prowadzenie 4:2, zdecydował się zastąpić Buszka Simone Parodim. 34-letni Włoch w tym tygodniu wzmocnił drużynę w obliczu kontuzji dwóch przyjmujących. Na parkiecie zameldował się też środkowy Jeffrey Jendryk. Gra gości się poprawiła, po błędzie Wojciecha Ferensa objęli prowadzenie 17:15. Ta akcja okazała się przełomowym momentem partii, którą Resovia wygrała 25:21. Początek kolejnego seta to kilka udanych akcji gospodarzy i szybkie prowadzenie 3:0. Tyle że rzeszowianie błyskawicznie dopadli rywali. W drużynie Giulianiego po raz kolejny dobrze prezentował się Klemen Cebulj. Po kilku minutach wyrównanej walki Cuprum ponownie odskoczyło przeciwnikom na trzy punkty, wygrywając najdłuższą wymianę spotkania dzięki ofiarnym interwencjom w obronie i przytomnemu atakowi Ferensa. Resovia jeszcze raz odrobiła straty, ale w końcówce to lubinianie okazali się skuteczniejsi - najważniejsze akcje zakończył Jimenez.Gospodarze cały czas dominowali w bloku, dobrze serwował Miguel Tavares. Gdy lżejszym serwisem gości zaskoczył jeszcze Ferens, Cuprum prowadziło 12:10. Rzeszowianie nadal jednak nie odpuszczali i po udanym ataku Parodiego to oni wygrywali 17:16. Zawodnikom Resovii w końcu udało się też zdobyć kilka punktów blokiem. Pomyłki Karola Butryna w ataku zmarnowały jednak ten wysiłek i pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie tuż przed rozstrzygającymi akcjami seta. Ostatecznie to Cuprum wygrało partię 25:23, a cały mecz 3:1. To pierwsze w tym sezonie zwycięstwo lubinian we własnej hali. Cuprum Lubin - Asseco Resovia 3:1 (25:21, 21:25, 25:23, 25:23) Cuprum: Gunia, Ferens, Jimenez, Smoliński, Penczew, Tavares - Szymura (libero) oraz Magnuszewski, Lorenc, Jakubiszak, Maruszczyk Resovia: Krulicki, Buszek, Butryn, Hain, Cebulj, Drzyzga - Potera (libero) oraz Domagała, Parodi, Jendryk, Woicki, Tammemaa Damian Gołąb