Mecz lepiej otworzył zespół z Radomia, zdobywając dwa oczka po atakach Dawida Konarskiego i trzy kolejne po udanych akcjach Dawida Dryi (m.in. dwóch asach serwisowych). Gdańszczanie szybko doprowadzili do remisu, w czym pomogły im skuteczne bloki i... rywale, którzy zaczęli popełniać błędy w zagrywce. W tym elemencie nie ustępowali im jednak siatkarze Michała Winiarskiego, bo również zanotowali na koncie liczne błędy. Gra Gdańskich Lwów mocno poprawiła się w końcówce seta, dzięki czemu mogli odskoczyć radomianom na sześć, a nawet siedem punktów (23:16)! Przewagę pewnie utrzymali do końca pierwszej części spotkania. Podrażnieni gospodarze fantastycznie rozpoczęli drugą odsłonę od punktowej zagrywki i skutecznego bloku, jednak goście chwilę później także odpowiedzieli asem serwisowym. Mimo tego obie ekipy znowu popełniały sporo błędów serwisowych. Przy stanie 10:10 gospodarze mieli na koncie już cztery zepsute zagrywki, a goście - trzy. Sytuacja poprawiła się nieco w drugiej części seta, ale radomianie dalej pomagali swoim rywalom. Co prawda nie psuli już zagrywek, ale mylili się w ataku, często posyłając piłki w aut. Końcówka należała do Gdańskich Lwów, a ostatni punkt dla swojej ekipy zdobył Moritz Reichert. Było już 2:0 dla gości. Trzecią odsłonę obie drużyny rozpoczęły identycznie, od punktu z ataku, a potem z zagrywki. Gdańszczanie szybko jednak złapali wiatr w żagle, zdobywając cztery punkty z rzędu. Chwilę później - kolejne trzy. Było już 11:5 dla ekipy Winiarskiego. Na parkiecie brylowali Mariusz Wlazły i Pablo Crer. Dalsza część tego seta to był popis gry Gdańskich Lwów, którzy po prostu bawili się siatkówką. W końcówce zdobyli cztery punkty z rzędu po bloku! Ostatecznie goście triumfowali z wynikiem 25:11. Cerrad Enea Czarni Radom - Trefl Gdańsk 0:3 (19:25, 21:25, 11:25) MVP: Mariusz Wlazły