Wszystkie trzy dotychczasowe mecze Vervy i jastrzębian w tym sezonie kończyły się tie-breakiem. W fazie zasadniczej każda z drużyn wygrała raz, a pierwsze spotkanie półfinałowe wygrali u siebie podopieczni trenera Andrei Gardiniego. Zespół z Warszawy musiał wygrać w środę u siebie, by zachować szansę na walkę o złoto. W pierwszej partii sytuacja zmieniała się dość często. Gospodarze prowadzili 7:5, a po chwili goście zdobyli pięć punktów z rzędu. W zaciętej i emocjonującej końcówce obie ekipy miały swoje okazje. Ostatecznie czwartą piłkę setową wykorzystała VERVA dzięki błędowi rywali, jastrzębianie zaś zmarnowali szansę, gdy wygrywali 27:26. Do jeszcze większego zwrotu akcji doszło w kolejnej odsłonie. Drużyna z Warszawy przegrywała już 9:15, ale przy zagrywce Igora Grobelnego doprowadziła do remisu, zapisując na swoim koncie sześć kolejnych "oczek". Podopieczni Andrei Anastasiego rozkręcali się - wypracowali przewagę 24:21, ale nie potrafili postawić kropki nad i. Zespół Gardiniego doprowadził do remisu, a łącznie obronił w tej partii pięć setboli. Sam zaś wykorzystał drugiego. Zmarnowana szansa mocno odbiła się na grze Vervy w trzeciej odsłonie, która dość szybko zaczęła się toczyć pod dyktando gości. Mającego problemy ze skutecznością w ofensywie przyjmującego stołecznej drużyny Bartosza Kwolka zastąpił Artur Szalpuk, ale i on nie był w stanie wówczas wiele zdziałać. Po drugiej stronie siatki zaś bardzo dobrze radził sobie Bucki, który najpierw wchodził tylko na zagrywkę, ale potem w trakcie spotkania zastąpił na stałe Mohameda Al Hachdadiego. Dobrze spisywał się też środkowy przyjezdnych Jurij Gladyr. Gospodarze, mając nóż na gardle, w czwartej partii prowadzili 9:5 i 12:9. Dobrze radził sobie wówczas Szalpuk, a ofiarnością w dalszym ciągu imponował Grobelny. Miny gospodarzom jednak zrzedły, gdy to Jastrzębski Węgiel im odskoczył na 19:17. Emocjonująca końcówka padła łupem gości, którzy wykorzystali drugą piłkę meczową. "To byłby całkiem inny mecz, gdybyśmy prowadzili 2:0. Nie udało się wykorzystać prowadzenia i piłek setowych i to się na nas zemściło. Jastrzębie znakomicie zagrało. Drugi atakujący zrobił robotę. Szkoda, boli niesamowicie. Został nam mecz o trzecie miejsce. Na pewno się nie poddamy i będziemy walczyć. Mieliśmy dziś duże problemy z przyjęciem. Te zmiany zagrywki z wyskoku na flota rywali wprowadzały u nas zamieszanie i przełożyły się na atak. Musieliśmy się niestety bronić obroną i blokiem" - podsumował Grobelny. Przyznał, że liczył, iż jego zespołowi uda się odwrócił losy rywalizacji, tak jak to miało miejsce w ćwierćfinale z Treflem Gdańsk, który zakończył się w trzech pojedynkach. Bohaterem jastrzębian był wspomniany Bucki, który do 15 punktów atakiem dołożył trzy zdobyte blokiem i tyle samo asów. "Bardzo się cieszę, że tak to u nas wszystko wychodzi ze zmianami. Że jeśli nam nie idzie, to potrafimy wprowadzić kogoś - nie tylko chodzi o mnie. Dziś Yacine Louati wszedł z ławki i też zrobił super robotę. Myślę, że naszym dużym atutem jest ten szeroki skład" - ocenił 32-letni zawodnik. Słynie on z tego, że nieraz wspomaga swój zespół wchodząc na boisko zadaniowo na zagrywkę w ważnym momencie seta. "Czy trenuję więcej ten element niż inni? Powiedziałbym, że jest odwrotnie - raczej mniej i może dlatego tak idzie? Dziś miałem też trochę szczęścia. Co sprawia, że moja zagrywka jest taka trudna dla przeciwników? Może polega to na tym, że nieczysto trafiam w piłkę i przez to potrafię ich zaskoczyć? A tak na poważnie, to ważne, że jest regularność w tym elemencie" - podsumował. Nie ukrywał, że cieszy go, iż półfinałowe zmagania udało się zakończyć w dwóch meczach. "Jedno to zaoszczędzone siły fizyczne, ale też pod względem mentalnym. To były stresujące pojedynki. Myślę, że te mecze się fajnie oglądało, mam taką nadzieję. Na pewno była to wojna nerwów, ale dodatkowo były też chyba w miarę ciekawe pod względem sportowym. Ale już jest po półfinale. Mamy chwilę na złapanie oddechu i będziemy się szykować do kolejnych spotkań" - podkreślił Bucki. Jastrzębianie poprzednio do finału w PlusLidze dotarli w sezonie 2009/10. "Czy awans do niego to zrealizowanie planu minimum? Ciężko mi powiedzieć. Marzymy o mistrzostwie i zrobimy wszystko, by w tym finale walczyć. Mam nadzieję, że tak będzie. Marzyliśmy o finale, a teraz marzymy, by go wygrać" - zaznaczył atakujący z Jastrzębia. Siatkarze Vervy z kolei muszą jak najszybciej wyczyścić głowy przed rywalizacją o brąz. "Jutro prawdopodobnie dostaniemy wolne, więc będzie więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego, co się stało, uspokojenie głowy i regenerację" - przyznał Grobelny. Trwa jeszcze rywalizacja w drugiej parze półfinałowej, w której Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle prowadzi z PGE Skrą Bełchatów 1-0.