Po gładko wygranym pierwszym secie Projektowi nie szło już tak łatwo. Gry prowadził w setach 2:0, w kolejnym przytrafił się mu przestój w grze. W efekcie Ślepsk wypracował pięciopunktową przewagę (19:14), którą utrzymał do końca tej partii. W kolejnej odsłonie gospodarze dwa razy roztrwonili kilkupunktową przewagę za sprawą nieskuteczności w ataku, ale po wyrównanej końcówce zdołali uniknąć tie-breaka. "Graliśmy na styku, więc nie było mowy o rozprężeniu po drugiej partii. Bardziej baliśmy się po tym pierwszym, pewniej wygranym secie, że w nasze szeregi wkradnie się trochę więcej luzu, bo Ślepsk nie grał wówczas najlepiej, a my z kolei całkiem nieźle. Później, niestety, role się trochę odwróciły. Zaczęliśmy popełniać dużo własnych błędów. To nie powinno tak wyglądać, ale wygraliśmy. Trzeba się więc cieszyć, ale i wyciągnąć wnioski z trzeciej partii, kiedy roztrwoniliśmy przewagę" - podsumował Nowakowski. Reprezentacyjny środkowy przyznał, że rywale - jako beniaminek - grali bez presji. "Na pewno byli też podbudowani niedawnym zwycięstwem nad Asseco Resovią Rzeszów. Oglądałem urywki tego spotkania i zrobili na mnie niezłe wrażenie. Na pewno jeszcze niejeden mecz wygrają w lidze i postraszą niejednego przeciwnika" - ocenił. Najwięcej punktów dla warszawskiego zespołu - 20 - zdobył Bartosz Kwolek. "Zawodnicy z Suwałk już w poprzedniej kolejce pokazali się z dobrej strony, więc spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Taki też był. Ważne, że dopisaliśmy do swojego konta trzy punkty. Nasze kłopoty to po części efekt własnych problemów, a po części też efekt dobrej gry rywali" - podsumował. Projekt po trzech kolejkach ma komplet punktów i awansował na pozycję lidera, na której zostanie przynajmniej do środy. Wówczas wyprzedzić ich może Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która ma do rozegrania zaległe spotkanie. Ślepsk, który ma na koncie dwa mecze i trzy punkty, jest obecnie dziewiąty. Bartłomiej Bołądź uważa, że w poniedziałek we znaki jego drużynie dała się nieskuteczność w ataku w końcówkach. "Mieliśmy szansę w drugim secie, żeby doprowadzić do remisu w całym spotkaniu. Szkoda, że się nie udało, ale ważne, że walczyliśmy. Rywale popełniali mniej błędów indywidualnych, po ich stronie było też doświadczenie" - zaznaczył. Stołeczni siatkarze w tym meczu wrócili po trzech latach przerwy do Areny Ursynów. Od sezonu 2016/17 na stałe rozgrywali swoje mecz na Torwarze, a wcześniej grali tam z zespołami ze ścisłej czołówki. W ostatnich trzech latach jednak w listopadzie przeważnie były kłopoty z dostępnością hali przy ulicy Łazienkowskiej. "Przenosiny do Areny Ursynów wynikają z tego samego powodu. Kłopoty tego typu grożą nam także w grudniu i styczniu, więc jeszcze wrócimy do obiektu przy ul. Pileckiego. Prawdopodobnie zagramy tu też raz w ramach Ligi Mistrzów" - powiedział PAP rzecznik prasowy wicemistrza Polski Maciej Prusiński. Beniaminek nie będzie miał teraz czasu na odpoczynek. W środę czeka go zaległy mecz pierwszej kolejki z Zaksą, a w niedzielę podejmie Trefla Gdańsk. Projekt w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.