To miała być odpowiedź mistrzów Polski na niedzielną porażkę. Trzy dni wcześniej, po 19 ligowych wygranych w tym sezonie, ktoś w końcu znalazł pomysł na ZAKS-ę. Rzeszowianie zwyciężyli w zaległym meczu w Kędzierzynie-Koźlu 3:2, pokazując sporo dobrej siatkówki i przerywając doskonałą serię rywali. Tym razem jednak siatkarze lidera PlusLigi zaprezentowali się zdecydowanie lepiej od Resovii niemal w każdym elemencie gry. Początek pierwszego seta był wyrównany, choć ZAKSA osiągnęła dwupunktową przewagę dzięki dwóm asom serwisowym Kamila Semeniuka. Rozgrywający gości Benjamin Toniutti częściej niż zwykle kierował piłki do Łukasza Kaczmarka. Był jednak ku temu powód - 26-letni atakujący radził sobie znakomicie. To w dużym stopniu dzięki jego 80-procentowej skuteczności w ataku kędzierzynianie przed końcówką partii wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Mimo że gospodarzom w końcu udało się powstrzymać Kaczmarka, straty były zbyt duże, by je odrobić. Lider PlusLigi wygrał 25:19. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Pierwsza w tym sezonie porażka ZAKS-y przyszła bezpośrednio po turnieju Ligi Mistrzów w Bełchatowie. Kędzierzynianie mieli prawo być zmęczeni, mecz z Resovią był bowiem ich czwartym spotkaniem w ciągu sześciu dni. - Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że możemy mieć kłopoty. Gramy bardzo dużo meczów, nie pamiętamy, co to chwila wytchnienia - przyznał po niedzielnej porażce Paweł Zatorski, libero ZAKS-y. Przegrana w niczym nie zachwiała pozycją jego drużyny w tabeli PlusLigi, w której przed środowym spotkaniem wciąż mieli 10 punktów przewagi nad drugim Jastrzębskim Węglem. Na początku drugiego seta mistrzowie Polski kontynuowali dobrą grę. Nadal świetnie prezentował się Kaczmarek i po zakończonym przez niego kontrataku ZAKSA prowadziła już 3:0. Gospodarze dość szybko doprowadzili do remisu 7:7, gdy efektownym atakiem z drugiej linii popisał się Klemen Cebulj. Tyle że kędzierzynianie w drugiej połowie seta ponownie zaczęli budować sobie przewagę. Przy stanie 16:13 dla gości trener Resovii Alberto Giuliani poprosił o przerwę. Energiczne przywołanie rzeszowian do porządku nie przyniosło jednak efektu. ZAKSA powiększyła jeszcze przewagę po tym, jak świetnie w polu zagrywki spisał się wprowadzony właśnie w tym celu na boisko Adrian Staszewski. Kiedy Cebulj nie był w stanie przyjąć posłanej przez niego piłki, Resovia traciła do rywali już pięć punktów. Partię wygraną przez gości 25:18 zakończył kolejny kontratak, tym razem domknięty lekkim zbiciem piłki przez Semeniuka. W trzecim secie Kaczmarek do wachlarza swoich zagrań dołożył jeszcze blok przy ataku Karola Butryna, po którym ZAKSA prowadziła 3:1. Gospodarze wzmocnili jednak zagrywkę, punkty z pola serwisowego zdobyli Nicolas Szerszeń i Butryn, dzięki czemu Resovia prowadziła 8:7. W kolejnych minutach na parkiecie trwała wyrównana walka, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Nawet gdy goście odskoczyli na dwa punkty, rzeszowianie nie zamierzali się poddawać i szybko doganiali rywali.Przy stanie 20:20 różnicę swoim serwisem ponownie zrobił Kaczmarek. Po chwili Cebulj huknął z lewego skrzydła w aut i ZAKSA stanęła przed autostradą do wygranej. Nie trzeba było na nią długo czekać, a w ostatniej akcji meczu Cebulj jeszcze zaserwował w siatkę. Kandydat do nagrody dla MVP był jeden - statuetkę zgarnął Kaczmarek.Obie drużyny wrócą do gry już za trzy dni. W sobotę Resovię czeka wyjazdowe spotkanie z Vervą Warszawa Orlen Paliwa, a ZAKSA podejmie Aluron CMC Wartę Zawiercie. Asseco Resovia - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (19:25, 18:25, 21:25) Resovia: Butryn, Tammemaa, Cebulj, Drzyzga, Jendryk, Szerszeń - Potera (libero) oraz Mariański (libero), Krulicki, Hain, Parodi ZAKSA: Kaczmarek, Kochanowski, Semeniuk, Toniutti, Smith, Śliwka - Zatorski (libero) oraz Kluth, Staszewski Damian Gołąb