Pierwotnie oba zespoły miały spotkać się w rzeszowskiej hali Podpromie 1 października. Na przeszkodzie stanęło jednak zakażenie koronawirusem wykryte u pięciu członków drużyny z Suwałk. Później problemy z pandemią dotknęły także drużynę z Rzeszowa, która dopiero w piątek wróciła do gry po 25 dniach przerwy. Powrót był jednak udany, bo drużyna Alberto Giulianiego wygrała 3:1 z Indykpolem AZS Olsztyn. Z powodu długiej pauzy Resovia ma do rozegrania aż pięć meczów w ciągu 15 dni. Mimo to na spotkanie ze Ślepskiem włoski trener wystawił taką samą szóstkę, jaka wystąpiła w ostatniej kolejce. Zawodnicy odpłacili się za zaufanie i po asie serwisowym Klemena Cebulja objęli wyraźne prowadzenie 9:5. Po chwili przewaga gospodarzy wzrosła do aż sześciu punktów i trener Ślepska Andrzej Kowal poprosił o przerwę. Po niej goście nieco zniwelowali różnicę punktową, ale Resovia cały czas kontrolowała grę. Dobrze funkcjonowały jej skrzydła, skuteczny był szczególnie Robert Taht. Przewaga gospodarzy ani na chwilę nie spadła poniżej dwóch punktów, w końcówce dwoma świetnymi zagrywkami popisał się jeszcze Fabian Drzyzga i set skończył się wygraną rzeszowian 25:19. Druga partia rozpoczęła się w podobny sposób, bo goście po raz kolejny nie potrafili przyjąć serwisu rozgrywającego Resovii. Rozwiązaniem na problemy Ślepska w tym elemencie gry miało być wprowadzenie Kevina Klinkenberga - przy stanie 5:2 dla gospodarzy boisko opuścił Tomas Rousseaux. Od tego momentu gra drużyny z Suwałk nieco się poprawiła. Po zablokowanym ataku Karola Butryna na tablicy wyników pojawił się remis 8:8. Wtedy coś zacięło się w grze gospodarzy. Kilka nieudanych akcji i niezłych zagrań rywali sprawiło, że to Ślepsk szybko odskoczył i objął prowadzenie 13:9. Giuliani zareagował zmianami, wprowadzając na parkiet Pawła Woickiego i Rafała Buszka. Doświadczeni zawodnicy nie potrafili jednak znacząco poprawić gry kolegów. Goście świetnie ustawiali blok, w ataku nie mylił się Bartłomiej Bołądź. W końcówce sygnał do odrabiania strat rzeszowianom dał jeszcze Taht - jego dobre zagrywki pomogły zmniejszyć stratę do gości do zaledwie jednego punktu. Dogonić rywali się jednak nie udało i stan meczu został wyrównany. Siatkarze z Suwałk jakby chcieli potwierdzić tezę, że w tym sezonie zdecydowanie lepiej radzą sobie w meczach na wyjeździe. W końcu pięć z sześciu dotychczasowych zwycięstw w tym sezonie odnieśli właśnie na parkietach rywali. W trzecim secie szybko odskoczyli rzeszowianom na trzy punkty. Taki stan utrzymał się do chwili, w której w polu zagrywki po stronie Resovii pojawił się Cebulj. As serwisowy i kilka trudnych zagrywek Słoweńca sprawiły, że gospodarze wyszli na prowadzenie 12:11. W kolejnych akcjach trwała wyrównana walka, ale cały czas minimalną przewagę utrzymywała Resovia. Dwa błędy w ataku Cebulja odwróciły jednak sytuację, a w grę gospodarzy wkradły się nerwy. Blok Joshui Tuanigi i as serwisowy Klinkenberga pozwoliły znów odskoczyć Ślepskowi, który ostatecznie wygrał partię 25:21. Kolejny set rozpoczął się od wyrównanej walki. W drużynie z Suwałk brylował Bołądź, po stronie gospodarzy Drzyzga starał się rozdzielać piłki i na skrzydła, i wśród środkowych. Gdy któraś z drużyn próbowała uciec rywalom, rywale błyskawicznie ją doganiali. Po bloku Bołądzia i błędzie Bartłomieja Krulickiego Ślepsk wyszedł na prowadzenie 15:12 i w końcu potrafił utrzymać przewagę. Giuliani próbował ratować sytuację, zmieniając rozgrywającego oraz atakującego, ale i to nie przyniosło rezultatu. W trzecim w historii pojedynku obu drużyn po raz trzeci to Ślepsk dopisał sobie zwycięstwo, wygrywając spotkanie 3:1. Asseco Resovia - Ślepsk Malow Suwałki 1:3 (25:19, 23:25, 21:25, 21:25) Resovia: Krulicki, Cebulj, Butryn, Tammemaa, Taht, Drzyzga oraz Potera (libero), Woicki, Buszek, Hain, Domagała Ślepsk: Sacharewicz, Rousseaux, Bołądź, Sapiński, Waliński, Tuaniga oraz Filipowicz (libero), Czunkiewicz (libero), Szwaradzki, Rudzewicz, Klinkenberg, Kaczorowski Damian Gołąb