Rok 2020 był dla siatkówki trudny, a PlusLiga odczuła te problemy szczególnie dotkliwie. Poprzednich rozgrywek nie udało się dokończyć, obecny sezon długo był szatkowany przez zakażenia koronawirusem w kolejnych drużynach. Pod koniec roku udało się odrobić nieco zaległości, ale i Resovia, i Jastrzębski Węgiel nadal mają do rozegrania po pięć przełożonych spotkań. Rzeszowianie prezentują się w tym sezonie nieco poniżej oczekiwań, ale akurat w hali Podpromie radzą sobie dobrze. Wygrali pięć z sześciu meczów na własnym terenie, przegrywając jedynie ze Ślepskiem Malow Suwałki. Na początku pierwszego seta środowego meczu postawili gościom trudne warunki. Przy prowadzeniu Resovii 10:9 zniesmaczony postawą swoich siatkarzy Luke Reynolds, trener jastrzębian, poprosił nawet o przerwę. Obraz gry się jednak nie zmienił, dobry poziom w ataku wśród rzeszowian utrzymywali Karol Butryn i Klemen Cebulj, a ich przewaga wzrosła nawet do dwóch punktów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Tyle że po chwili Resovia straciła cztery punkty z rzędu i gra znów się wyrównała. Jastrzębianie mieli okazje, by odskoczyć rywalom, ale nie potrafił ich wykorzystać Mohamed Al Hachdadi. Rozgrywający Lukas Kampa często korzystał z usług środkowych, a jeden z nich - Jurij Gladyr - w decydującym momencie seta zablokował rywala i zapewnił gościom prowadzenie 23:21. Po chwili partię na ich korzyść rozstrzygnął Al Hachdadi. W drugim secie jastrzębianie wreszcie odnaleźli właściwy rytm. W końcu w tym sezonie przegrali tylko dwukrotnie, gdy musieli mierzyć się z niepokonaną ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. Dobra gra przyniosła im prowadzenie 6:2, goście wzmocnili też zagrywkę. W pierwszym secie popełnili aż dziewięć błędów w polu serwisowym, a w drugim punkty w ten sposób zdobyli Gladyr oraz Yacine Louati. Trener gospodarzy Alberto Giuliani próbował ratować partię zmianami - na boisku pojawili się Piotr Hain, Damian Domagała i Paweł Woicki. Po stronie Resovii mnożyły się jednak błędy i nieporozumienia. Goście grali pewnie, ale o mały włos problemów nie przysporzył im własny szkoleniowiec. Reynolds chciał bowiem wprowadzić na boisko Eemiego Tervaporttiego. Fin byłby jednak czwartym obcokrajowcem na boisku, a dopuszczalny limit to trzy zagraniczne nazwiska na parkiecie. Zmiana w ostatniej chwili została odwołana. Jastrzębian zamieszanie przy ławce jednak nie powstrzymało i wygrali partię 25:18. W końcówce drugiego seta gospodarze stracili Haina, który opuścił boisko z kontuzją łydki. Na boisku pojawił się Bartłomiej Krulicki, ale rzeszowianie nie stracili nadziei na korzystny wynik. Partia od początku była wyrównana, żadna z drużyn nie potrafiła sobie wypracować większej przewagi. W końcówce w ataku pomylił się jednak skutecznie grający przez większość seta Butryn i jastrzębianie objęli prowadzenie 23:21. Trzecią partię i cały mecz zakończyła autowa zagrywka Rafała Buszka. Wygrana Jastrzębskiego Węgla oznacza, że zrównał się punktami z drugim w tabeli Treflem Gdańsk. Resovia zajmuje natomiast dziewiąte miejsce, które nie gwarantuje udziału w fazie play-off. Obie drużyny będą kontynuować odrabianie zaległości w przyszłym tygodniu. 6 stycznia jastrzębianie zmierzą się z GKS-em Katowice, a dzień później przeciwnikiem rzeszowian będzie MKS Będzin. Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel 0:3 (23:25, 18:25, 22:25) Resovia: Butryn, Jendryk, Buszek, Drzyzga, Tammemaa, Cebulj - Potera (libero) oraz Mariański (libero), Parodi, Hain, Domagała, Woicki, Krulicki Jastrzębski Węgiel: Al Hachdadi, Szalacha, Louati, Kampa, Gladyr, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Fornal Damian Gołąb