Gdy kibice innych drużyn narzekali, że poprzedni sezon trzeba było przerwać z powodu pandemii, fani z Rzeszowa mogli odetchnąć z ulgą. Ich drużyna, która miała wrócić do czołówki PlusLigi, zajmowała w niej wówczas przedostatnie miejsce. A od oglądania jej meczów chwilami bolały zęby. Efektem była rewolucja kadrowa pod kierunkiem włoskiego trenera Alberto Giulianiego, który został zatrudniony już w kwietniu. Z Rzeszowem pożegnał się niemal cały skład z poprzedniego sezonu - w zespole pozostał jedynie Rafał Buszek. Na powrót na Podpromie udało się natomiast namówić Fabiana Drzyzgę, włoskie Trentino na Rzeszów zamienił Klemen Cebulj. Wzmocnieniem miał być też Nicolas Szerszeń, który świetnie prezentował się na wypożyczeniu do Ślepska Malow Suwałki. Pod wrażeniem transferów byli eksperci - Łukasz Kadziewicz, były środkowy reprezentacji Polski, uznał Resovię za kandydata do złotego medalu. Z wielkiej chmury spadło jednak dotąd mało deszczu. W 12 spotkaniach rzeszowianie zanotowali pięć porażek. Słabo radzą sobie poza własną halą, gdzie przegrali aż cztery razy. Bez punktów wrócili z dwóch ostatnich wyjazdów do Lubina i Suwałk. Szczególnie bolesna była porażka ze Ślepskiem, który już po raz czwarty z rzędu okazał się lepszy od Resovii. Ograł ją 3:1, w jednym z setów deklasując 25:12. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - Mieliśmy trochę problemów, suwałczanie zagrali dobre spotkanie. Nam brakuje wygranej w takim meczu, jak ten. Nawet czwarty set pokazał, że byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaka - ocenia Paweł Woicki, drugi rozgrywający Resovii. Po dwóch porażkach czas na przebudzenie, bo jego drużyna zaczyna walkę o miejsce w czołowej ósemce. Choć apetyty w Rzeszowie z pewnością są większe, na razie zespół zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w tabeli. Co prawda czeka go aż pięć zaległych meczów, ale bez wygranych faza play-off może zacząć się oddalać. Krokiem w jej kierunku ma być spotkanie z Cerrad Eneą Czarnymi Radom, którzy mają na koncie tyle samo punktów. I wciąż wierzą w awans do czołowej ósemki, choć rozegrali o trzy mecze więcej niż Resovia. Wielu zawodników z Podkarpacia może mieć jednak głowę zaprzątniętą nie tylko walką o zwycięstwa, ale i obawami o przyszłość. W siatkarskim środowisku huczy od plotek, które łączą z Resovią reprezentantów Polski. Paweł Zatorski, Jakub Kochanowski i Bartosz Kwolek to nie wszystko. Kadziewicz i dziennikarz Polsatu Sport Jerzy Mielewski w “Prawdzie Siatki" przekazali, że na celowniku drużyny znaleźli się także Maciej Muzaj i Karol Kłos. Nawet jeśli nie wszystkie z tych zapowiedzi uda się zrealizować, dla wielu z obecnych zawodników Resovii nie będzie miejsca w kadrze na następne rozgrywki. - Na pewno ten zespół został wzmocniony po poprzednim sezonie. Wtedy notowali porażkę za porażką, teraz widać progres. Kibice w Rzeszowie zawsze mają wysokie wymagania. Myślę, że po kolejnej przebudowie wyciągnie się tam wnioski, ekipa będzie liczyć się w walce o najwyższe cele - uważa Dawid Konarski, atakujący Czarnych, który w latach 2013-2015 występował w Resovii. Zmiany na Podkarpaciu zresztą już trwają. Kontuzje Szerszenia oraz Roberta Tahta wymusiły na władzach klubu poszukiwania nowego przyjmującego. Został nim 34-letni Włoch Simone Parodi, który szybko zastąpił w podstawowym składzie Buszka. Cały czas sporo rotacji jest również na środku siatki, gdzie zawodzą sprowadzeni latem Jeffrey Jendryk i Timo Tammemmaa. W Radomiu jest znacznie spokojniej. Drużyna wróciła na dobrą ścieżkę: Konarski wyleczył kontuzję kostki, od początku sezonu nieźle prezentuje się przyjmujący Brenden Sander. Po dwóch ostatnich zwycięstwach Czarni na dobre odsunęli się od dwóch ostatnich miejsc w tabeli. Jeśli jednak mają powalczyć o ósemkę, potrzebują wygranej jeszcze bardziej niż Resovia. A z ośmiu dotychczasowych wizyt w Rzeszowie nie wywieźli jeszcze ani jednego zwycięstwa. - Nie położymy się przed rywalami. Drużyna z Rzeszowa ostatnio zaliczyła dwie porażki, my wygraliśmy dwa mecze, więc czemu mamy się obawiać? Pojedziemy tam walczyć i wywieźć punkty z Podpromia - zapowiada Konarski. Początek meczu o godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport. Damian Gołąb