Kowal od początku kariery trenerskiej, czyli od 2004 roku, był związany z Resovią. Przez pewien czas jako asystent, a w roli głównego szkoleniowca spędził w niej ponad siedem lat. Zwolniono go na początku poprzedniego sezonu, gdy zespół przegrał pierwsze cztery mecze w PlusLidze. W styczniu znalazł zatrudnienie w rumuńskim ACS Volei Municipal Zalau, a po zakończeniu rozgrywek 2018/19 zdecydował się na powrót do krajowej ekstraklasy i prowadzenie beniaminka z Suwałk. "Miałem niespełna roczną przerwę od naszej ligi, ale fakt, nabrałem dystansu. Nie było miło tak kończyć pracę w Rzeszowie, ale teraz z perspektywy czasu wiem, że mądry człowiek wyciąga wnioski. Staram się to robić i iść do przodu. Cieszę się, że pracuję z fajnymi chłopakami. Mam nadzieję, że jeszcze wiele wspaniałych dni przed nami, bo tak naprawdę dopiero zaczęliśmy wspólną pracę i wciąż się jeszcze poznajemy. Liczę, że obrany kierunek przyniesie zamierzony efekt w postaci utrzymania się w PlusLidze" - zaznaczył. To właśnie taki cel postawiły przed zespołem władze Ślepska. "Myślę, że większości beniaminków w pierwszym roku ma takie zadanie. A jakie będzie kolejne? O tym będziemy myśleć, gdy zrealizujemy podstawowy cel. Nie będzie łatwo, bo liga jest bardzo wyrównana. Z kimkolwiek przychodzi nam się zmierzyć, to trzeba zostawić serce na boisku" - podkreślił 48-letni trener. Jego podopieczni po rozegraniu czterech meczów mają na koncie jedno zwycięstwo i zajmują 12. miejsce w tabeli. Pozostałe 13 ekip w stawce ma za sobą już jednak pięć lub sześć pojedynków, a Jastrzębski Węgiel nawet siedem. W Resovii, która pod jego okiem wywalczyła m.in. trzykrotnie mistrzostwo Polski, Kowal pracował głównie z doświadczonymi zawodnikami i walczył o wyższe cele, co zazwyczaj oznacza większą presję. W zespole z Suwałk niektórych z młodszych siatkarzy dopiero wprowadza do ekstraklasy. "W teorii może się wydawać, że jest łatwiej...Na pewno w Rzeszowie trudniej było pod tym względem, że większość reprezentantów krajów przyjeżdża do klubu na ostatni moment przed samymi rozgrywkami. Trener ma zadanie w bardzo szybkim czasie stworzyć zespół, nie zawsze się to uda. Dlatego planowanie, budowa zespołu jest kluczem do tego, co się potem osiągnie. Na pewno z tego względu jest dużo trudniej w takich klubach. Natomiast jeśli zaplanuje i stworzy się odpowiedni potencjał w zespole, to potem te możliwości osiągnięcia określonego wyniku są zdecydowanie większe. Bo są tam zawodnicy prezentujący bardzo wysoki poziom. Ale jest też ogromne ryzyko, że może się to nie udać...Ja również w taką pułapkę wpadłem" - przyznał szkoleniowiec, odnosząc się do poprzedniego sezonu. Ślepsk jedyne jak na razie zwycięstwo w ekstraklasie odniósł, pokonując na wyjeździe właśnie drużynę z Podkarpacia 3:1. Kowal zapewnił, że nie czuł się dziwnie, gdy po raz pierwszy w życiu pojawił się w hali Podpromie jako trener gości. "To kwestia tego jak sobie to człowiek wszystko wcześniej w głowie poukłada. Dla mnie ważniejsze było zwycięstwo mojego zespołu niż koncentracja na tym, że gram w Rzeszowie. Wiele osób dopatrywało się tam niezdrowych emocji, ale absolutnie nie miało to dla mnie znaczenia. Jeśli już to była to bardzo mała, taka symboliczna rzecz, że wygrałem w Rzeszowie. Ale ważniejsze było to, że przyjechałem tam z nowym zespołem i odniosłem pierwsze zwycięstwo w historii klubu z Suwałk w PlusLidze" - zaznaczył. Resovia zaczęła rozgrywki od trzech porażek. Po dwóch późniejszych zwycięstwach kibice ekipy trenowanej przez Piotra Gruszkę nabrali nadziei, że kryzys zażegnano. Ostatnio przegrała ona jednak 0:3 z Treflem Gdańsk, a jej gra pozostawiała wiele do życzenia. Po sześciu meczach rzeszowianie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. To drugi rok z rzędu, kiedy bardzo słabo zaczynają sezon. "Nie chcę dyskutować o tym, bo na stałe mieszkam w Rzeszowie. Sercem jestem za nimi - oczywiście poza spotkaniami ze Ślepskiem. Trzymam za nich kciuki. Życzę wszystkim osobom pracującym w klubie i zawodnikom, aby się się przełamali i dalej walczyli o postawione przed sezonem cele. Przede wszystkim Piotrkowi Gruszce, bo dla niego to też jest wyzwanie" - zaznaczył Kowal. Resovia w środę zmierzy się na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. Ślepsk z kolei w sobotę podejmie Indykpol AZS Olsztyn.