Resovia po raz drugi w tym sezonie rozprawiła się z zawiercianami w trzech setach. O ile jednak mecz z początku grudnia, na przekór wynikowi, był bardzo wyrównany, o tyle tym razem rzeszowianie mieli z rywalami spore problemy tylko w pierwszym secie. Wygrana jest szczególnie cenna, bo pozwala im na wyprzedzenie Warty w tabeli PlusLigi. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy objęli prowadzenie 3:0. Szybko funkcjonować zaczął blok Warty. Potrójna ściana z Zawiercia powstrzymała między innymi Klemena Cebulja i przewaga gospodarzy wzrosła do pięciu punktów. Wtedy o czas poprosił trener Resovii Alberto Giuliani, a po tej przerwie jego zawodnicy zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Losy pierwszej partii odwróciła zagrywka gości. Przy mocnym serwisie, którym popisał się Timo Tammemaa, ich straty zmalały do trzech punktów. Gdy estoński środkowy zablokował atak Flavio Gualberto, na tablicy wyników pojawił się remis 11:11. Po chwili w polu zagrywki pojawił się Karol Butryn i to goście prowadzili 15:12. Swoje serwisem dołożył Cebulj, przewaga wzrosła do pięciu punktów. Po ataku Pawła Halaby Warta zmniejszyła różnicę do dwóch oczek, ale wydrzeć seta rywalom już nie zdołała - przegrała 22:25. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Obie drużyny w weekend zanotowały zwycięstwa z klasowymi przeciwnikami. Rzeszowianie wygrali w Warszawie z Vervą Orlen Paliwa, a zawiercianie rozbili 3:0 Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle. Zwycięstwo z liderem miało swoją wymowę, ale tym razem po drugiej stronie byli jednak tylko rezerwowi siatkarze mistrzów Polski. Weryfikacja formy Warty miała więc nastąpić we wtorek. Tyle że w drugim secie rzeszowianie nie pozwolili już sobie na drzemkę w pierwszych akcjach. To oni wypracowali dwupunktowe prowadzenie. Dobrze na prawym skrzydle spisywał się Karol Butryn, ale zawiercianie nie pozwolili Resovii odskoczyć. Po efektownym ataku Mateusza Malinowskiego doprowadzili do remisu, a po kilku kolejnych akcjach udało im się nawet wyjść na prowadzenie 16:15. Przerwa na prośbę Giulianiego znów przyniosła jednak efekt - jego zawodnicy zdobyli trzy punkty z rzędu. Gdy Fabian Drzyzga powstrzymał pojedynczym blokiem Garretta Muagututię, Resovia prowadziła już 22:18. Tej przewagi goście nie zmarnowali. Trzecia partia ponownie zaczęła się od dwupunktowego prowadzenia Resovii. Powiększył je Tammemaa - z przyjęciem serwisu Estończyka nie poradził sobie Muagututia. Gospodarze byli jednak w stanie doprowadzić do remisu 11:11. Tyle że amerykański przyjmujący Warty nadal miał spore problemy. Zarówno on, jak i Malinowski atakowali ze skutecznością poniżej 40 procent. Przez chwilę wynik oscylował jeszcze wokół remisu, ale Resovia miała tego dnia zdecydowanie więcej atutów. W bloku ponownie dobrze pokazał się Tammemaa, kontrataki pewnie kończył Butryn. Goście objęli prowadzenie 20:15, a ich atakujący w końcówce popisał się jeszcze imponującym serwisem, po którym piłka leciała z prędkością 127 km/h. Rzeszowianie wygrali ostatniego seta 25:20.Resovia następne spotkanie rozegra w sobotę, gdy jej przeciwnikiem będzie świetnie spisujący się w ostatnich kolejkach zespół Cuprum Lubin. Zawiercianie kolejny mecz w lidze rozegrają dopiero 21 lutego, ale wcześniej czeka ich starcie w ćwierćfinale Pucharu Polski z BBTS-em Bielsko-Biała. Aluron CMC Warta Zawiercie - Asseco Resovia 0:3 (22:25, 19:25, 20:25) Warta: Malinowski, Flavio, Muagututia, Cavanna, Niemiec, Halaba - Żurek (libero) oraz Bociek, Gjorgiew, Orczyk Resovia: Butryn, Tammemaa, Szerszeń, Drzyzga, Jendryk, Cebulj - Potera (libero) oraz Mariański (libero), Krulicki, Hain Damian Gołąb