W ostatnich dniach został rozegrany XXIV Ogólnopolski Finał Turnieju Kinder+Sport Zabrze 2018. Od kilku lat wspólnie z Sebastianem Świderski pełni pan rolę Ambasadora tych rozgrywek. To wyjątkowe zawody, które cieszą się ogromną popularnością wśród dzieci w wieku 10-12 lat. Chciałoby się zapytać, jak to możliwe, że w Polsce nawet turniej minisiatkówki cieszy się takim zainteresowaniem?- Odpowiedź jest prosta - udaje się to, ponieważ Polska kocha siatkówkę. Do tego mamy dzieci, które uwielbiają siatkówkę i mają swoich idoli. Z kolei reprezentacja Polski od zawsze była motorem napędowym. Ponadto mamy osoby, które chcą tworzyć te turnieje i jesteśmy dobrzy w organizacji takich przedsięwzięć. Myślę, że to jest klucz do tego, że mamy tyle ludzi z pasją.Coraz częściej mówi się, że młodzież nie uprawia już tak dużo sportu jak kilka lat temu, a swój wolny czas spędza przed komputerem albo telewizorem. W tegorocznej edycji Kinder+Sport wzięło udział blisko 45 tysięcy dzieci, to swego rodzaju zaprzeczenie tej opinii.- Rzeczywiście patrząc na liczby to wszystko się nie składa. Ten turniej pokazuje, że siatkówka naprawdę zbliża ludzi. Fajne jest, że mówi o aktywności codziennej. Jednak siatkówka ma to do siebie, że aby dobrze się w nią bawić, trzeba zaprosić kolegów i koleżanki. Myślę, że stąd tworzą się coraz większe grupy. Uważam, że atmosfera rozgrywek Kinder+Sport i Wielkiego Finału jest tak niesamowita, że wszystkim bardzo zależy na udziale w ogólnopolskim finale. Z częścią osób znamy się już od kilku lat. Spotkamy się praktycznie co roku. Dużo rozmawiamy z rodzicami, wspominamy pewne rzeczy i żartujemy. Można powiedzieć, że stworzyła się pewna społeczność. Świetnie, że mamy właśnie taki turniej, bo sport jest ogromną przygodą, a my Ambasadorzy jesteśmy częścią przygody tych młodych zawodniczek i zawodników. Mam nadzieję, że za parę lat będą wspominać, że zaczynali grę w siatkówkę od turniejów Kinder+Sport. Uważam, że naprawdę spora grupa z tych rozgrywek wejdzie do dorosłej siatkówki.Tomasz Fornal, Jakub Kochanowski i Paweł Stysiał, którzy mieli okazję brać udział we wcześniejszych edycjach turniejów Kinder+Sport, zgodnie podkreślali, że podczas zawodów towarzyszyły im niesamowite emocje, które zapamiętają do końca życia.- To prawda, emocje są niesamowite. W ogólnopolskim finale udział wzięło ponad 800 dzieci, które okazały się najlepsze w Polsce w kategorii minisiatkówki. Absolutnie nie dziwię się Tomkowi, Jakubowi czy Pawłowi, że mają co wspominać. Prywatnie mogę powiedzieć, że kiedy byłem dzieckiem to swój turniej Kinder+Sport miałem na trzepaku. Mogłem wygrać co najwyżej osiedlowe rozgrywki (śmiech). Natomiast turniej w Zabrzu to wspaniałe przedsięwzięcie. Osobiście uważam, że rywalizacja jest potrzebna do rozwoju. Dobre jest to, że ta rywalizacja jest etapowa, a w finale już na najwyższym poziomie. To widać po emocjach dzieci, trenerów i rodziców, którzy obserwują zmagania na boisku.Jako trener jak ocenia pan poziom turnieju?- W każdym roku zawsze były osoby, które się wyróżniały. Należy pamiętać, że to są dzieci, które dojrzewają w różnych etapach. W Wielkim Finale grają już najlepsi. Moja córka również brała udział w turnieju Kinder+Sport. Odpadła na czwartym etapie i dostrzegam różnice w poziomie gry zawodniczek i zawodników, którzy zagrali w Zabrzu, jak potrafią myśleć. Daje się zauważyć wiele osób, które wyróżniają się pod względem wzrostu, ale również parametrów motorycznych. Dobrze, że są takie perełki. Chcę jednak podkreślić, że dla mnie każde dziecko, które zagrało w Wielkim Finale jest perełką, bo pokonali kilkanaście tysięcy innych dzieci we wcześniejszych etapach i awansowali do finału.Czy podczas któregokolwiek turnieju finałowego Kinder+Sport zaskoczyło pana coś szczególnego? Wydarzyło się coś, co wspomina pan do dzisiaj?- Na pewno coś takiego wyjątkowego się zdarzyło, ale trudno mi sobie tak teraz przypomnieć. Jednak bardzo fajne jest to, że poznając dzieci podczas finału, czy też rodziców później, wykorzystują oni media społecznościowe, żeby z nami się skontaktować. Od czasu do czasu piszą do mnie, chcą o coś zapytać. To bardzo miłe. Po to dla nich jesteśmy - jesteśmy Ambasadorami, ale chcemy im pokazać, że można dojść gdzieś dalej w życiu. Jako zawodnicy też przechodziliśmy pewną ścieżkę - oczywiście nieco inną, ponieważ były inne czasy. Jednak podobnie jak część tych dzieci pochodzimy z małych miejscowości, jesteśmy normalnymi ludźmi, z którymi można się skontaktować, spotkać i porozmawiać. Choć czasami oglądając nas w telewizji można odnosić wrażenie, że jesteśmy niedostępni. A jest wręcz przeciwnie. Myślę, że dzieci to lubią. Przychodzą do nas, żeby wspólnie posiedzieć, pożartować i się pobawić. W tym wszystkim oto właśnie chodzi. Dzieci powinny dobrze się bawić, ponieważ to dopiero ich początek przygody z siatkówką. Rozmawiałem również z rodzicami, aby spróbować ich ukierunkować. Bardzo ważne jest to, żeby przekazać rodzicom, aby byli wsparciem dla swoich dzieci, a nie spełniali swoje marzenia. To jest bardzo istotne. Dziecko można bardzo łatwo zrazić. Ono nie rozumie, co to porażka i jak ją przeżywać. Rodzice natomiast są pierwszymi osobami, od których dziecko potrzebuje dobrego słowa i wsparcia.Teraz chcę zapytać o zbliżający się sezon ligowy. Skompletował pan już skład GKS-u Katowice na nadchodzące rozgrywki.- Tak, zamknęliśmy już skład na najbliższy sezon. Nie wiem, czy trwało to długo, czy niedługo. Co prawda inni jeszcze kompletują, ale to wszystko zależy, kto kogo szuka. Na pewno w naszym składzie zaszły spore zmiany, bo mamy nowych sześciu zawodników. Z każdym przeprowadziłem rozmowę. Chciałem sprawdzić jak podchodzą do tego, że będą grać w tym klubie PlusLigi. Zauważyłem, że bardzo mocno liczą i chcą być częścią dobrego zespołu. Po drugie mają silną motywację i chęć rywalizacji. To nie tylko mobilizacja indywidualna, że chcą się rozwijać, ale także mobilizacja w perspektywie całego zespołu. W dzisiejszych czasach motywacja jest bardzo ważna w sporcie. Zespół, który został zbudowany to połączenie doświadczenia z młodością. W składzie GKS-u jest m.in. doświadczony Wojciech Sobala i młody, perspektywiczny Dawid Woch, złoty medalista mistrzostw Europy juniorów. - Na ten rok miałem taki właśnie pomysł. Starałem się dopasować zawodników. Na każdej pozycji mamy w składzie siatkarzy doświadczonych i młodych, którzy mają iść do przodu. Na rozegraniu jest Marcin Komenda i Maciej Fijałek. Na przyjęciu Tomas Rousseux, kadrowicz, który rozegrał już parę ważnych meczów. Do tego Dominik Depowski, Rafał Sobański, Gonzalo Quiroga, który cały czas chce się rozwijać. Na środku z kolei Wojciech Sobala, Emanuel Kohut, ale za plecami od razu jest Bartłomiej Krulicki i Dawid Woch. Bardzo zależało mi na takim połączniu zawodników. Z jednej strony młodsi gracze będą mogli korzystać z doświadczenia tych starszych. Będą ich napędzać i będą się rozwijać. Z drugiej strony młodsi będą "cisnąć" tych starszych. Rywalizacja dla tych bardziej doświadczonych jest bardzo ważna. To samo dzieje się na pozycji libero, bo jest Bartosz Mariański, który został z nami na kolejny rok i dołączył Dawid Ogórek, który jest strasznie nakręcony, aby rywalizować i być ważnym punktem tego zespołu. Na pewno będzie miał swój moment w PlusLidze. Myślę, że to wszystkim pozwoli się rozwinąć. W tym roku taki miałem pomysł budowy zespołu. Wierzę, że uda się nam zbudować dobrą atmosferę i będziemy dobrze grali jako zespół. Oczywiście indywidualności są istotne, ale na koniec liczy się, kto gra lepiej drużynowo. Mogliśmy się o tym przekonać, chociażby podczas mistrzostw świata w piłce nożnej. To kompletnie inny obraz gry, ale patrząc na ten aspekt to indywidualności dawno odpadły z turnieju i wróciły do domu. Z kolei zespoły, które budowały i kreowały grę zespołową rywalizowały do końca. Sezon 2018/19 rozpocznie się 13 października, to trochę późno, ale z drugiej strony w tych rozgrywkach zagra czternaście drużyn, o dwie mniej w porównaniu do poprzedniego roku.- Nie wiem, czy późno... Na pewno późno jeśli weźmiemy pod uwagę przerwę między jednym, a drugim sezonem. Wiemy jednak, że we wrześniu zostaną rozegrane mistrzostwa świata, które są bardzo ważne. Są one istotne również z perspektywy naszej PlusLigi. Doskonale wiemy, że im lepiej zagra reprezentacja Polski na mistrzostwach świata, tym lepszy będzie przekaz dotyczący polskiej ligi. Jeśli chodzi o początek sezonu to w pełni akceptuję ten termin. Musimy tylko wszystko dostosować, aby być odpowiednio przygotowanym do gry w tym czasie. Mniejsza ilość gier to też dobre rozwiązanie. Na pewno odczują to zespoły, które grają w europejskich pucharach. Dla naszego zespołu ta różnica nie będzie jakoś bardzo widoczna. Osobiście cieszę się, że w lidze zagra czternaście zespołów. Te szesnaście to było jednak trochę za dużo. Jeśli chcemy mieć mocną ligę, to ta liga nie może liczyć bardzo dużo drużyn. Na pewno ten sezon nie będzie łatwy. Widać wzmocnienia w innych ekipach. Uważam, że dobrze iż wracają spadki od przyszłego sezonu. Sam grałem w takim systemie i wiem, że emocje są do ostatniego meczu. To także nagroda dla zespołu wygrywającego. Poza tym ma się szansę na grę w PlusLidze, co jest niezwykle istotne. Na koniec proszę powiedzieć, zaplanował pan już dla zespołu jakieś mecze sparingowe przed rozpoczęciem sezonu?- Oczywiście, że tak. Teraz czekamy jeszcze na potwierdzenie terminów, ale mamy już kilka potwierdzonych spotkań. Myślę, że oficjalnych meczów rozegramy około dziesięciu. Do tego na pewno rozegramy pojedyncze treningi z innymi drużynami. Myślę, że plan przygotowań jest dobrze czasowo rozłożony. Powinniśmy być odpowiednio gotowi do startu rozgrywek. Prawda jest taka, że nasz zespół musi być gotowy do gry na sto procent od pierwszego meczu. Nie jesteśmy zespołem, który może sobie powiedzieć, że odbudujemy się w play offach. Dla nas liczyć się będzie każdy mecz. Jak awansujemy do fazy play off to będziemy mega szczęśliwi. Jednak jestem realistą i wiem, że jeśli będziemy dobrze pracować, to będziemy mieli szanse na lepsze miejsce.Za: PlusLiga.pl