W rywalizacji o brązowy medal MP (do trzech zwycięstw) podopieczni Miguela Falaski w sobotę na wyjeździe po raz drugi zmierzą się z Jastrzębskim Węglem. Pierwsze spotkanie bełchatowianie wygrali 3:1. W tej chwili nikt jednak nie mówi, że to PGE Skra jest faworytem tej rywalizacji. Powód ostrożnej oceny aktualnej dyspozycji ekipy z Bełchatowa jest jeden - fatalna dyspozycja w końcówce sezonu. Słaba gra w tej części rozgrywek sprawiła, że bez względu na wynik rywalizacji z Jastrzębskim Węglem PGE Skra będzie największym przegranym kończących się rozgrywek. Bełchatowianie nie ukrywali swoich ambicji i od początku podkreślali, że ich celem jest obrona mistrzostwa kraju oraz zwycięstwo w Lidze Mistrzów i Pucharze Polski. W niespełna miesiąc PGE Skra straciła jednak szansę na wywalczenie chociaż jednego z trofeów. Z sześciu ostatnich spotkań zespół Falaski przegrał pięć, a każda porażka miała ogromne znaczenie. Niepowodzenia w dwóch kolejnych pojedynkach z Lotosem Trefl Gdańsk (0:3 i 2:3) wyeliminowały bełchatowian z walki o obronę mistrzowskiego tytułu. Przegrane z drużyną z Wybrzeża były przedzielone dwoma porażkami w Final Four Ligi Mistrzów (0:3 z Asseco Resovią Rzeszów w półfinale i 2:3 z Berlin RV w meczu o 3. miejsce). Po tej serii niepowodzeń 15 kwietnia kibice PGE Skry doczekali się wreszcie zwycięstwa swojej drużyny, która we własnej hali wygrała (3:1) z Jastrzębskim Węglem pierwszy mecz o trzecie miejsce MP. Nie był to jednak przełomowy pojedynek. Kilka dni później bełchatowianie w półfinale PP spotkali się z Lotosem Trefl i znów przegrali z tym zespołem (1:3). Seria niepowodzeń odebrała drużynie pewność siebie, co odbijało się na wynikach kolejnych spotkań. "Nerwowa gra to wynik niepewności i w jakimś stopniu strachu, który przez ten ostatni okres w nas siedzi. Porażki naprawdę potrafią czasami zdołować" - powiedział przyjmujący PGE Skry Michał Winiarski. W tej sytuacji mecze z Jastrzębskim Węglem są dla podopiecznych Falaski nie tylko walką o trzecie miejsce w krajowych rozgrywkach, ale również o odzyskanie pewności siebie, która będzie potrzebna w kolejnym sezonie. W tym bełchatowianie marzą już tylko o dwóch rzeczach: brązowym medalu i jak najszybszym zakończeniu nieudanych rozgrywek.