Bełchatowianie świetnie rozpoczęli pierwszego seta i prowadzili aż do stanu 23:22, ale ostatnie piłki należały do rywali i polski zespół przegrał 23:25. Skra odskakiwała na kilkupunktowe prowadzenie i choć rywale kilkakrotnie niwelowali straty, to po atomowym ataku Mariusza Wlazłego (23:21) wydawało się, że już nic nie odbierze wygranej bełchatowianom. Tymczasem po zagrywce Milada Ebadipoura trafiła w taśmę i spadła na stronę Skry. Miejsce w polu zagrywki zajął Enrico Cester i serwował znakomicie. Mistrzowie Włoch wykorzystali już pierwszą piłkę setową. Bełchatowianie źle przyjęli piłkę i Wlazły przebił ją na aut. Początek drugiej partii był zacięty, ale włoski zespół osiągnął przewagę tuż przed pierwszą przerwą techniczną, a później ją powiększył do czterech punktów. Skra popełniała sporo błędów i wydawało się, że nie będzie w stanie doprowadzić do emocji w końcówce, ale po ataku Wlazłego traciła już tylko punkt (22:23). Trener rywali poprosił o czas, a jego zespół wygrał 25:23. Skra miała ostatnią szansę, ale trzeciego seta rozpoczęła fatalnie - 0:5! Po zepsutym serwisie Davide Candellaro było wprawdzie już tylko 6:8, ale mistrzowie Włoch kontrolowali sytuację. Po "czapie" na Bartoszu Bednorzu (7:13) trener Skry Roberto Piazza już po raz drugi wziął czas, ale niczego to zmieniło. Siatkarze Cucine Lube Cvitanova pewnie zmierzali po zwycięstwo i awans do finału. Polski zespół poderwał się jednak do walki i doprowadził do remisu 22:22. W tym momencie sędzia ukarał czerwoną kartką Sreczko Lisinacia. Bełchatowianie stracili więc punkt i zagrywkę. Serb zrehabilitował się skutecznym atakiem. Potem jednak zaserwował w aut, a pierwszego meczbola wykorzystał Cwetan Sokołow. Polska po raz pierwszy jest gospodarzem klubowych mistrzostw świata siatkarzy. Faza grupowa odbyła się w Łodzi i Opolu, a decydujące mecze w Krakowie. Po meczu powiedzieli: - Szkoda tego meczu. Mimo, że nie byliśmy faworytem, staraliśmy się wykorzystać nasze szanse. Ostatecznie wszystkie sety przegraliśmy do 23, ale poza pierwszym, gdy mieliśmy kilka punktów przewagi i ją roztrwoniliśmy, musieliśmy gonić wynik. Z takimi zespołami jak Lube naprawdę ciężko odrabia się straty, a rywale wykorzystują nasze słabe strony. Mamy dużo materiału do przerobienia. Postaramy się wyciągnąć jak najwięcej pozytywów z tego meczu - ocenił kapitan PGE Skry, Mariusz Wlazły. - Najpierw chciałbym pogratulować zwycięstwa drużynie Lube. Pierwszy set mieliśmy w naszych rękach, mogliśmy go wygrać. Nie wiem co się stało, że przegraliśmy. W następnych setach budziliśmy się do gry zbyt późno. W drugiej partii zaczęliśmy grać, gdy nasza strata wynosiła pięć punktów, podobnie było w trzeciej. Trudno powiedzieć dlaczego tak się działo, dlaczego początki dwóch ostatnich setów były tak słabe w naszym wykonaniu - komentował trener PGE Skry, Roberto Piazza. - Przede wszystkim chciałbym pogratulować Skrze awansu do półfinału. Bardzo cieszymy się, że możemy grać tutaj w Polsce, gdzie są wspaniali kibice, którzy tworzą znakomitą atmosferę. Dla nas był to wspaniały mecz, bardzo dobrze bawiliśmy się. Nasz plan na to spotkanie był taki, aby dobrze serwować i przekazywać sobie piłkę. To się udało. Jesteśmy bardzo podekscytowani, że będziemy mogli zagrać w finale z Zenitem i reprezentować Włochy. Mam nadzieję, że to będzie wielka bitwa - powiedział Taylor Sander, zawodnik Lube Civitanova. - W tym meczu obydwa zespoły nie zagrały na swoim najwyższym poziomie. Generalnie trudno jest grać na sto procent w tak długim i wymagającym turnieju. Kluczem do naszego zwycięstwa było zachowanie spokoju na początku pierwszego seta, gdy przegrywaliśmy, i w końcówce trzeciej partii. Ważne było też nasze nastawienie mentalne, nie daliśmy się wyprowadzić z równowagi. W finale ważne będzie, abyśmy zapomnieli o naszych problemach fizycznych, z którymi się borykamy. Musimy pamiętać, że to będzie jeden z najważniejszych meczów sezonu, więc musimy podtrzymać mentalność zwycięzców, bo zagramy z Zenitem, który jest jedną z najlepszych drużyn na świecie - analizował Giampaolo Medei, szkoleniowiec Lube Civitanova. PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova 0:3 (23:25, 23:25, 23:25) PGE Skra: Grzegorz Łomacz, Mariusz Wlazły, Sreczko Lisinać, Bartosz Bednorz, Karol Kłos, Milad Ebadipour - Kacper Piechocki (libero) - Patryk Czarnowski, Nikołaj Penczew, Marcin Janusz, Szymon Romać. Cucine Lube Civitanova: Micah Christenson, Osmany Juantorena, Davide Candellaro, Cwetan Sokołow, Jiri Kovar, Enrico Cester - Jenia Grebennikov (libero) - Taylor Sander. Mecz o trzecie miejsce PGE Skra Bełchatów - Sada Cruzeiro (niedziela, 17.30) finał Zenit Kazań - Cucine Lube Civitanova (niedziela, 20.30) MZ