Podopieczni trenera Andrzeja Kowala prowadzą w pierwszej rundzie play off z Effectorem Kielce 2-0. Oba spotkania mistrzowie kraju, którzy fazę zasadniczą zakończyli na czele tabeli, wygrali 3:0. - Zrealizowaliśmy nasz cel i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni. Obecny stan rywalizacji jeszcze jednak o niczym nie świadczy. Polską ekstraklasę można podzielić na trzy grupy. Czołówka liczy - według mnie - pięć drużyn. Nie oznacza to jednak, że ósmy zespół nie może wygrać z pierwszym. Każdy chce wygrać i nikt nie odpuści do samego końca. Z jednej strony mamy komfortową sytuację, ale z drugiej jest ona niebezpieczna - ocenił Veres. Doświadczony przyjmujący zaznaczył, że gry swojej i klubowych kolegów w dwóch ostatnich meczach - mimo efektownych zwycięstw - nie może określić jako bardzo dobrej. - Wykonaliśmy postawione przed nami zadanie, ale z pewnością stać nas na więcej. To nie było jednak nic dziwnego. Skupieni byliśmy bowiem już w większym stopniu na turnieju finałowym Pucharu Polski (13-16 marca w Zielonej Górze - PAP) - przyznał. Po raz ostatni rywalizację o krajowy puchar ekipa z Podkarpacia wygrała w sezonie 1986/87. Veres zauważył, że w klubie da się wyczuć oczekiwanie na sukces w tych rozgrywkach. - Może wreszcie przyjdzie nasz czas. Jestem podbudowany tym, że dobrze reagujemy jako zespół. Pod tym względem, w porównaniu z początkiem sezonu - moim zdaniem - jest znacznie lepiej. Przy osiąganiu wyników nie chodzi przecież tylko o formę fizyczną. To bardzo ważne. Pamiętajmy, że nie mówimy o sporcie indywidualnym. Dobra dyspozycja jednego czy dwóch zawodników jeszcze nic nie znaczy. Każdy musi dać coś od siebie. Wtedy to może wypalić - podkreślił 35-letni siatkarz. Jednym z przedsezonowych celów Resovii był także awans do Final Four Ligi Mistrzów (22-23 marca). W dwumeczu o miejsce w najlepszej czwórce lepszy okazał się jednak Jastrzębski Węgiel. Węgierski przyjmujący mistrzów Polski nie ukrywał rozczarowania takim przebiegiem wydarzeń. Jak zaznaczył, w wolnym czasie nie będzie oglądał relacji z Ankary. - Dla zawodnika, który był tak blisko awansu do FF byłoby to bolesne. Życzę powodzenia jastrzębianom, ale przed telewizorem nie zasiądę - dodał. Veres do składu rzeszowian dołączył przed obecnym sezonem. W pierwszych tygodniach podkreślał, jak bardzo zaskoczyła go atmosfera panująca w hali Podpromie podczas spotkań i zainteresowanie kibiców, którzy jeszcze długo po meczu czekają w kolejkach po autografy. - W tym względzie właściwie nic się nie zmieniło. Zadziwia mnie to za każdym razem - podkreślił z uśmiechem. (PAP) Trzeci mecz ćwierćfinałowy Resovia zagra 23 marca w Kielcach.