Rzeszowianie we wtorkowy wieczór pokonali we własnej hali Lotos Trefl 3:1, a całą rywalizację w play off wygrali 3-0. Najbardziej wyrównana była druga odsłona finału, w której podopieczni Andrzeja Kowala triumfowali 3:2. - Najwięcej emocji dostarczają tie-breaki czy piąte pojedynki, ale wydaje się, że Lotosowi zabrakło do tego dłuższej ławki rezerwowych. Zespół z Gdańska nie miał zmienników potrzebnych podczas taktycznych zmian. We wtorek ich zasadność widać było w Rzeszowie na przykładzie Czecha Lukasa Tichacka i Dawida Konarskiego. W drugim meczu z kolei doskonale spisał się wchodzący z ławki w tej drużynie Rafał Buszek. Widać było jednak tę zasobność jeśli chodzi o potencjał ludzki w drużynie z Podkarpacia. Lotos nie miał właściwie marginesu błędu. Jeśli któryś z zawodników grał troszeczkę słabiej, to pozostawał bez zmiany. We wtorek również było to widać - powiedział Papke. Nie uważa on jednak, by finał był jednostronnym widowiskiem. Jako przykłady emocjonujących fragmentów podał drugie spotkanie tych ekip oraz trzeci set ostatniego meczu. - W tej partii rzeszowianie naprawdę byli przyciśnięci do muru, a w Gdańsku wynik się ważył do ostatnich piłek. To był fajny, pasjonujący wyścig o fotel mistrza Polski. Duże gratulacje dla Resovii - pokazała na przestrzeni całego sezonu, że jednak jest najlepszą drużyną w kraju. Lotosowi również należą się brawa, ponieważ potrafił z rzeszowską drużyną wygrać w finale Pucharu Polski i dotrzeć do decydującej fazy walki o mistrzostwo kraju - podkreślił były atakujący reprezentacji Polski, w latach 2007-10 zawodnik Resovii. Ostatnią niewiadomą sezonu 2014/15 jest to, kto zajmie najniższe miejsce na podium. W rywalizacji o brąz, której trzecia odsłona odbędzie się w środowy wieczór, PGE Skra Bełchatów prowadzi z Jastrzębskim Węglem 2-0. Papke zaznaczył, że trudno mu wybrać tylko jednego siatkarza, którego uznałby za MVP sezonu. Jak dodał, w poszczególnych klubach prym wiodło łącznie kilku zawodników. - Na pewno drużyną bardzo mocno in plus jest oczywiście Lotos, który osiągnął bardzo dobry wynik. Z kolei na minus od początku do końca gra Zaksy Kędzierzyn-Koźle i zajęcie przez nią dopiero szóstego miejsca w lidze. Indywidualnie na pewno wyśmienity sezon mieli Fabian Drzyzga i Niemiec Jochen Schoeps z Resovii, którzy tworzyli wspaniały duet. Ich kolega klubowy Serb Marko Ivovic również pokazał się z dobrej strony - zadomowił się w pierwszej szóstce. W ekipie z Gdańska oczywiście bardzo ważnymi postaciami byli Amerykanin Murphy Troy i Mateusz Mika. W Skrze zaś tradycyjnie Mariusz Wlazły i Argentyńczyk Facundo Conte, którzy ciągnęli grę zespołu przez cały, trudny dla bełchatowian sezon - i w Lidze Mistrzów i PlusLidze - wyliczał. Szef PZPS zaznaczył, że kończący się sezon umocnił pozycję polskiej ekstraklasy jako jednej z trzech najsilniejszych lig w Europie, a nawet na świecie. W tym gronie wymienił też rosyjskie i włoskie rozgrywki. - Pokazaliśmy w tym roku, wprowadzając dwa zespoły do Final Four LM w Berlinie, że polska liga jest coraz mocniejsza i bardzo się liczy w europejskiej czołówce - podkreślił. Przyznał, że szybkie rozstrzygnięcie finałowej rywalizacji w PlusLidze na pewno ucieszyło trenera Stephane'a Antigę, który na początku tygodnia rozpoczął w Spale zgrupowanie reprezentacji Polski. Pod okiem Francuza ćwiczą na razie głównie młodzi zawodnicy z klubów, które już wcześniej zakończyły ligowe zmagania. - Dzięki temu, że finał zakończył się po trzech meczach, chłopcy z tych klubów będą mieli parę dni więcej odpoczynku przed kadrą. Główna grupa zacznie przygotowania dopiero w połowie maja, a pierwsze mecze pod koniec maja w Lidze Światowej z Rosją w Gdańsku. Myślę, że Stephane i Philippe Blain tak wszystko ustawili, żeby najbardziej eksploatowani w sezonie ligowym chłopcy odpoczęli, zregenerowali siły i wrócili do pełnej sprawności - zastrzegł Papke. Ma on świadomość, że trudy rozgrywek i walka nie tylko na arenie krajowej, ale i międzynarodowej dała się we znaki większości zawodnikom z polskiej ekstraklasy. Pomocą w tej kwestii ma być zaproponowana w połowie kwietnia podczas spotkania udziałowców PLPS zmiana dotycząca sezonu 2015/16. Polegałaby ona na rezygnacji z fazy pucharowej, a o mistrzostwo zagrają (w rywalizacji do trzech zwycięstw) drużyny z pierwszego i drugiego miejsca w tabeli po rundzie zasadniczej, o brązowy medal z trzeciej i czwartej pozycji itd. Meczów ligowych byłoby wówczas znacznie mniej niż obecnie. - Ostateczne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Musi to zostać przegłosowane przez prezesów ligi. Sam projekt ma spowodować, że każdy mecz w sezonie będzie równie ważny i każdy pojedynek - niezależnie od tego czy ze słabszym czy lepszym zespołem - będzie bardzo istotny, jeśli chodzi o wygląd tabeli i o to, o które miejsce w ostatecznym rozrachunku będą walczyć poszczególne drużyny - podsumował prezes PZPS.