Kędzierzynianie zdominowali ostatnie lata w PlusLidze. Pięć z siedmiu ostatnich sezonów zakończyli na pierwszym miejscu, wiosną skompletowali nawet potrójną koronę. Do mistrzostwa i Pucharu Polski dołożyli drugą z rzędu wygraną w Lidze Mistrzów. To sukcesy, jakich dotąd w polskiej siatkówce klubowej nie było. Przed tym sezonem stracili jednak największą gwiazdę. Kamil Semeniuk odszedł do Sir Safety Susa Perugia, a w jego miejsce nie udało się sprowadzić zawodnika z dużym nazwiskiem. Do drużyny trafił utalentowany, 20-letni Denis Kariagin, ale Bułgar dopiero zbiera doświadczenie. O miejsce w składzie będzie walczył najpewniej z Wojciechem Żalińskim. To doświadczony ligowiec, ale gwiazdą nazwać go trudno. W pierwszych miesiącach grać nie będzie mógł też Norbert Huber, jeden z najlepszych środkowych PlusLigi. PlusLiga. Wicemistrz Polski walczył z zakazem transferowym Kto może to wykorzystać? Kędzierzynianie z pewnością nadal będą mocni - przed poprzednim sezonem stracili trzech podstawowych zawodników, a zdobyli mistrzostwo. Najgroźniejszym rywalem ZAKS-y w ostatnich sezonach był Jastrzębski Węgiel. Wicemistrz Polski zachował całą pierwszą szóstkę z poprzednich rozgrywek, ale lato nie obyło się bez przygód. Jeszcze kilka dni przed startem ligi na klubie ciążył został zakaz transferowy związany z rozliczeniami z Salvadorem Hidalgo Olivą. Jastrzębianie nie mogli rejestrować zagranicznych siatkarzy, formalności dopełnili dopiero tuż przed inauguracją. I choć zmian w składzie nie ma, drużyną będzie dyrygował nowy trener. Prezes Adam Gorol jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu pożegnał Andreę Gardiniego. Drużynę poprowadzi Marcelo Mendez, który w poprzednich rozgrywkach w trakcie sezonu przejął Asseco Resovię. Trenerska karuzela. Sześć zmian szkoleniowców w czołówce Zmiany na trenerskich ławkach to zresztą charakterystyka całej ligowej czołówki. W drużynach z pierwszej ósemki PlusLigi poprzedniego sezonu posadę zachowali tylko dwaj szkoleniowcy - Javier Weber z szóstego Indykpolu AZS Olsztyn i Grzegorz Słaby z ósmego GKS-u Katowice. W pozostałych czołowych klubach będą pracować obcokrajowcy. Wyjątek to Aluron CMC Warta Zawiercie, który ściągnął Michała Winiarskiego. Zawiercianie, trzecia ekipa poprzedniego sezonu, wzmocnili się też Bartoszem Kwolkiem i Krzysztofem Rejną. W ostatnim teście przed startem ligi, Memoriale Arkadiusza Gołasia, przegrali jednak z ZAKS-ą, mimo że ta grała bez Aleksandra Śliwki. - Chcemy utrzymać się w pierwszej szóstce. Na 16 zespołów w tak mocnej lidze to bardzo wysoko - przekonuje w rozmowie z Interią prezes Kryspin Baran. Jego Aluron personalnie wygląda jednak na jedną z najmocniejszych ekip PlusLigi. Większy znak zapytania można postawić przy PGE Skrze Bełchatów, która wiosną przegrała z nim walkę o medal i miejsce w Lidze Mistrzów. Tam zmieniło się niemal całe przyjęcie, a trenerem został debiutujący na polskim rynku Anglik Joel Banks. Jak zwykle duże apetyty ma Asseco Resovia, która oprócz zmiany trenera ściągnęła przede wszystkim Toreya Defalco, jedną z gwiazd poprzednich rozgrywek. PlusLiga bez Micaha Ma'a, za to z klubem ze Lwowa Wysokie aspiracje Resovii to nie nowość, podobnie jak ucieczki Amerykanów z polskiej ligi. Przed rokiem z Bełchatowa zdezerterował Taylor Sander, tym razem do Katowic nie wrócił Micah Ma’a. Ważny kontrakt w Polsce nie przeszkodził mu w związaniu się z Halkbankiem Ankara. - Był naszym bardzo mocnym punktem. W szatni została nawet jego torba z rzeczami i sprzętem - rozkładał ręce Grzegorz Słaby, trener GKS-u. Jego drużynie będzie więc trudno powtórzyć historyczny awans do fazy play-off. Chce do niej wrócić odmieniony Projekt Warszawa, wzmocnił się LUK Lublin, ciekawą drużynę ma PSG Stal Nysa. O ósemce nie myślą raczej zawodnicy Barkomu Każany Lwów. W tym sezonie w PlusLidze po raz pierwszy wystąpi drużyna z Ukrainy. Decyzja zapadła jeszcze przed napaścią Rosji na ten kraj, a wiosną została ostatecznie potwierdzona. Lwowianie zagrają na nieco innych zasadach niż polskie drużyny - u nich za zawodników rodzimych będą uznawani Ukraińcy, a nie Polacy. Mecze będzie rozgrywać w Krakowie. Celem będzie jednak utrzymanie. Skład i przedsezonowe sparingi sugerują jednak, że może być o to trudno, mimo że z ligi spadnie tylko jedna drużyna. Na początek Jastrzębski Węgiel - GKS Katowice Drugim beniaminkiem jest BBTS Bielsko-Biała. Liga została rozszerzona do 16 drużyn, rozbudowano także fazę play-off. Nawet mimo okrojenia rozgrywek Pucharu Polski oznacza to jeszcze więcej meczów dla najlepszych zawodników. Terminarz już na początku sezonu jest wypełniony po brzegi - od 30 września do 11 października codziennie będzie rozgrywany co najmniej jeden mecz. Wszystkie będzie można oglądać na sportowych antenach Polsatu i na Polsat Box Go. Pierwsze spotkanie już dziś o godz. 17.30 - Jastrzębski Węgiel zagra z GKS-em Katowice.