Jastrzębianie przewodzili PlusLidze niemal od początku sezonu. W ostatnim meczu ubiegłego roku przegrali jednak ze świetnie dysponowanymi siatkarzami Aluronu CMC Warty Zawiercie i opuścili fotel lidera. Już pierwszy mecz w nowym roku przyniósł im jednak powrót na czoło stawki. Mistrzowie Polski rozpoczęli wtorkowe spotkanie znakomicie. Tomasz Fornal w pierwszej akcji zdobył punkt zagrywką, po chwili jastrzębianie postawili blok, gdy z drugiej linii atakował Pierre Derouillon. Francuz tym razem rozpoczął spotkanie w podstawowym składzie, ale na nowej pozycji. Nominalny przyjmujący wystąpił w roli atakującego. Zadanie miał trudne, musiał bowiem zastąpić bardzo dobrze dysponowanego Dawida Konarskiego. Dwukrotny mistrz świata nie mógł grać z powodu grypy. Infekcja dopadła też trenera PGE GiEK Skry Andreę Gardiniego. Pojawił się jednak na meczu, tyle że z maseczką na twarzy. Derouillon nie zagrzał jednak miejsca na boisku. Jastrzębianie zablokowali trzy z czterech jego ataków i prowadzili 11:6. Gardini wprowadził więc na boisko nominalnego atakującego - 22-letniego Przemysława Kupkę. Mierzący 206 cm siatkarz zanotował dobre wejście, ale jastrzębianie nie dali się dogonić. W utrzymaniu przewagi pomogły świetne zagrywki Jurija Gladyra, aż trzy punkty blokiem zdobył Norbert Huber. Do tego Tomasz Fornal błyszczał w obronie, skończyło się wygraną 25:22. Czarna seria reprezentantów Polski. Kłopoty dopadły kolejnego siatkarza Norbert Huber punktował aż miło. PGE GiEK Skra Bełchatów rozbita w drugim secie Bełchatowianie w poprzedniej kolejce zanotowali cenną wygraną w Olsztynie. Niespodziewanie pokonali wyżej klasyfikowany Indykpol AZS i awansowali w ligowej tabeli. Tyle że w pierwszym spotkaniu 2024 roku czekało ich trudniejsze zadanie. W drugiej partii ponownie dość szybko przewagę wypracowali sobie jastrzębianie. Nadal w bloku imponował Huber. Środkowy reprezentacji Polski świetnie ustawiał dłonie, gdy gospodarze atakowali po przyjęciu trudnych zagrywek Fornala. Kiedy na ręce Hubera nadział się Adrian Aciobanitei, Jastrzębski Węgiel prowadził już 11:6. Środkowy był najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny, a to zdarza się bardzo rzadko. Znakomicie grą jastrzębian dyrygował Benjamin Toniutti, błędy w ataku zaczął popełniać Kupka. Mistrzowie Polski wygrali wyraźnie, 25:18. PlusLiga. Jastrzębski Węgiel ponownie liderem Na trzecią partię jastrzębianie wyszli z Ryanem Sclaterem w ataku. Kanadyjczyk zastąpił niezbyt skutecznego Jeana Patry'ego. Goście od początku seta świetnie spisywali się w polu zagrywki. Przy stanie 6:2 do gry w zespole Skry wrócił Derouillon, ale już na pozycji przyjmującego. Z nim na boisku bełchatowianie szybko doprowadzili do remisu 7:7. To był jednak tylko krótki wyrównany fragment spotkania. Huber nadal stawiał mur nad siatką, blok jastrzębian wstrzymywał ataki gospodarzy. Po chwili jastrzębianie znów mieli trzy punkty przewagi. Skra jeszcze raz się jednak zerwała, przegrywała tylko 19:20. W końcówce dopięła swego i niespodziewanie wygrała 25:23. Jastrzębianie nie pozwolili sobie jednak na stratę punktów. W czwartym secie od początku pilnowali prowadzenia, wygrywali 12:7. Co prawda zagrywką nieco utrudnił im zadanie Ilja Petkow, rezerwowy środkowy Skry, ale po dwóch asach serwisowych Bułgara mistrzowie Polski opanowali sytuację. Atak ustabilizował Sclater, w trudnych momentach pomagał Szymura. Mistrzowie Polski wygrali 25:18. MVP został wybrany Huber, najskuteczniejszy zawodnik gości, który skończył spotkanie z dorobkiem 21 punktów. Dzięki dziewięciu punktowym blokom umocnił też swoje prowadzenie w klasyfikacji najlepiej blokujących zawodników PlusLigi. Jastrzębski Węgiel odzyskał z kolei pierwsze miejsce w tabeli PlusLigi, w której o punkt wyprzedza Projekt. PGE GiEK Skra pozostaje na dziesiątej pozycji. Sprawdź aktualną tabelę PlusLigi PGE GiEK Skra: Derouillon, Lemański, Aciobanitei, Łomacz, Poręba, Lipiński - Diez (libero) oraz Kupka, M. Nowak, W. Nowak, Petkow, Rybicki, Marek Jastrzębski Węgiel: Patry, Gladyr, Fornal, Toniutti, Huber, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Sclater, Skruders Ekipa polskiego siatkarza odzyskała twarz. Mistrz Europy znów błysnął