Do wyników Resovii pod wodzą Marcelo Mendeza trudno mieć zastrzeżenia. Od kiedy objął zespół, rzeszowianie zdobyli komplet punktów. Forma jego zawodników wciąż jest jednak daleka od ideału. W niedzielę byli zdecydowanym faworytem, bo rywale dysponowali ograniczonym składem. Mimo wygranej 3:1 rzeszowianie mają za sobą spacer po cienkiej linie. GKS cztery dni wcześniej zanotował ważne zwycięstwo w Gdańsku, pokonując 3:1 Trefl Gdańsk. Dzięki temu wskoczył do czołowej ósemki. Tyle że w Rzeszowie trener Grzegorz Słaby miał do dyspozycji zaledwie dziewięciu zawodników. Do wcześniej kontuzjowanych siatkarzy dołączyło dwóch niedysponowanych atakujących - Jakub Jarosz i Damian Domagała. To już druga taka sytuacja, gdy katowicki zespół musiał grać zdziesiątkowany. W październiku GKS przegrał w podobnych okolicznościach 0:3 z Indykpolem AZS Olsztyn. W efekcie problemów kadrowych na pozycji atakującego mecz rozpoczął Tomas Rousseaux, nominalny przyjmujący. Na początku rzeszowianie nieco go zlekceważyli, dzięki czemu przy pierwszym ataku z prawego skrzydła zaatakował bez bloku. Od początku Belg atakował jednak mocno i dynamicznie, co przyniosło efekt w pierwszym secie. Mimo osłabień katowiczanie prowadzili w nim bowiem z Resovią wyrównaną walkę. Co więcej, potrafili wypracować sobie dwupunktową przewagę. Gospodarze nie potrafili zagrozić im zagrywką. A zawodnicy GKS-u grali ze sporym luzem, rozgrywający Micah Ma’a zaskoczył rzeszowian kiwką. W końcówce w przyjęciu pomylił się jeszcze Klemen Cebulj i goście niespodziewanie wygrali pierwszą partię 25:21. Lepsza zagrywka i blok. Asseco Resovia opanowała sytuację A przecież Mendez miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Drugą partię jego siatkarze zaczęli zdecydowanie lepiej, od prowadzenia 3:0. I choć goście szybko wyrównali, w połowie seta znów na czele wyraźnie była Resovia. Skuteczny w ataku był Cebulj, punkty blokiem dorzucili Jan Kozamernik i Fabian Drzyzga. Katowiczanie mieli więcej problemów z przyjęciem, Ma’a nie miał więc takiej swobody w rozegraniu. Końcówka była pełna błędów z obu stron. Skończyło się wygraną Resovii 25:18 - ostatni punkt atakiem ze środka zdobył Jakub Kochanowski. Trzeci set od mocnego uderzenia serwisem rozpoczął Sam Deroo i to gospodarze szybko objęli minimalne prowadzenie. Zagrywkę poprawił też Kochanowski i różnica wzrosła do sześciu punktów na korzyść Resovii. Goście nie zrezygnowali jednak z walki. Gdy sprytnym atakiem popisał się Rousseaux, przegrywali tylko 10:12. Wtedy jednak kilka dobrych akcji wykończył Maciej Muzaj. Resovia znów wypracowała sobie bezpieczną przewagę. Prowadziła 24:20, ale przez chaos i niechlujne rozegrania zmarnowała cztery piłki setowe. Zamiast spokojnego zwycięstwa zafundowała sobie długą i nerwową grę na przewagi. W niej było sporo znakomitych obron gości, ale i wymęczona wygrana rzeszowian 33:31. Asseco Resovia. Trzecia wygrana Marcelo Mendeza Po tak frustrującej końcówce poprzedniej partii początek czwartej nie był zbyt dobry w wykonaniu gospodarzy. Rywale znów uwierzyli, że mogą sięgnąć po zwycięstwo. To GKS prowadził 7:4. Rzeszowianie dość szybko odrobili straty, ale partia była wyrównana.Drzyzga oparł ofensywną grę na atakach skutecznego Muzaja. Wśród rywali w ataku na środku dobrze radził sobie Piotr Hain. Gospodarze w końcu objęli wyższe prowadzenie po sprytnym serwisie Drzyzgi, gdy wygrywali 20:17. Tyle że już po dwóch minutach na tablicy wyników znów był remis. Zagrywką drużynie pomógł jednak Deroo, po drugiej stronie w ataku pomylił się Damian Kogut. Rzeszowianie zdołali wygrać 25:22, a statuetkę MVP spotkania otrzymał Muzaj. Drużyna Mendeza wciąż ma jednak wiele do poprawy. Asseco Resovia - GKS Katowice 3:1 (21:25, 25:18, 33:31, 25:22) Resovia: Muzaj, Kozamernik, Cebulj, Drzyzga, Kochanowski, Deroo - Zatorski (libero) oraz Buszek, Bucki GKS: Rousseaux, Kania, Kogut, Ma’a, Hain, Quiroga - Mariański (libero) oraz Drzazga, Lewandowski ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mistrz Polski śrubuje świetną serię. Kolejny rywal bez szans Damian Wojtaszek dla Interii: Musimy wziąć się do roboty Wojciech Drzyzga o PlusLidze: ZAKSA przytłacza wynikiem Damian Gołąb