W pięciu z sześciu ostatnich sezonów ZAKSA zdobywała złoty lub srebrny medal PlusLigi. Wyjątkiem był rok 2020, gdy z powodu pandemii nie wręczono krążków. Ale i wtedy kędzierzynianie w momencie przerwania rozgrywek byli na pierwszym miejscu w tabeli. W poniedziałek katowiczanie mocno się im postawili, ale nie potrafili przedłużyć rywalizacji do trzeciego meczu. Klub z Górnego Śląska zadbał o wyjątkową oprawę spotkania. Na co dzień gości rywali w hali w Szopienicach, tym razem mecz rozegrano w katowickim Spodku. A przed pierwszym gwizdkiem na boisku pojawili się hokeiści GKS-u. Zaprezentowali puchar za mistrzostwo Polski, wywalczone dla klubu po 52 latach przerwy. Ich koledzy z siatkarskiego parkietu rozpoczęli spotkanie od skutecznego bloku przy ataku Kamila Semeniuka. Początek pierwszego seta był wyrównany, ale to gospodarze częściej byli na czele. Sprawiali rywalom spore problemy zagrywką i w połowie partii prowadzili 13:10. Nawet kiedy goście na chwilę zbliżyli się do katowiczan, ci zdołali odpowiedzieć asem serwisowym Jakuba Jarosza. ZAKSA obroniła aż sześć piłek setowych, ale ostatecznie gospodarze dopięli swego - wygraną 29:27 punktem zdobytym zagrywką zapewnił Micah Ma’a. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wraca na dobre tory. GKS Katowice nie wykorzystał szansy Dla GKS-u gra w fazie play-off to historyczny sukces. Pierwszy awans do czołowej ósemki PlusLigi od razu skazał ich jednak na grę z głównymi faworytami do złota. Kędzierzynianie nie tylko wygrali fazę zasadniczą, ale w maju po raz drugi z rzędu zagrają w finale Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu bez problemu pokonali GKS w trzech setach. W poniedziałek przegrana partia najwyraźniej podziałała na nich mobilizująco, bo kolejną rozpoczęli od prowadzenia 5:0. Wkrótce jeszcze podwyższył je mocnym serwisem Norbert Huber. Gospodarze mieli kłopoty z przyjęciem oraz atakiem. Po drugiej stronie piłki pewnie kończył Łukasz Kaczmarek. Słabiej w ataku prezentował się Semeniuk, ale nie przeszkodziło to jego drużynie w pewnym zwycięstwie 25:19. W trzecim secie w drużynie gospodarzy pozostał wprowadzony w poprzedniej partii Tomas Rousseaux. ZAKSA odskoczyła na dwa punkty, gdy jej siatkarze zablokowali atak Jarosza. GKS szybko odrobił jednak straty, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Kibice w Spodku oglądali sporo długich akcji. Przy stanie 16:14 dla katowiczan trener rywali Gheorghe Cretu przywołał drużynę do siebie. Po tej przerwie kędzierzynianie szybko odzyskali prowadzenie. Na ich blok nadział się Rousseaux, podbijali również ataki Jarosza. Nie pomogła zmiana rozgrywającego katowiczan - nie wykorzystali szansy i w końcówce byli wyraźnie słabsi, przegrywając 20:25. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra w półfinale z Aluronem CMC Wartą Zawiercie Na czwartą partię wrócili Ma'a i Jakub Szymański. Po kilku akcjach na ławkę powędrował za to Jarosz, którego zastąpił Damian Domagała. Goście zaczęli bowiem seta bardzo dobrze, odskakując na cztery punkty. Dość szybko zatrzymali blokiem również Domagałę - ścianę nad siatką wymurował Semeniuk. Dzięki przewadze mogli grać bez większych nerwów. Ostatecznie wygrali 25:19, a statuetkę dla MVP odebrał Huber, który zdobył w poniedziałek aż 22 punkty. ZAKSA w walce o finał zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, który w ćwierćfinale w dwóch meczach ograł Asseco Resovię. GKS zagra o siódme miejsce, ale na przeciwnika musi poczekać do zakończenia rywalizacji w dwóch pozostałych parach ćwierćfinałowych. GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (29:27, 19:25, 20:25, 19:25) GKS: Jarosz, Hain, Quiroga, Ma’a, Kania, Szymański - Mariański (libero) oraz Domagała, Rousseaux, Drzazga, Nowosielski, Lewandowski, Kogut, Ogórek (libero) ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Semeniuk, Janusz, Smith, Śliwka - Shoji (libero) oraz Kluth CZYTAJ TAKŻE: Mistrz Polski uciekł znad przepaści i wrócił do gry o półfinał