Partner merytoryczny: Eleven Sports

Największy transfer w historii PlusLigi. Ludziom trudno zrozumieć nieobecność Leona

Najlepsza siatkarska liga świata, jaką jest nasza PlusLiga, zaczyna dziś o 20:30 rozgrywki meczem Aluronu CMC Warty Zawiercie z Bogdanką LUK Lublin. Przez ligowe meandry prowadzi nas Marek Magiera, ekspert Polsatu Sport. Najlepszy dziennikarz PlusLigi w sezonie 2023/24 twierdzi, że mistrzem zostanie PGE Projekt Warszawa, a transfer Wilfredo Leona nazywa największym w historii PlusLigi. Transmisje ze wszystkich meczów przeprowadzi Polsat Sport.

Wilfredo Leon jest od tego sezonu zawodnikiem Bogdanki LUK Lublin
Wilfredo Leon jest od tego sezonu zawodnikiem Bogdanki LUK Lublin/Anna Klepaczko/Newspix

Maciej Słomiński, INTERIA: Bogusław Kaczmarek, znany trener piłki nożnej, z którą pan jest rodzinnie związany, zwykł mawiać, że "regeneracja jest równie ważna jak trening". Chcę zapytać czy siatkarscy bohaterowie PlusLigi nie będą zmęczeni po długim sezonie reprezentacyjnym?

Marek Magiera, ekspert Polsatu, dziennikarz sezonu 2023/24 PlusLigi: - Bardzo lubię barwną postać trenera Kaczmarka, słucham jego opowieści z wielką przyjemnością. Jednak specyfika obu dyscyplin: piłki nożnej i siatkowej jest zupełnie inna. Siatkarze do takiego systemu grania są przyzwyczajeni. Bohaterowie są zmęczeni po igrzyskach, rok temu byli zmęczeni po mistrzostwach Europy, dwa lata temu po mistrzostwach świata, trzy lata temu poprzednie igrzyska itd. Cykl reprezentacyjny nie jest niczym nowym, kadrowicze swoje organizmy znają na tyle dobrze, że doskonale wiedzą czego im potrzeba. Jestem przekonany, że nawet jak ktoś nie zacznie z wysokiego C, to na play-off będzie gotowy. Myślę o tych, którzy zmagali się z urazami, czyli Wilfredo Leon, Mateusz Bieniek i Paweł Zatorski, który zresztą już grał w ostatnim turnieju towarzyskim w Lublinie. Wszyscy Polacy będą gotowi i będą w formie, tak samo Francuzi i Amerykanie, o których mówię "sportowe roboty".

Reprezentanci mają prawo czuć się zmęczeni, ale co ze zwykłymi ligowcami? Niektórzy z nich od marca/kwietnia do lipca leżą na plaży i grillują. Jak pan zinterpretuje to co rok temu stało się z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle? Drużyna miała w sezonie kilkanaście kontuzji. Parafrazując znanego mema - wszystkie kary na nich poszły.

- To bardziej splot nieszczęśliwych wypadków niż cokolwiek innego. To przeważnie nie były kontuzje, które wynikały z przeciążeń. Olek Śliwka złamał palec podczas meczu w Belgii, Marcin Janusz miał problemy z plecami już wcześniej. Jakiś niefart totalny trafił ZAKSĘ. Różne dziwne rzeczy działy się dookoła klubu, o czym można było poczytać. Kumulacja nieszczęść to według mnie absolutny przypadek, inne drużyny przeszły przez rozgrywki stosunkowo suchą stopą.

Z Bartoszem Kurkiem ZAKSA musi się bić o czwórkę. Nie wyobrażam, żeby tak znamienity zawodnik grał o 10. miejsce czy coś w tym stylu. 

- Ja akurat jestem sobie w stanie wiele rzeczy wyobrazić, nie tylko to. Nie zawsze tak jest, że przyjście jednego człowieka spowoduje, że karta się całkowicie odmieni. Nie ma co na Bartku wywierać presji, on jest na to zbyt doświadczonym zawodnikiem, nic nie musi już udowadniać. Drużyna ZAKSY jest w dużej mierze nowa, nie ma Kaczmarka, Śliwki i Bednorza, czyli trzech ludzi, na których wszystko się trzymało. Wiele musi zagrać, aby ta drużyna liczyła się w walce o tytuł, ale już o medale jak najbardziej.

Do medali jest wielu kandydatów, a kto będzie mistrzem?

- W prywatnym typowaniu postawiłem, że to Projekt Warszawa zdobędzie mistrzostwo. To jest główny faworyt. Na równi z Warszawą stawiam drużyny z Zawiercia i Jastrzębia i ta trójka, według mnie powinna podzielić się medalami.

Pytanie kto czwarty do tego siatkarskiego brydża dołączy?

- Może ZAKSA, może Resovia? Zobaczymy co będzie z Lublinem, który chce poprawić dobrą, piątą pozycję z ostatniego sezonu. Po to przyszedł Wilfredo Leon. Ciekaw jestem Skry Bełchatów pod wodzą Gheorghe Cretu. Jak w ZAKSIE - wielu nowych zawodników i duże aspiracje, aby odbudować klub do pozycji, do której nas przyzwyczaił przez wiele ostatnich lat. Zobaczymy co z Indykpolem AZS Olsztyn i tak możemy dalej wymieniać, bo już doszliśmy do połowy ligi.

Wielu kibiców, którzy przyszli na turniej imienia Tomasza Wójtowicza w Lublinie w ubiegły weekend przyszło zobaczyć Leona jak debiutuje. Ciężko jest im wytłumaczyć, że facet który kilka tygodni temu wspaniale grał na igrzyskach w meczu z USA czy wcześniej z Brazylią i Słowenią, chwilę później jest niezdolny do gry. W komunikacie klub zapewnia, że robi wszystko, aby Leon jak najszybciej zagrał w drużynie. Najważniejsze, żeby on się wyleczył, sezon jest długi i jeżeli już mamy Wilfredo oglądać, to chcemy go oglądać zdrowego i w dobrej dyspozycji.

~ Marek Magiera, ekspert Polsatu Sport dla Interii

Chciałem jeszcze wspomnieć o Wilfredo Leonie. Nie żebym szukał tej informacji, ale doszły mnie słuchy, że on bardziej niż do gry nadaje się na stół operacyjny. To są delikatne, medyczne tematy.

- Nie chcę wnikać szczegółowo w stan zdrowia Wilfredo, bo to ani moja rola, ani moja kompetencja. Zrobił to za nas jego klub, Bogdanka LUK Lublin, zainteresowanych odsyłam do komunikatu na temat stanu zdrowia Wilfredo Leona. Wielu kibiców, którzy przyszli na turniej imienia Tomasza Wójtowicza w Lublinie w ubiegły weekend przyszło zobaczyć Leona jak debiutuje. Ciężko jest im wytłumaczyć, że facet który kilka tygodni temu wspaniale grał na igrzyskach w meczu z USA czy wcześniej z Brazylią i Słowenią, chwilę później jest niezdolny do gry. W komunikacie klub zapewnia, że robi wszystko, aby Leon jak najszybciej zagrał w drużynie. Najważniejsze, żeby on się wyleczył, sezon jest długi i jeżeli już mamy Wilfredo oglądać, to chcemy go oglądać zdrowego i w dobrej dyspozycji. Nie jest może to zawodnik sprzed kilku lat, ale wciąż nie ma drugiego takiego na świecie. To jest gracz o ogromnym potencjale, który wciąż jest w kwiecie wieku. Przyjście Leona do naszej ligi absolutnie jest wartością dodaną. Ja wręcz powiem, że jest to największy transfer PlusLigi w całej historii jej istnienia.

Rok temu dzwoniłem tuż przed sezonem do Kuby Bednaruka, który powiedział, że jeśli Częstochowa się utrzyma to będzie największa sensacja tych rozgrywek. I tak się stało. Czy utrzymanie beniaminka, którym jest Będzin będzie mission impossible przy spadku trzech drużyn z PlusLigi?

- W połowie listopada Kuba powiedział, że Częstochowa już się utrzymała, po czym ta drużyna drżała o swój byt do ostatniej kolejki. Ale okej, rozumiem konwencję tej zabawy przed sezonem. Niezwykle ważny będzie początek. Można złapać pewność siebie albo zakopać się blokach. Wspomniana Częstochowa miała dobry start rok temu, oni przecież, zwróćmy uwagę, wygrali nie z bezpośrednimi rywalami do utrzymania. Ograli Lublin,  Trefla, Bełchatów i tymi meczami zbudowali fajną aurę, która ostatecznie pozwoliła im pozostać w lidze. Z Radomiem, który spadł z ligi, dwukrotnie przegrali.

Nie da się ukryć, że w najsilniejszej lidze świata, pierwszym kandydatem do spadku jest beniaminek, kto jeszcze?

- Nie odważę się powiedzieć w tej chwili, kto jest murowanym kandydatem do spadku. Raz, że nie wypada, a dwa, dajmy wszystkim na początku sezonu trochę pograć. Czytam opinie różnych ludzi i w gronie tych drużyn, które mają mieć ewentualne problemy wymieniany jest Gorzów. Atutem tej drużyny jest bardzo dobry i mądry trener Andrzej Kowal, który z niejednego pieca siatkarskiego jadł chleb. On lubi korzystać z graczy niekoniecznie oczywistych, którzy generalnie się w rozgrywkach sprawdzają. Kolejny znak zapytania to GKS Katowice. Co roku mają mieć problemy, a Grzesiek Słaby co roku fajnie to składa i wyciąga ich na powierzchnię. Dalej pojawia się Trefl Gdańsk w gronie drużyn, który mogą mieć ciężko. Nie wiem, czy odpowiednio zostały zabezpieczone pozycje, które zostały osłabione. Towarzyskie spotkania pokazują, że przyszłość Trefla wcale nie musi rysować się w takich czarnych kolorach jak niektórzy myślą.

Tu musze się wtrącić, z racji miejsca zamieszkania rozmawiam czasem z prezesem Gadomski, trenerem Sordylem i kapitanem Kampą. Wszyscy zachowując urzędowy optymizm mówią o specyficznym sezonie, w którym trzy drużyny spadną z ligi. Mówiąc to, oglądają się profilaktycznie za siebie.

- To dobrze o nich świadczy, że mają świadomość sytuacji, że poprzednie wyniki były ponad stan. Wyniki z poprzednich lat trzeba ocenić bardzo wysoko i docenić. Jeżeli chodzi o potencjał, który udało się tam zbudować, on nie będzie tak duży, jak w poprzednim sezonie. Ciężko będzie Sasaka i Sawickiego zastąpić. Uważam, że Trefl na pewno będzie w tej grupie, która będzie musiała się oglądać bardzo za siebie, żeby z ligi nie spaść.

Marek Magiera na tzw. "robocie"/Paweł Piotrowski/Newspix

Niespodziewanie i znienacka udało nam się omówić prawie całą już PlusLigę.

- Przy Częstochowie stawiam bardzo duży znak zapytania. Skład bardzo ciekawie zbudowany, ale czy zaskoczy? Jeśli tak, może będą pukać nawet do ósemki, co jeśli nie? Barkom Lwów to drużyna, która wzbudza chyba najmniej emocji ze wszystkich. Udało im się zatrzymać dwóch czołowych graczy zostawić: Wasil Tupczij i Ilkia Kowaliow, wokół nich wszystko się będzie kręcić. Pozytywem jest obiekt w Tarnowie, hala jest dużo ładniejsza od tej w Wieluniu i pewnie więcej ludzi będzie przychodziło. Drużyna bardzo nierówna, będą w stanie wygrać z kimś mocnym, ale też przegrać 0-3 z outsiderem. Myślę, że spadkiem zagrożeni raczej nie powinni być.

Dyżurne pytanie o "czarnego konia" rozgrywek. Może ktoś z dwóch drużyn, o których jeszcze nie mówiliśmy - PSG Stal Nysa i Ślepsk Malow Suwałki?

- Myślę, że Nysa jak najbardziej może do tego miana pretendować. Daniel Pliński robi kawał dobrej roboty i skleja wszystkie kawałeczki w jedną fajną układankę. Zawodnicy, których prowadził do tej pory w Nysie bardzo się rozwinęli, sportowo podnieśli swą jakość i na to w tym sezonie też liczę. Absolutnie uważam, że Nysa będzie się biła o ósemkę.

I jeszcze Suwałki.

- Nie mówiliśmy do tej pory o tej drużynie i myślę że z perspektywy Dominika Kwapisiewicza to dobrze, gdyż nie wymieniliśmy jego ekipy w gronie zagrożonych spadkiem. To taka drużyna, która może nie będzie czarnym koniem, ale na którą trzeba będzie uważać. Nie ukrywam, że Dominikowi mocno kibicuję, raz że się znamy i dogadujemy w różnych kwestiach. Poza czysto ludzką sympatią doceniam pracę, którą on wykonuje. Każda drużyna, którą prowadził, miała swój styl i sznyt i liczę na to, że w tym roku pod jego wodzą już kolejny sezon Suwałki też coś charakterystycznego pokażą.

Marek Magiera o nowym sezonie PlusLigi: Spodziewam się walki od pierwszego spotkania/Polsat Sport/Polsat Sport

Patrzę w ligowy terminarz i mniej jest terminów poniedziałkowych, wtorkowych i czwartkowych co musi cieszyć. Za rok będzie jeszcze lepiej, bo będzie 14 zespołów, o dwa mniej niż teraz.

- Różne głosy się słyszy - są opinie, że optymalnym wariantem byłoby 12 drużyn. Nie potrafię wskazać, jaka liczba jest najlepsza dla ligi. Przy terminarzu, który udało się zbudować, uważam, że 16 to nie jest ani za dużo, ani za mało. Gramy praktycznie tylko w weekendy, przez cały sezon będą tylko dwa terminy środowe. 4-5 dni między meczami to jest bardzo dużo, żeby się zregenerować i dobrze przygotować. To będzie bardzo wymierna rywalizacja i bardzo uczciwa. Nie będzie żadnych dziwnych historii, że, trzeba grać dużo, często i bez odpoczynku. Na wszystko będzie czas.

Czekamy z uśmiechniętymi buziami na start najlepszej ligi świata. To są piękne czasy dla fanów i ludzie polskiej siatkówki.

- Osobiście nie mogę się doczekać, od Igrzysk trochę czasu minęło, jest głód siatkówki. Towarzyskie turnieje im. Gołasia i Wójtowicza pokazały, że to będzie świetna rywalizacja. Co roku to mówimy, ale nasza liga wygląda coraz lepiej. Wszyscy mają ambicje, wszyscy chcą grać i wygrywać. Ja nawet bym się skłaniał ku temu, że może to być najlepszy sezon w historii całej naszej Plus Ligi.

Łukasz Kaczmarek/Foto Olimpik/NurPhoto/AFP
Wilfredo Leon/Insidefoto/Shutterstock/East News
Paweł Zatorski/fivb/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem