Finałowa rywalizacja Asseco Resovii z Lotosem Trefl, która toczy się do trzech zwycięstw, rozpocznie się w środę w Rzeszowie i zakończy najpóźniej 6 maja, także w tym mieście. Po inauguracyjnym meczu nastąpi jednak trwająca dziewięć dni przerwa - oba zespoły wezmą bowiem udział podczas najbliższego weekendu w Gdańsku w Final Four Pucharu Polski i jeśli wygrają swoje półfinałowe konfrontacje, w niedzielę zmierzą się w decydującym spotkaniu. - Nie mogę już doczekać się środowego meczu. Jest to bowiem mój pierwszy finał ligowych rozgrywek w karierze. Jestem przekonany, że kibice będą świadkami rywalizacji na bardzo wysokim poziomie. Oba zespoły grają coraz lepiej i powinni stworzyć świetne widowiska - dodał Troy. Faworytem tej rywalizacji są rzeszowianie, którzy po raz czwarty z rzędu znaleźli się w finale play-off, a ponadto w kolejnym siódmym sezonie staną na podium. Tej sztuki nie udało się dokonać żadnej polskiej drużynie. Pomimo tych osiągnięć amerykański zawodnik nie odbiera swojej ekipie szans na zwycięstwo. - W teorii można przyjąć, że Asseco Resovia to obecnie najlepszy polski zespół. Nasi rywale mieli słabszy moment w lidze, ale od połowy stycznia nie znaleźli pogromcy i wygrali 12 meczów z rzędu. Poza tym zajęli również drugie miejsce w Lidze Mistrzów, co też świadczy o ich klasie. My jednak także jesteśmy w bardzo dobrej dyspozycji i wiemy, jak wygrywa się z drużyną z Rzeszowa. Wierzę w sukces Lotosu Trefl - zapewnił. To właśnie gdańszczanom udało się po raz pierwszy zastopować wicemistrzów Polski w PlusLidze - po 10. zwycięstwach z rzędu podopieczni trenera Andrzeja Kowala przegrali pod koniec listopada na wyjeździe z Lotosem Trefl 2:3. Z kolei u siebie w lutym pokonali ekipę trenera Andrei Anastasiego 3:1. - Warto przypomnieć, że w pierwszym meczu nie wystąpiliśmy w Ergo Arenie tylko w Gdyni. Z kolei w rewanżu w Rzeszowie, gdzie gra się naprawdę niezwykle ciężko, przegraliśmy, ale po wyrównanej walce i byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaka - przypomniał. 26-letni zawodnik, który jest zarówno najlepiej punktującym (średnio 4,37 pkt. na set) jak i najlepiej atakującym (3,72 pkt.) siatkarzem PlusLigi, w meczach z Asseco Resovią spisywał się znakomicie. W obu spotkaniach zdobył po 23 punkty i został także uznany MVP rozegranej w Gdyni potyczki. W tych konfrontacjach nieźle wypadł również Jochen Schoeps, który zdobył odpowiednio 24 i 19 punktów. Atakujący rzeszowskiej drużyny depcze zresztą po piętach Troy'owi w obu klasyfikacjach - 32-letni Niemiec ma przeciętne 4,34 oraz 3,72 pkt. Schoeps nieznacznie lepiej zagrywa, bo w secie zdobywa średnio 0,39 pkt., podczas kiedy atakujący Lotosu Trefl 0,37. - Schoeps to doświadczony zawodnik, który doskonale zagrał przeciwko nam. Teraz również musimy spodziewać się z jego strony największego zagrożenia. O sile Asseco decyduje też wyrównany skład i silna ławka rezerwowych, na której ostatnio zasiadają moi rodacy i przyjaciele Russell Holmes oraz Paul Lotman, którzy jednak w każdej chwilą mogą stać się podstawowymi zawodnikami. Niezależnie od tych atutów rywali, w środę na pewno nie jesteśmy skazani na porażkę - podsumował Murphy Troy. Na mecz do Rzeszowa gdańszczanie polecieli we wtorek rano samolotem przez Warszawę w najsilniejszym składzie.