Kędzierzynianie w ostatnich latach zdominowali polską i europejską siatkówkę. Choć sezon zasadniczy skończyli dopiero na czwartym miejscu, zwycięzców tej fazy odprawili z kwitkiem już po trzech spotkaniach. Ostatni akt tej rywalizacji miał jednak pasjonujący przebieg. ZAKSA w finale PlusLigi zagra po raz siódmy z rzędu. Goście musieli sobie radzić bez Klemena Cebulja. Słoweniec miał problemy już w poprzednim spotkaniu, wypadł z gry przez problemy mięśniowe. Zastępował go Mauricio Borges. Problemy z zagrywką rywali miał jednak drugi z rzeszowskich przyjmujących Torey Defalco. Przy serwisach Dmytra Paszyckiego ZAKSA prowadziła w pierwszym secie 9:4. Amerykanin przeżywał trudne chwile również w ataku. Mimo że Resovia na chwilę zbliżyła się do rywali, to po dwóch nieudanych akcjach przyjmującego ZAKSA prowadziła sześcioma punktami. Gospodarzy nie udało się też wybić z rytmu przerwami ani challenge’ami. Kędzierzynianie wygrali 25:19, Defalco skończył dwa z siedmiu ataków. Świetny Maciej Muzaj, ale najważniejsze punkty zdobywa Aleksander Śliwka Na drugiego seta Resovia wyszła bez Jakuba Kochanowskiego - zastąpił go Bartłomiej Mordyl. Mimo to tym razem pierwsze minuty były wyrównane, to goście mieli nawet minimalną przewagę. Znakomicie w ataku spisywał się Maciej Muzaj, po drugiej stronie w podobny sposób odpowiadał Bartosz Bednorz. Gdy Mordyl pomógł drużynie w obronie, a Defalco skończył kontratak, Resovia prowadziła 14:11. Po chwili przyjmujących ZAKS-y zaskoczyła jeszcze zagrywka Jana Kozamernika, wprowadzony na krótką zmianę Kochanowski zdobył punkt blokiem. Żadnego ataku w tym secie nie skończył Łukasz Kaczmarek, goście wygrali 25:19. Już na początku trzeciej partii pod siatką zawrzało po niekorzystnej dla Resovii decyzji sędziego. Najpierw żółtą kartkę obejrzał Defalco, potem czerwoną asystent trenera gości Alfredo Martilotti i jego drużyna straciła punkt. Kędzierzynianie znów nękali zagrywką Defalco i odskoczyli na cztery punkty. Rywale byli jednak czujni i szybko zmniejszyli przewagę. Długo nie byli jednak w stanie wyrównać. I to mimo że punkt zdobył nawet libero Paweł Zatorski - po jego obronie piłka spadła na połowie ZAKS-y. Dopiero po błędzie w ataku Bednorza na tablicy wyników pojawił się remis 20:20. W końcówce ponownie jednak zaprocentował serwis Paszyckiego, kontratak skończył Aleksander Śliwka. Po chwili kapitan ZAKS-y ustalił wynik seta na 25:23. Kolejna czerwona kartka. Wielka pogoń ZAKS-y prawie się udała Na boisko nie mógł już wrócić zmagający się z problemami zdrowotnymi Kochanowski. W czwartym secie na środku zastępował go Bartłomiej Krulicki. Ponownie zaczęło się jednak od pozasportowych emocji - po dyskusjach z sędzią czerwoną kartkę obejrzał Muzaj i Resovia znów straciła punkt już po zakończeniu akcji. Mocno denerwowali się też włoscy trenerzy gości, Zatorski uspokajał Giampaola Medeiego. Mimo tak dużego zamieszania po rzeszowskiej stronie, goście nadal toczyli wyrównaną batalię z ZAKS-ą. Po dobrych zagrywkach Muzaja prowadzili 14:12. A przed kędzierzynianami zaczęły się piętrzyć problemy. Przez kłopoty z prawą nogą z boiska na kilka akcji musiał zejść Bednorz. Przewaga Resovii wzrosła do pięciu punktów, prowadziła 21:16. Ale mistrzowie Polski jeszcze raz się zerwali. Przy serwisach Kaczmarka zmniejszyli straty do zaledwie punktu. Rzeszowianie mieli dwie piłki setowe, ale Śliwka zablokował szalejącego Muzaja i o zwycięstwie zdecydowała gra na przewagi. Ostatecznie jednak to Resovia wygrała 28:26. ZAKSA lepsza w tie-breaku, Resovia zagra o brąz Początek tie-breaka to dobry atak Defalco i dwupunktowe prowadzenie Resovii. Podwyższył je kolejny atak Muzaja, który grał tak, jakby chciał udowodnić Nikoli Grbiciowi, że ten niesłusznie pominął go na liście powołanych do kadry. Kędzierzynianie wyglądali na lekko zaskoczonych, ale przy zagrywkach Paszyckiego doprowadzili do remisu 6:6. Nie brakowało pasjonujących akcji, ale zwycięsko zaczęła je kończyć ZAKSA. Walka punkt za punkt trwała niemal do samego końca. Wtedy bowiem dwoma asami serwisowymi popisał się Bednorz, gospodarze wygrali 15:12. I to on po raz trzeci zakończył półfinał ze statuetką dla MVP spotkania. ZAKSA może już czekać na finałowego rywala, rzeszowianie powalczą o brąz, który gwarantuje start w Lidze Mistrzów. O drugie miejsce w finale walczą Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie. Ich trzeci mecz zaczyna się w środę o godz. 20.30, dwa pierwsze starcia wygrali jastrzębianie. Gwiazda opuszcza polską ligę. Znamy nowy kierunek