PSG Stal zaczęła sezon od dwóch wygranych i w niedzielę postawiła bełchatowianom bardzo trudne warunki. W dwóch pierwszych setach siatkarze z Nysy rozstawiali faworytów po kątach. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej jednak do głosu dochodzili doświadczeni siatkarze z Bełchatowa. I po tie-breaku to oni mogą cieszyć się z drugiej wygranej w tym sezonie. Zawodnicy z Nysy od początku zaskakiwali bardziej utytułowanych rywali. Pierwszy zryw zaowocował prowadzeniem 3:0, ale tę różnicę bełchatowianie jeszcze szybko zniwelowali. Ponowne trzypunktowe prowadzenie gospodarzy PGE Skrze udało się odrobić w połowie seta, a gdy zaczął funkcjonować jej blok, objęła nawet prowadzenie. Tyle że goście mieli coraz większe problemy z przyjęciem. Do tego doszedł pojedynczy blok Wassima Ben Tary przy ataku Aleksandara Atanasijevicia. Atakujący z Nysy grał w pierwszym secie jak z nut, jego zespół objął prowadzenie 20:16. Po chwili cieszył się ze zwycięstwa 25:20, choć w końcówce przydało się jeszcze wejście doświadczonego Rafała Buszka. PSG Stal Nysa się nie zatrzymuje. Drugi set także dla niej Bełchatowianie po poprzednim sezonie byli rozczarowani, bo przegrali walkę o miejsce na podium z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Z tym samym rywalem przegrali na inaugurację obecnych rozgrywek, ale dopiero po pięciosetowym boju. W drugiej kolejce pewnie ograli BBTS Bielsko-Biała. Ale w Nysie było im dużo trudniej. Niesieni dopingiem gospodarze w drugim secie błyskawicznie objęli prowadzenie 8:3. PGE Skra znów musiała gonić i znów dopadła przeciwników w połowie partii. To była jednak tylko chwila wyrównanej gry. Dopiero przy stanie 16:13 dla PSG Stali pierwszy punkt atakiem zdobył Karol Kłos. Niewiele lepiej było z Mateuszem Bieńkiem. A w końcówce świetnymi serwisami popisał się jeszcze Tsimafei Zhukouski. Siatkarze Plińskiego wygrali 25:20, ostatni punkt zdobywając blokiem. Udana pogoń PGE Skry Bełchatów. Aleksandar Atanasijević w natarciu W trzeciej partii goście szybko zatrzymali blokiem Ben Tarę. Grali już wówczas bez Filippo Lanzy, którego zastąpił Lukas Vasina. Siatkarze z Nysy zrewanżowali się właśnie dwoma blokami przy atakach Czecha. PGE Skra opanowała jednak sytuację, odskoczyła rywalom na dwa punkty, piłka zahaczyła o linię po serwisie Grzegorza Łomacza. Coraz więcej punktów zdobywał Bieniek, Pliński szukał pomocy wśród rezerwowych. Bełchatowianie jednak tylko powiększali przewagę, wygrali 25:19. Na wysoki poziom wskoczył Atanasijević. Czwarta partia to w końcu gra punkt za punkt. Po drugiej stronie Serbowi kroku dotrzymywał bowiem Ben Tara. Dwupunktowe prowadzenie PGE Skrze zapewniła jednak zagrywka Dicka Kooya. I mimo starań gospodarzy ta różnica jeszcze wzrosła. Ostatni punkt bełchatowianie zdobyli po bloku Bieńka przy ataku Kamila Kwasowskiego, wygrali 25:21. PlusLiga. PGE Skra Bełchatów wygrywa po raz drugi Tie-break zaczął się od dwóch punktów dla gospodarzy, ale PGE Skra odpowiedziała serią czterech punktów z rzędu. Pliński poprosił o czas, to jednak nie wybiło z rytmu rywali. Bełchatowianie szybko powiększyli przewagę, przy zmianie stron wynosiła już pięć punktów. Siatkarzom z Nysy zdarzały się problemy z przyjęciem, szybko tracili kolejne punkty. Tie-break błyskawicznie wymknął im się z rąk. W ostatniej akcji w aut zaatakował Ben Tara, PGE Skra wygrała 15:8. Nagrodę dla MVP niedzielnego spotkania otrzymał Bieniek. W tabeli obie drużyny mają po dwie wygrane, ale zespół z Nysy ma o punkt więcej. PSG Stal Nysa - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:20, 25:20, 19:25, 21:25, 8:15) PSG Stal: Ben Tara, Abramowicz, Gierżot, Zhukouski, Zerba, Kwasowski - Dembiec (libero) oraz El Graoui, Buszek, Kramczyński, Szczurek, Miyaura PGE Skra: Atanasijević, Kłos, Kooy, Łomacz, Bieniek Lanza - Piechocki (libero) oraz Vasina, Rybicki