Finałowa rywalizacja w PlusLidze to powtórka sprzed roku. Wtedy dwa mecze wygrali jastrzębianie i pewnie sięgnęli po tytuł. W tym sezonie pokonali ZAKS-ę w meczu o Superpuchar Polski, ale od tamtej pory raz za razem przegrywają. To m.in. za słabe wyniki z kędzierzynianami posadą zapłacił Andrea Gardini, trener Jastrzębskiego Węgla. W pierwszym meczu o złoto jego następca również nie znalazł jednak sposobu na rywali. Na początku spotkania błysnął Jurij Gladyr. Były zawodnik ZAKS-y posłał na drugą stronę siatki dwie zagrywki, których rywale nie potrafili przyjąć. Mimo to set długo był wyrównany. Gdy w drugiej części partii mocną zagrywką odpowiedział Kamil Semeniuk, to gospodarze odskoczyli na dwa punkty. Jastrzębianie mieli też problemy z przyjęciem serwisów Aleksandra Śliwki. ZAKSA dobrze organizowała kontrataki i w tym ustawieniu zostawiła rywali daleko w tyle. Prowadziła 21:15, ale wygrana nie była formalnością. Goście jeszcze podjęli walkę, ZAKSA ostatecznie zwyciężyła 25:21. Błędy Jastrzębskiego Węgla. ZAKSA punktuje rywali Trudniejszą przeprawę w półfinale mieli kędzierzynianie. Dopiero po trzech meczach uporali się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Ostatnie spotkanie wygrali w sobotę, a dużą rolę w zwycięstwie odegrali rezerwowi - m.in. Wojciech Żaliński. Przed finałem przyjmujący doznał jednak kontuzji i w środę drużyna musiała sobie radzić bez niego. Jastrzębianie mieli więcej czasu na odpoczynek, bo w poprzedniej rundzie nadspodziewanie łatwo uporali się z PGE Skrą Bełchatów. Od kiedy obowiązki pierwszego trenera przejął Nicola Giolito, obrońcy tytułu wygrali cztery mecze bez straty seta. W środę ta seria została zakończona. Oprócz przyjęcia problemem gości był atak - Jan Hadrava już w pierwszej akcji drugiej partii nadział się na blok. Mimo to szli krok w krok za kędzierzynianami. Znów asem serwisowym popisał się Gladyr, podwójny blok jastrzębian zatrzymał atak Śliwki i ZAKSA przegrywała 14:16. Błyskawicznie doprowadziła jednak do remisu, kibice obejrzeli więc zaciętą końcówkę. Rozstrzygnął ją autowy atak Rafał Szymury - gospodarze wygrali 27:25. Jastrzębianie popełnili aż 12 błędów i to w dużej mierze zdecydowało o ich porażce. CZYTAJ TAKŻE: Siatkarska gwiazda tłumaczy nieobecność w polskiej kadrze Zmiany mistrzów Polski nie pomogły. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bliżej złota Rozpędzeni kędzierzynianie rozpoczęli trzeciego seta znakomicie. Po drugiej stronie problemy miał zaś Szymura, który szybko został dwa razy zablokowany przez rywali. ZAKSA już na początku odskoczyła na trzy punkty. Po chwili Giolito zdecydował się na zmianę polskiego przyjmującego - zastąpił go wracający do zdrowia Trevor Clevenot. Na boisku pojawił się też rezerwowy rozgrywający Eemi Tervaportti. Wynik nieco poprawił kolejny popis Gladyra w polu serwisowym, ale gospodarze wciąż byli na czele. Z Finem na rozegraniu jastrzębianie zmniejszyli straty do punktu. Po chwili wyrównanej gry głębszy oddech ZAKS-ie zapewnił David Smith, który w pojedynkę zatrzymał na siatce Tomasza Fornala. W końcówce goście jeszcze dopadli kędzierzynian, bo dwa razy ataku nie skończył Łukasz Kaczmarek. Ostatecznie gospodarze wygrali jednak 25:23, a nagrodę dla MVP meczu otrzymał Śliwka. Rywalizacja o złoto toczy się do trzech zwycięstw. Drugie spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Jastrzębiu-Zdroju. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:21, 27:25, 25:23) Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Śliwka, Janusz, Huber, Semeniuk - Shoji (libero) oraz Kluth Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Gladyr, Fornal, Toniutti, Wiśniewski, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Biniek, Boyer, Tervaportti, Clevenot CZYTAJ TAKŻE: Dwukrotny mistrz świata poza reprezentacją Polski. Zdradza, czego spodziewał się po Grbiciu