Za Kamila Semeniuka, który odszedł do Perugii - niedoświadczony Denis Kariagin. Śliwka wchodzący na boisko głównie na krótkie zmiany, do pomocy w przyjęciu. Janusz - kolejny ze świeżo upieczonych wicemistrzów świata - nieobecny z powodu choroby, zastępowany przez rezerwowego rozgrywającego Przemysława Stępnia. I jeszcze brak zmagającego się z urazem Norberta Hubera. Nawet w tak zmienionym składzie ZAKSA pokazała, że w tym sezonie znów powinna być bardzo mocna. Już na inaugurację PlusLigi pokonała liczącego się rywala. Olsztynianie poprzedni sezon zakończyli na szóstym miejscu, w przeciwieństwie do ZAKS-y przystąpili do meczu w podstawowym składzie - z trzema nowymi zawodnikami. W pierwszym secie meczu w Iławie, gdzie grają w czasie przebudowy olsztyńskiej hali, długo prowadzili z rywalami wyrównaną walkę, opierając atak przede wszystkim na Karolu Butrynie. Kędzierzynianie znacznie lepsi okazali się w końcówce. Punkt zagrywką zdobył Dmytro Paszycki, blok ZAKS-y zatrzymał Mateusza Porębę. Olsztynianie denerwowali się i rozkładali ręce, bo czuli, że szansa wymyka im się z rąk. Ostatecznie przegrali 21:25. Indykpol AZS Olsztyn odrobił straty. Kluczowy Karol Butryn W drugim secie gospodarze grali w sposób bardziej poukładany. Co prawda przewagę z początku seta dość szybko stracili, ale w połowie partii odskoczyli na trzy punkty. Wielka w tym zasługa Butryna, który posłał dwie mocne zagrywki - Kariagin nie był w stanie ich przyjąć. Tyle że mistrzowie Polski po raz kolejny dogonili rywali w najważniejszym momencie, doprowadzając do remisu 19:19. Indykpol AZS nadal miał jednak w rękawie asa - bo właśnie asem serwisowym ponownie popisał się Butryn. Tym razem przewagę udało się utrzymać, olsztynianie wygrali 25:22. PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaczyna od zwycięstwa Sobotnie spotkanie było oficjalnym debiutem Tuomasa Sammelvuo. Nowy trener ZAKS-y zastąpił Gheorghe'a Cretu, który zdobył z drużyną pierwszą w historii potrójną koronę, wygrywając PlusLigę Puchar Polski i Ligę Mistrzów. Trzecia partia to szybko zbudowana przewaga ZAKS-y. Jeszcze przed połową seta goście prowadzili pięcioma punktami. Olsztynianie popełniali sporo błędów, Łukasz Kaczmarek zablokował atak słabo spisującego się Bartłomieja Lipińskiego. Atakujący gości w tym secie zanotował zresztą aż cztery bloki. Trener Indykpolu AZS Javier Weber szukał pomocy wśród rezerwowych, ale podwójna zmiana nie wniosła nic dobrego. W ostatniej akcji Kaczmarek jeszcze raz zatrzymał Lipińskiego i ZAKSA bez problemów wygrała 25:16. Kolejnego seta rewelacyjnie rozpoczęli jednak olsztynianie. Przy zagrywkach Poręby objęli prowadzenie aż 6:0, problemy z przyjęciem miał Wojciech Żaliński. Tyle że ZAKSA błyskawicznie odrobiła niemal całe straty i Weber przy stanie 7:6 poprosił o czas. Po chwili jednak sytuacja gości się skomplikowała - kontuzji stawu skokowego doznał Kariagin. Koledzy znieśli go z boiska, do wrócił Śliwka. Żaliński zrehabilitował się jednak zagrywką. Po jego serwisie ZAKSA objęła prowadzenie 13:12. To był przełomowy moment spotkania. Po chwili kędzierzynianie zaczęli uciekać rywalom. Po zagrywce Kaczmarka prowadzili już pięcioma punktami. Końcówka była błyskawiczna - bezradni gospodarze przyglądali się, jak kędzierzynianie ich punktują. Skończyło się wysoką wygraną 25:16. Indykpol AZS Olsztyn - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (21:25, 25:22, 16:25, 16:25) AZS: Butryn, Poręba, Lipiński, Tuaniga, Averill, Karlitzek - Ciunajtis (libero) oraz Jakubiszak, Hawryluk (libero), Andringa, Król, Jankiewicz ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Żaliński, Stępień, Paszycki, Kariagin - Shoji (libero) oraz Śliwka, Kluth