Siatkarze ZAKS-y w poniedziałek długo nie wyglądali najlepiej. Może dawały im się we znaki trudy ostatnich dni? W 13 dni musieli rozegrać pięć spotkań. W czwartej partii warszawianie już niemal mogli świętować zwycięstwo. Kędzierzynianie po raz kolejny jednak zerwali się do walki, odrobili pięciopunktową stratę, a potem ograli rywali w tie-breaku. W najbardziej wyrównanym ćwierćfinale PlusLigi mistrzowie Polski prowadzą 2:0. Projekt rozpoczął spotkanie bez kontuzjowanego Igora Grobelnego oraz Piotra Nowakowskiego, który przez problemy zdrowotne zszedł z boiska w czasie niedzielnego meczu. Okazało się jednak, że dwukrotny mistrz świata jest warszawianom pilnie potrzebny i już w czasie pierwszego seta pojawił się na boisku. Tyle że wówczas Projekt przegrywał już pięcioma punktami. Od początku problemy w ataku mieli bowiem skrzydłowi gości, zwłaszcza Artur Szalpuk - również zmieniony w pierwszej partii. ZAKSA prowadziła od początku seta, skuteczny był Bartosz Bednorz. Świetnie funkcjonował jej blok - przyniósł aż sześć punktów - i kędzierzynianie wygrali 25:22. Projekt Warszawa wraca do gry. Przebudzenie Artura Szalpuka Na początku drugiej partii znakomicie w obronie prezentował się libero Projektu Damian Wojtaszek. Dzięki temu jego drużyna mogła wyprowadzać kontrataki i szybko odskoczyła na trzy punkty. Do tego doszedł blok i świetne serwisy Jakuba Kowalczyka, który wrócił do składu po zmianie Nowakowskiego. Projekt prowadził już 12:6. Tej przewagi siatkarze z Warszawy pilnowali konsekwentnie i skutecznie. Zdecydowanie lepiej grał Szalpuk, idealnie zagrywki przyjmował Wojtaszek. To przyjmujący zakończył seta znakomitą zagrywką, Projekt wygrał 25:18. Początek trzeciego seta to znów udane akcje Projektu i czteropunktowa przewaga tej drużyny. Trener ZAKS-y Tuomas Sammelvuo szukał zmiennika dla słabiej spisującego się Bednorza. W poprzedniej partii zastępował go Adrian Staszewski, tym razem Wojciech Żaliński. Projekt na chwilę dał się dogonić, ale przez większość seta prowadził. A w drugiej jego części mocno rozbudował przewagę. Dużą siłę w ofensywę stanowił Linus Weber, skutecznie grał Szalpuk. ZAKS-ie nie pomogła podwójna zmiana rozgrywającego i atakującego. Projekt wygrał wyraźnie - 25:17. ZAKSA była już na krawędzi. Ale znów pokazała moc Kędzierzynianie wyglądali na coraz bardziej zmęczonych, ale i bezbronnych przy dobrej grze Projektu. Drużyny do walki nie poderwało wejście Norberta Hubera. Już w pierwszych minutach czwartej partii goście odskoczyli na pięć punktów. Cały czas mogli polegać na Wojtaszku i dwóch ofensywnych skrzydłowych. Po tym, gdy punkt zagrywką zdobył Szalpuk, warszawianie prowadzili już 18:13. Sammelvuo jeszcze próbował natchnąć swoich siatkarzy w czasie przerwy. To mu się udało - ze stanu 15:20 kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 21:20! A potem potwierdzili, że są mistrzami końcówek - wygrali 25:23. Gospodarze znakomicie rozpoczęli piątą partię. Na boisku pozostał Żaliński i od razu dał się we znaki rywalom. Równie dobrze grał Aleksander Śliwka. Po drugiej stronie błędy zaczął z kolei popełniać Weber. Przy zmianie stron ZAKSA miała trzy punkty przewagi. To nie był jednak koniec emocji. Błąd w ataku popełnił Huber, po chwili Projekt wykorzystał kontratak i doprowadził do remisu 9:9. Tyle że wtedy przypomniał o sobie kędzierzyński blok. Ostatnią akcję wykończył Śliwka, ZAKSA wygrała 15:13. Rywalizacja w ćwierćfinale toczy się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w najbliższy piątek w Warszawie. Kliknij i sprawdź aktualną tabelę PlusLigi!