A przecież jeszcze dziewięć dni temu atmosfera wokół zespołu była niezwykle gęsta. Jastrzębianie odpadli z Ligi Mistrzów i niespodziewanie przegrali pierwszy ćwierćfinał PlusLigi. Prezes Adam Gorol zdecydował więc o odsunięciu od ekipy trenera Andrei Gardiniego. Pod batutą jego następcy, Nicoli Giolito, problemy błyskawicznie odeszły w niepamięć. Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy poświęconej ofiarom ostatnich wypadków w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Gospodarze na znak pamięci o poszkodowanych górnikach zagrali też z czarnymi wstążkami na koszulkach. Przed meczem znak zapytania unosił się nad występem Mateusza Bieńka. Środkowy gości w ostatnim ćwierćfinale boleśnie zderzył się z kolegą i musiał zejść z boiska. Efektem były pęknięte żebra. Mimo to Bieniek zdecydował się na występ w Jastrzębiu-Zdroju. Jego obecność nie pomogła jednak bełchatowianom w pierwszym secie. Gospodarze przypominali w nim rozpędzony walec. Szybko wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Świetnie spisywali się w polu zagrywki. Aż pięć z nich zakończyło się zdobyciem punktów - dwukrotnie rywali zaskakiwali Jurij Gladyr i Jan Hadrava. Przewaga rosła, rywale byli zupełnie bezradni. Jastrzębianie wygrali 25:14. PGE Skra Bełchatów nawiązała walkę, ale Jastrzębski Węgiel lepszy w końcówce W meczach obu drużyn w fazie zasadniczej dwukrotnie lepszy okazał się Jastrzębski Węgiel. Mistrzowie Polski są zresztą ostatnio jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników dla PGE Skry - do soboty pokonali ją w 12 ostatnich spotkaniach. Bełchatowianie przed meczem mogli jednak spodziewać się, że w przełamaniu tej wstydliwej serii pomoże im Aleksandar Atanasijević. Serb był bohaterem konfrontacji w ćwierćfinale, to głównie jemu PGE Skra zawdzięczała wyeliminowanie Indykpolu AZS Olsztyn. Tyle że Serb w pierwszym secie sobotniego starcia nie zdobył ani jednego punktu! Na początku drugiego w końcu przebił się do parkietu, ale po chwili nadział się na blok rywali. Tym razem jednak PGE Skra podjęła rękawicę i prowadziła z jastrzębianami wyrównaną walkę. Najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie był Bieniek, ale bełchatowianie nie potrafili odskoczyć gospodarzom. Seta rozstrzygnęła dopiero gra na przewagi. W niej gospodarze przejęli inicjatywę dzięki świetnej zagrywce Hadravy. Partię wygraną 30:28 zakończył jednak kontratak, w którym główną rolę odegrał Łukasz Wiśniewski. CZYTAJ TAKŻE: Nowy reżyser w reprezentacji Polski. Kogo najbardziej brakuje w drużynie Grbicia? Jastrzębski Węgiel wytrzymał próbę. Mistrzowie Polski o krok od finału W poprzedniej rundzie obie drużyny musiały walczyć o awans w trzech meczach. O ile jednak bełchatowianie drżeli o miejsce w czwórce do ostatnich akcji, o tyle jastrzębianie w ostatnim spotkaniu bez problemu ograli Trefl Gdańsk. W sobotę po żadnej z drużyn nie było jednak widać zmęczenia. Trzecia partia to znów wyrównana walka. Coraz groźniejszy był Atanasijević - po serii jego zagrywek goście prowadzili już 16:12. Wcześniej ich trener zmienił Dicka Kooya, zastępując go Robertem Tahtem. Tyle że bełchatowianie szybko zmarnowali przewagę. Taht pomylił się w przyjęciu, Milad Ebadipour nadział się na blok. Przed końcówką na tablicy wyników był remis 21:21. Trzy kolejne akcje wygrali goście i mieli autostradę do wygrania seta. Ale w pole zagrywki wszedł w końcu Hadrava. Czech popisał się serią fantastycznych serwisów, jego koledzy wygrali kontrataki i zablokowali atak Atanasijevicia. Jastrzębianie wygrali 26:24, a Hadrava otrzymał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Do awansu do finału PlusLigi potrzeba jednak dwóch zwycięstw. Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane we wtorek w Bełchatowie. W drugiej parze półfinałowej bliżej gry o złoto jest Aluron CMC Warta Zawiercie, który niespodziewanie pokonał na wyjeździe Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle. Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:14, 30:28, 26:24) Jastrzębski: Hadrava, Wiśniewski, Fornal, Toniutti, Gladyr, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Clevenot PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Ebadipour, Łomacz, Kłos, Kooy - Piechocki (libero) oraz Schulz, Mitić, Sawicki CZYTAJ TAKŻE: Gwiazdor polskiej kadry poza drużyną Grbicia. Ujawnia kulisy