Kędzierzynianie znaleźli w tym sezonie sposób na Jastrzębski Węgiel i korzystają z niego również w czasie finałowej rywalizacji. W sobotę pokonali rywali już po raz siódmy z rzędu. Rozstrzygnęli tie-break na swoją korzyść, choć jastrzębianie postawili im znacznie trudniejsze warunki niż trzy dni wcześniej. Obrońcy tytułu są w bardzo trudnej sytuacji - każda kolejna porażka oznacza złoto dla ZAKS-y. Obaj trenerzy postawili w sobotę na takie same szóstki, jak w pierwszym meczu. Gheorghe Cretu miał tym razem nieco inne pole manewru niż trzy dni wcześniej. Do kadry wrócił Wojciech Żaliński, bohater ostatniego półfinału z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Z powodu choroby ze składu wypadł natomiast Adrian Staszewski. Obaj to jednak rezerwowi ZAKS-y. Ale po pierwszej porażce w roli trenera jastrzębian nie zmieniał również Nicola Giolito. Jego zawodnicy rozpoczęli spotkanie od kilku błędów, ale szybko odrobili trzypunktową stratę. Dobrze w ataku prezentował się Jan Hadrava, punkt zagrywką dołożył Tomasz Fornal i gospodarze prowadzili 13:10. Ta przewaga utrzymała się przez kilka minut. Asem serwisowym powiększył ją jeszcze Jurij Gladyr. Cretu wykorzystał drugą przerwę, ale rozpędzeni jastrzębianie nie dali się dogonić. Do dobrej gry dorzucili jeszcze szczelny blok i efektowne interwencje w obronie - wygrali 25:20. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wzmacnia zagrywkę i wyrównuje Pierwszy mecz w rywalizacji o złoto, podobnie jak większość poprzednich spotkań ZAKS-y z Jastrzębskim Węglem, nie miał wielkiej historii. Co prawda dwa z trzech setów rozstrzygnęły się w końcówce, ale kędzierzynianie pewnie postawili pierwszy krok ku odzyskaniu mistrzostwa Polski. Na wyjeździe było im trudniej, ale w drugiej partii przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Znów rozpoczęli od trzypunktowego prowadzenia, potem wygrali kilka dłuższych akcji i po chwili wygrywali już 10:4. Giolito zareagował zmianą atakującego - wprowadził na boisko Stephena Boyera. Francuz zaczął od kilku udanych ataków, ale nie wybiło to z rytmu gości. Wkrótce jastrzębianie zmienili też rozgrywającego. W tym secie błyszczał jednak Marcin Janusz, reżyser gry ZAKS-y, który gubił blok nawet w czasie kontrataków. Jego koledzy zaskakiwali rywali zagrywką i drużyna nie dała szans jastrzębianom, pokonując ich 25:16. CZYTAJ TEŻ: Bartosz Bednorz wreszcie odejdzie z Rosji? Egzotyczny kierunek Jastrzębski Węgiel i trzech mistrzów olimpijskich na boisku W trzeciej partii na boisko wrócił Benjamin Toniutti, pozostał jednak na nim Boyer. Po kilku akcjach dołączył do nich trzeci mistrz olimpijski z Francji - Trevor Clevenot. Tym razem początek seta był wyrównany. W końcu przewagę osiągnęli jastrzębianie. Ważna była dobra dyspozycja Fornala, który skończył ważny kontratak i znów zdobył punkt zagrywką. Mistrzowie Polski prowadzili 14:11. Cretu niespodziewanie zmienił atakującego i na boisku pojawił się Bartłomiej Kluth. Mierzący 209 centymetrów zawodnik szybko nadział się na blok. Lepiej na boisko wprowadził się Żaliński, ale jastrzębianie wytrzymali presję i wygrali 25:22. Trzech Francuzów pozostało na boisku na kolejną partię. ZAKSA wróciła natomiast do pierwszej szóstki. I to goście błyskawicznie objęli wysokie prowadzenie 8:2. W bloku błysnął Norbert Huber, Giolito ponownie wezwał na parkiet Hadravę. Gdy gospodarze na chwilę zmniejszyli straty, ich pogoń wstrzymał blok Davida Smitha. Amerykanin rozegrał świetną partię, a kędzierzynianie ponownie rozbili rywali. Skończyło się wynikiem 25:12. Wielkie emocje w tie-breaku. ZAKSA blisko mistrzostwa Piąty set rozpoczął się od kapitalnej walki z obu stron. Liderem gospodarzy był Fornal, kędzierzynianom pomagały akcje, w których ataki rywali podbijał Erik Shoji. Gdy po błędzie Gladyra ZAKSA prowadziła 6:4, jastrzębianie szybko odrobili straty. Przy zmianie stron o punkt lepsi byli jednak goście. Przy ich prowadzeniu 9:7 na boisku pojawił się Eemi Tervaportti. Po chwili w ataku pomylił się Łukasz Kaczmarek i na tablicy wyników znów był remis. ZAKSA jeszcze raz odskoczyła na dwa punkty, a gospodarze jeszcze raz wyrównali, bo w polu zagrywki popisał się Hadrava. Tie-break rozstrzygnęła gra na przewagi. Linę na swoją stronę przeciągnęli goście - decydujący okazał się blok Hubera przy ataku Hadravy. Trzeci mecz zostanie rozegrany w środę. Gospodarzem będzie ZAKSA. Jeśli wygra, będzie świętować we własnej hali mistrzostwo Polski. Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:20, 16:25, 25:22, 12:25, 16:18) Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Wiśniewski, Szymura, Toniutti, Gladyr, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Clebenot Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Śliwka, Janusz, Smith, Semeniuk - Shoji (libero) oraz Rejno, Kluth CZYTAJ TEŻ: Dawid Konarski liczył na powrót do kadry. Nikola Grbić nawet nie zadzwonił