Kędzierzynianie mieli trudny początek sezonu. Od pierwszych kolejek nie oszczędzają ich też kontuzje. Choć kłopoty ze zdrowiem nadal dają im się we znaki, ZAKSA w PlusLidze nie schodzi ze zwycięskiej ścieżki. Cały czas zajmuje miejsce tuż za podium tabeli. Tuomas Sammelvuo, trener mistrzów Polski, nie mógł w czwartek skorzystać z Łukasza Kaczmarka. Atakującego, wicemistrza świata sprzed trzech miesięcy, dopadła infekcja. Grać nie mógł też Przemysław Stępień. Do składu wrócił za to środkowy David Smith. Osłabiony był także GKS. Zabrakło Sebastiana Adamczyka i Jakuba Szymańskiego. Jak podał Tomasz Swędrowski, komentator Polsatu Sport, 24-letni przyjmujący ma problem z okiem po uderzeniu piłką. Zastępujący Kaczmarka Bartłomiej Kluth na początku spotkania miał spore kłopoty. W pierwszym secie nie skończył żadnego z czterech ataków, raz został zablokowany. Gospodarze szybko to wykorzystali, odskakując na trzy punkty. Kędzierzynianie dogonili rywali przy stanie 13:13 po ataku Aleksandra Śliwki. To na nim Marcin Janusz oparł ofensywę w pierwszym secie. Po drugiej stronie szalał Jakub Jarosz, który w tej partii zdobył 12 punktów. Końcówka była niezwykle wyrównana. GKS miał aż osiem piłek setowych i wreszcie dopiął swego, wygrywając 31:29. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle odrabia straty. Bartłomiej Kluth rozwija skrzydła Dobra gra katowiczan z pierwszego seta załamała się w drugiej partii. Już na początku popełnili kilka błędów, nie najlepiej szło im w ataku. Boisko szybko opuścił Tomas Rousseaux, a przewaga ZAKS-y rosła w błyskawicznym tempie. Rozkręcił się Kluth, który do skutecznych ataków dodał punkt zagrywką. Wciąż dobrze funkcjonował blok mistrzów Polski, w dwóch pierwszych setach przyniósł im po pięć punktów. Drugą partię wygrali 25:14. W trzeciej gospodarze się podnieśli. Co prawda na początku partii znów ścianę na siatce postawił im Dmytro Paszycki, ale wynik oscylował wokół remisu. A w drugiej części seta, przy zagrywkach Gonzalo Quirogi, katowiczanie zbudowali sobie nawet trzypunktową przewagę. ZAKSA szybko jednak skontrowała, pomogło jej wejście Wojciecha Żalińskiego. Tym razem to goście lepiej rozegrali końcówkę, ręka nie zadrżała Śliwce ani Kluthowi. Ich zespół wygrał 25:21. PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle tuż za podium GKS w ostatnich kolejkach grał w kratkę, wygrane przeplatał porażkami. Ta układanka mogła sugerować wygraną z kędzierzynianami, ale mistrzowie Polski okazali się za silni. Po kilku minutach wyrównanej gry odskoczyli na cztery punkty. Na blok nadział się Quiroga, w kontrataku błysnął Żaliński. W utrzymywaniu przewagi cały czas pomagał blok. Trener GKS-u Grzegorz Słaby szukał zmian, ZAKSA nie dała się jednak doścignąć. Wynik na 25:19 ustalił zbiciem ze skrzydła Śliwka. Kapitan kędzierzynian zdobył łącznie 19 punktów i otrzymał nagrodę dla MVP meczu. Kliknij i sprawdź aktualną tabelę PlusLigi! ZAKSA kolejne spotkanie rozegra już w niedzielę. W hicie 15. kolejki zmierzy się z Jastrzębskim Węglem. GKS dzień później zagra na wyjeździe z inną czołową ekipą - Asseco Resovią. GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (31:29, 14:25, 21:25, 19:25) GKS: Jarosz, Hain, Rousseux, Seganow, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Domagała, Mielczarek, Nowosielski ZAKSA: Kluth, Paszycki, Staszewski, Janusz, Smith, Śliwka - Shoji (libero) oraz Żaliński, Banach