Kampa spędził w Jastrzębiu-Zdroju pięć lat, był nawet kapitanem zespołu. Zrezygnował z tej funkcji, gdy okazało się, że klub szykuje na jego miejsce Toniuttiego. Na pożegnanie pomógł jednak drużynie wywalczyć mistrzostwo Polski. Niedzielny mecz miał być dla niego emocjonalnym powrotem do dobrze znanej hali, ale wyjedzie z niej bez punktów. W decydujących momentach meczu lepszy był zespół Francuza. Już na początku pierwszego seta zarysowała się przewaga gospodarzy. Po ataku Stephena Boyera prowadzili 6:3, mimo że trener rywali Michał Winiarski próbował ratować sytuację, prosząc o powtórkę. Po chwili, gdy różnica punktowa jeszcze wzrosła, poprosił o czas. Jego zawodnicy popełniali jednak błędy w ataku. Dwa razy pomylił się Kewin Sasak, na środku szansy nie wykorzystał Pablo Crer. Kontrataki jastrzębian wyglądały natomiast niemal perfekcyjnie. Do tego Boyer dołożył szczelny blok. - Starajmy się wrócić do naszej gry - apelował Winiarski, ale gospodarze na nic takiego gdańszczanom nie pozwolili. Świetna forma w ofensywie przyniosła im imponującą wygraną 25:14. Jastrzębski Węgiel bezbłędny w końcówce Jastrzębianie od początku sezonu są w wysokiej formie. Jedyne potknięcie przytrafiło im się w Warszawie, gdy po szalonym tie-breaku przegrali z Projektem. Przed tygodniem bez straty seta pokonali naszpikowaną znanymi nazwiskami Asseco Resovię. To gwiazdy mistrzów Polski lśnią jednak na początku sezonu najjaśniejszym blaskiem. W niedzielę Toniutti dbał, by wszyscy mieli okazję wykazać się w ofensywie. W pierwszym secie nieco oszczędzał w ataku Boyera, często piłki otrzymywali za to przyjmujący i środkowi. W drugiej partii trafili jednak na znacznie silniejszy opór rywali - musieli odrabiać dwupunktową stratę. Prowadzenie objęli dopiero przy stanie 13:12, gdy techniką błysnął Trevor Clevenot. Goście wkrótce jednak znów byli na czele, kiedy zablokowali atak Tomasza Fornala. Mistrzowie Polski rozstrzygnęli partię w końcówce. Szczęśliwie zagrywką punkt zdobył Boyer, potrójny blok zatrzymał Moritza Reicherta. Jastrzębianie wygrali 25:22. Jastrzębski Węgiel wygrywa przed meczem na szczycie Trefl w tym sezonie wygrał dotąd tylko dwa spotkania. Na zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem czeka od sezonu 2017/2018. W niedzielę drużyna Winiarskiego musiała radzić sobie bez przeziębionego Mateusza Miki, co ograniczyło pole manewru trenera. Gdańszczanie nie zamierzali jednak odpuszczać. Po asie serwisowym Kampy objęli prowadzenie na początku trzeciej partii. Mistrzowie Polski nie pozwolili im jednak odskoczyć. Gdy Jurij Gladyr wbił w parkiet piłkę wracającą na ich stronę po serwisie Clevenota, prowadzili już 13:10. Goście szybko jednak wyrównali i również w tym secie było trochę emocji.W Treflu atak na swoich barkach dźwigał Bartłomiej Lipiński. Trener gospodarzy Andrea Gardini poprosił nawet o przerwę, by zmobilizować swoich siatkarzy przed końcówką seta. W niej Toniutti i spółka ponownie pokazali jednak klasę. Gladyr posłał na drugą stronę świetne zagrywki, ręka nie zadrżała Łukaszowi Wiśniewskiemu. Drużyna Gardiniego wygrała 25:22, a Gladyr odebrał nagrodę dla MVP spotkania.Jastrzębianie po sześciu meczach mają tyle samo punktów, co liderująca w tabeli PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA. W środę obie drużyny zmierzą się w Kędzierzynie-Koźlu. Cztery dni później w starciu z ZAKS-ą sprawdzi się Trefl. Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 3:0 (25:14, 25:22, 25:22) Jastrzębski Węgiel: Boyer, Gladyr, Clevenot, Toniutti, Wiśniewski, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti Trefl: Sasak, Mordyl, Lipiński, Kampa, Crer, Reichert - Olenderek (libero) oraz Łaba, Kozub, Wlazły, Urbanowicz Damian Gołąb