Jastrzębianie niemal przez cały sezon ligowy depczą po piętach ZAKS-ie. W końcu, po 23 meczach, udało im się dogonić lidera. Co prawda na pierwszym miejscu wciąż są kędzierzynianie, ale mistrzowie Polski mają tyle samo punktów. Zwycięstwo z Projektem przyszło im jednak trudniej, niż można było się spodziewać. Zapowiadało się na łatwą wygraną, bo drużyna z Warszawy przyjechała do Jastrzębia-Zdroju zdziesiątkowana. Z powodu szalejącego w drużynie wirusa w domach zostało aż czterech zawodników, w tym połowa podstawowego składu - Bartosz Kwolek, Andrzej Wrona i Igor Grobelny. Mimo wszystko trenerowi Andrei Anastasiemu udało się poskładać nieźle wyglądającą szóstkę. Po raz pierwszy po powrocie do Polski znalazł się w niej Artur Szalpuk. W roli kapitana wystąpił zaś Piotr Nowakowski, dla którego był to 400. występ w PlusLidze. Wobec osłabień gości nie mogło dziwić, że na początku pierwszego seta prowadzili jastrzębianie. Skutecznie atakował Jan Hadrava, który wrócił do podstawowego składu po odpoczynku, jaki dostał od trenera w ostatni weekend. Projekt szybko jednak doścignął rywali przy zagrywce Mateusza Janikowskiego. A gdy dobre serwisy dołożył do tego Szalpuk, prowadził nawet 14:11. Gospodarze wyrównali dzięki szczelnym blokom. Tyle że w końcówce zagrywką zaskoczył ich jeszcze Duszan Petković. Przewaga drużyny ze stolicy wzrosła do pięciu punktów - ostatecznie wygrała 25:21. Jastrzębski Węgiel odrabia straty. Benjamin Toniutti kontuzjowany Mistrzowie Polski wciąż mają świeżo w pamięci triumf w ćwierćfinale Ligi Mistrzów nad Cucine Lube Civitanova. Już po tamtym meczu, w ostatni weekend, mieli jednak małe problemy w wygranym 3:1 spotkaniu z Cuprum Lubin. W środę również byli w tarapatach. Co prawda dzięki kilku efektownym zagraniom Tomasza Fornala w drugim secie prowadzili 9:5, ale goście błyskawicznie wyrównali. Cały czas świetnie w ataku radził sobie Petković. Andrea Gardini próbował pobudzić jastrzębian: wprowadził na boisko Rafała Szymurę, a potem Stephana Boyera. Zagrywki Szalpuka znów dały jednak Projektowi aż cztery punkty przewagi. Tyle że tym razem to Jastrzębski Węgiel szybko odrobił straty. Jego zawodnicy w końcu zablokowali Petkovicia, a po chwili również Nowakowskiego. Gospodarze wygrali 25:21. Na trzecią partię Gardini pozostawił na boisku rezerwowych. Jego drużyna odskoczyła rywalom na dwa punkty dzięki zagrywkom Łukasza Wiśniewskiego. Efektownie atakowali też obaj przyjmujący jastrzębian. Od czasu do czasu przypominał także o sobie ich blok. W końcu nawet niezwykle skuteczny Petković przestał kończyć ataki. Przewaga gospodarzy rosła, punkt zagrywką dorzucił do niej Boyer - ostatecznie wygrali 25:20. Nie obyło się jednak bez problemów, bo boisko z urazem opuścił Benjamin Toniutti, kapitan drużyny. CZYTAJ TAKŻE: Lider tabeli był pod ścianą. Niespodziewany zwrot akcji Jastrzębski Węgiel dogania ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle Projekt w tym sezonie niemal od początku ma pod górkę. Anastasi bardzo rzadko dysponuje pełnym składem. A nawet kiedy tak było, zespół często spisywał się poniżej oczekiwań. Efektem jest dopiero siódme miejsce w ligowej tabeli - warszawianie nie są jeszcze pewni gry w fazie play-off. W środę raz po raz boleśnie zderzali się z blokiem mistrzów Polski. Już na początku czwartej partii o jego sile po raz kolejny przekonał się Janikowski, Anastasi zastąpił go więc Janem Fornalem. Wystarczyło jednak kilka minut, by gospodarze prowadzili 7:2. Przewaga jeszcze wzrosła dzięki świetnym zagrywkom Tomasza Fornala. Równo grał Szymura, w końcówce błysnął jeszcze rezerwowy rozgrywający Eemi Tervaportti. Ostatecznie jastrzębianie wygrali 25:17, a MVP spotkania został wybrany Fornal. Jastrzębski Węgiel - Projekt Warszawa 3:1 (21:25, 25:21, 25:20, 25:17) Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Macyra, Fornal, Toniutti, Wiśniewski, Clevenot - Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Boyer, Szymura Projekt Warszawa: Petković, Gałązka, Szalpuk, Trinidad, Nowakowski, Janikowski - Wojtaszek (libero) oraz Jaglarski, Superlak, Fornal CZYTAJ TAKŻE: Gonią rywali przez pół sezonu. Tym razem "oberwał" beniaminek