- Szaleństwo trwało może tydzień, a teraz w halach jest bardziej pusto niż przed rokiem - ocenił. - Myślałem, że będzie większy boom po tym, jak Polacy zdobyli mistrzostwo świata. Teraz tego kompletnie już nie widać. Na trybunach w trakcie meczów PlusLigi wcale nie ma więcej osób, a wydaje mi się, że nawet mniej niż przed rokiem. Może potrwało to szaleństwo przez tydzień i bardzo szybko się skończyło. Wydawało mi się, że powinno to trwać dłużej, ale nic z tych rzeczy - powiedział Masny, który w Polsce gra od 2007 roku. On sam cieszy się, że do walki o mistrzostwo kraju dołączyła jeszcze jedna drużyna - Lotos Trefl Gdańsk. Od lat o tytuł grały praktycznie zawsze tylko cztery zespoły - Jastrzębie, PGE Skra Bełchatów, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovia Rzeszów. W tym sezonie po ośmiu kolejkach niepokonany jest prowadzony przez Andreę Anastasiego Lotos. - To nie jest wielka niespodzianka. Oczywiście wygrać osiem meczów z rzędu to bardzo trudna sztuka i czapka z głów. Ale do Gdańska przyszedł trener, który wszystko uporządkował. Wybrał sobie zawodników takich, jakich chciał. Zgrał ich ze sobą i wszystko pasuje w tej drużynie jak w układance - dodał słowacki siatkarz. Masny uważa, że dobra postawa Lotosu sprawia, że liga staje się ciekawsza. - To bardzo dobra sytuacja dla ekstraklasy i dla kibiców. Zobaczymy jednak jak to się dalej potoczy, ale wydaje mi się, że Lotos ma zespół i możliwości, by namieszać w czołówce - ocenił. Jastrzębie nie jest jeszcze w swojej najwyższej formie. Ma na koncie już dwie przegrane i siedem punktów straty do lidera z Bełchatowa. - Dobrze, że nie jesteśmy jeszcze w najwyższej formie, bo sezon dopiero się zaczął. Mamy wprawdzie problemy, ale wygrywamy mecze, a to jest najważniejsze. Zawsze mówię, że liczy się to, co jest na samym końcu. Oczywiście nie możemy tracić punktów z drużynami słabszymi od nas, ale z drugiej strony nie ma tragedii, bo te spotkania ostatecznie wygrywamy - zauważył. Podopieczni Roberto Piazzy w Lidze Mistrzów zanotowali bardzo udany start (wygrana w Hiszpanii z CAI Teruel 3:0). Czekają ich jednak jeszcze dwie dalekie podróże - do Nowosybirska i do bułgarskiej Dupnicy. - Oczywiście, im dłużej podróżujemy, tym może być większe zmęczenie. Nic z tym jednak nie zrobimy. Trzeba się przygotować fizycznie i psychicznie. Nie możemy narzekać, bo to najgorsze co możemy zrobić. To jest grupa, z której można wyjść. Myślę, że najgroźniejszy będzie rosyjski Lokomotiw i to oni są na pewno faworytem - powiedział. Po ośmiu kolejkach Jastrzębie zajmuje piąte miejsce w tabeli PlusLigi. Prowadzi obrońca tytułu Skra Bełchatów.