Miał zastąpić gwiazdę z Brazylii, został bohaterem. Polski siatkarz znów w centrum uwagi
Wrócił do siatkarskiej PlusLigi po sześciu latach i już w trzecim meczu został bohaterem. Bartosz Krzysiek miał tylko awaryjnie pomóc PGE GiEK Skrze Bełchatów po kontuzji Brazylijczyka Alana Souzy, a był kluczową postacią ligowego klasyku z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. Wkrótce jednak atakujący może zmienić otoczenie. - Przebierałem w ofertach, dalej w nich przebieram - przyznaje Krzysiek.

Kiedy naprzeciwko siebie stają tak utytułowane drużyny, jak PGE GiEK Skra Bełchatów i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, zawsze można spodziewać się dużych emocji. Nawet wtedy, kiedy aktualnie oba zespoły nie należą do ścisłej czołówki PlusLigi. Tak było również w poniedziałek, kiedy Skra i ZAKSA spotkały się w Bełchatowie.
Siatkówka. Nieoczekiwany bohater Skry Bełchatów. Bartosz Krzysiek pogrążył ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle
Ligowy klasyk lepiej rozpoczęli kędzierzynianie, którzy prowadzili już 2:0 w setach. W trzeciej i czwartej partii mieli nawet piłki meczowe, ale nie zdołali zamknąć spotkania. Z okazji skorzystali siatkarze PGE GiEK Skry, którzy doprowadzili do tie-breaka. A w nim przechylili szalę na swoją stronę, pogrążając wielkich rywali - dla ZAKS-y to już trzecia porażka w tym sezonie.
Zwycięstwa bełchatowian by jednak nie było, gdyby nie Bartosz Krzysiek. Od trzeciego seta to on grał bowiem na pozycji atakującego, zastępując Arkadiusza Żakietę. Ten ruch Krzysztofa Stelmacha, trenera Skry, okazał się strzałem w dziesiątkę. Krzysiek zdobył 15 punktów, najwięcej w drużynie, i okazał się kluczowy w najważniejszych momentach meczu.
- Oczywiście moglibyśmy te dwa pierwsze sety zagrać trochę lepiej, ale też widać było, że przeciwnik był świetnie przygotowany na naszą grę. Dobre decyzje ze strony sztabu, coś próbowaliśmy odwrócić, odmienić. I to się opłaciło, udało się postawić kropkę nad "i" w końcówkach, to jest bardzo ważne - podkreśla atakujący.
Siatkówka. Krzysiek przyjechał do Bełchatowa, wciąż przebiera w ofertach
Krzysiek był najbardziej efektywnym zawodnikiem na boisku. Skończył mecz z bilansem +13, najlepszym ze wszystkich siatkarzy. Po ostatnim gwizdku zasłużenie odebrał nagrodę dla MVP spotkania.
A przecież 35-letni siatkarz w Bełchatowie jest tylko zastępcą atakującego, który miał być największą gwiazdą drużyny. Brazylijczyk Alan Souza po sezonie reprezentacyjnym leczy kontuzję i na starcie PlusLigi nie jest zdolny do gry. Bełchatowscy działacze dogadali się więc z Krzyśkiem.
Dla zawodnika uważanego niegdyś za talent na miarę reprezentacji Polski to powrót do PlusLigi po sześciu sezonach przerwy. Ostatnie lata Krzysiek spędził w klubach zagranicznych. Występował w klubach z Korei Południowej, Omanu, Arabii Saudyjskiej, Włoch, a ostatnio Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
- Plany były, by przygotować się z Bełchatowem. Od kilku lat przygotowuję się zawsze z topową drużyną w Polsce, żeby forma była świetna przed wyjazdem. I tak przebierałem w tych ofertach, dalej w nich przebieram, przyznam się szczerze. Ale chciałbym tutaj jak najdłużej zostać i wycisnąć tę żółtą cytrynę "na maksa" - przekonuje siatkarz.
Po trzech meczach PlusLigi również dzięki Krzyśkowi Skra zajmuje piąte miejsce w tabeli rozgrywek. ZAKSA, jej wielki rywal, jest klasyfikowana na 11. pozycji.













