- Moja umowa ze Skrą dobiegła końca i wspólnie podjęliśmy decyzję o rozwodzie - powiedział Ireneusz Mazur w "Przeglądzie Sportowym". Mazur doprowadził bełchatowski zespół do dwóch tytułów mistrza Polski. - Rozstaliśmy się w zgodzie, a ja postanowiłem podjąć nowe wyzwanie. Jestem profesjonalistą, dzisiaj pracuję tu, jutro tam i sentymenty muszę odłożyć na bok. Nie mam w sobie dodatkowych złych emocji, związanych z tym, że gram przeciwko byłym pracodawcom - dodał Mazur. Największym problemem olsztyńskiego zespołu była atmosfera w drużynie. - Lubię pracować z zawodnikami, którzy mają coś do powiedzenia i nie są potulnymi barankami. To dodatkowe wyzwanie. Z grzecznymi chłopcami bym się nudził. Wierzę w to, że uda nam się zbudować atmosferę, że stworzymy zgrany kolektyw, ale to wcale nie znaczy, że wszyscy w zespole muszą się kochać. Grunt, żeby wszystkim przyświecał ten sam cel - stwierdził były trener reprezentacji Polski. W polskich zespołach coraz częściej zatrudniani są zagraniczni szkoleniowcy. - Uważam, że w Polsce jest wielu świetnych, niedocenianych fachowców. Niektórzy są bez pracy i to jest problem. Jednak to nie znaczy, że w klubach nie mają pracować obcokrajowcy. Wymiana myśli szkoleniowej jest ważna i wręcz niezbędna. Boję się tylko, żeby ta moda na cudzoziemców nie przerodziła się w bezmyślny owczy pęd. Bo z ligą jest jak z dobrą potrawą - musi być w niej i sól i pieprz, a rzecz w tym, żeby nie przesadzić z żadnym składnikiem, bo danie przestanie być strawne - zakończył Mazur. PZU AZS Olsztyn - BOT Skra Bełchatów (piątek godz. 17.00, transmisja Polsat Sport i TV4).