Mateusz Bieniek pauzował od końca lipca, kiedy to doznał kontuzji w finale Ligi Narodów. Po zakończeniu turnieju środkowy przeszedł kompleksowe badania, które wykazały, że jego uraz stopy jest na tyle poważny, że czeka go dłuższa przerwa w grze. "Po badaniach i konsultacjach medycznych sztab szkoleniowy i Mateusz Bieniek podjęli decyzję o zakończeniu sezonu reprezentacyjnego. Rehabilitacja ma doprowadzić do odzyskania pełnej sprawności. Mateuszowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Do zobaczenia w sezonie olimpijskim" - przekazał wówczas PZPS w komunikacie. Doświadczony siatkarz tym samym nie zagrał nie tylko w mistrzostwach Europy, ale również w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. W czasie gdy "Biało-Czerwoni" zdobywali tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu, a następnie przepustkę na najważniejszą imprezę czterolecia, Bieniek przechodził rehabilitację. Nie zdążył jednak wrócić na początek sezonu PlusLigi, przez co na parkiecie oglądaliśmy go dopiero w czwartej rundzie. Gorzka diagnoza Norberta Hubera. Siatkarz nie ma już złudzeń. "Gra nie jest warta świeczki" 29-latek przed sezonem przeszedł ze Skry Bełchatów do Aluron CMC Warty Zawiercie, gdzie objął zaszczytną funkcję kapitana. Debiut w nowych barwach zaliczył w meczu z GKS-em Katowice, wchodząc na kilka akcji. Po spotkaniu deklarował, że nie może już doczekać się kolejnego starcia, w którym miał dostać więcej szans od trenera. PlusLiga. Mateusz Bieniek wrócił do gry w pierwszym składzie Bieniek debiut w podstawowym składzie Warty zaliczył w meczu z Norwidem Częstochowa w ramach zaległego meczu drugiej kolejki. Środkowy rozegrał ponad dwa sety, zdobywając w sumie siedem punktów, w tym dwa blokiem. Skończył pięć z ośmiu ataków, co dało mu 63 proc. skuteczności. Bieniek ma powody do zadowolenia - nie dość, że jego zespół pewnie wygrał w trzech setach, to on sam wraca już do pełni sił. Przekazał też kapitalną wiadomość - po jego urazie nie ma już śladu. Nikola Grbić nie chciał go w reprezentacji, a ten zachwyca. Show polskiego siatkarza Mistrz świata z 2018 roku zaznaczył też, co było kluczowe w meczu z Norwidem, który w poprzedniej rundzie dość nieoczekiwanie ograł zmagających się z problemami kadrowymi wicemistrzów Polski. "Oglądałem spotkanie Norwida z ZAKSĄ. Uczulaliśmy w szatni, że nie możemy wyjść i zagrać na pół gwizdka, bo Norwid to wykorzysta. Od początku byliśmy skupieni" - zauważył. Warta Zawiecie kolejne spotkanie ligowe rozegra w poniedziałek 13 listopada, kiedy to zmierzy się na wyjeździe z Czarnymi Radom.