Kaczmarek w latach 2015-18 bronił barw ekipy z Lubina i był jej kluczowym zawodnikiem. Drużyna plasowała się w tych trzech sezonach w czołowej "10", ale "nie groziła" jej walka o medale. W ZAKS-ie 24-letni atakujący stoi przed zupełnie innymi wyzwaniami. "Na pewno mam tu inną rolę niż w Lubinie. Tam dostawałem bardzo dużo piłek, praktycznie w większości gra spoczywała na moich barkach i ode mnie w dużym stopniu zależały losy spotkania. A tutaj siła w ataku jest zupełnie inaczej rozłożona. Nie zawsze nawet podczas meczu, mimo mojej pozycji, mam najwięcej ataków w zespole. Jest to coś nowego. Cały czas się uczę, doszkalam i próbuję być lepszy" - podkreślił. Jak przyznał, obecnie z jednej strony jest mu łatwiej z tego powodu, że nie spoczywa na nim aż tak duża odpowiedzialność za wynik jak w poprzednim klubie, ale z drugiej zwrócił uwagę, że ZAKSA walczy o zupełnie inne aspiracje niż Cuprum. "Tam zajęliśmy w poprzednim sezonie siódme miejsce i wszyscy się z tego cieszyli. Tutaj wiadomo, że celem jest mistrzostwo Polski. Odpowiedzialność jest więc może bardziej zbiorowa, ale walczymy o najwyższe trofea. Ale cieszę się bardzo, że jestem w zespole z Kędzierzyna. Mamy bardzo fajną grupę. Każdy każdemu pomaga. Pokazaliśmy to też swoją postawą na boisku. Zagraliśmy w PlusLidze 14 meczów i siedmiu różnych zawodników otrzymało nagrodę MVP. Każdy, jak widać, dokłada cegiełkę i gramy zespołowo, a nie indywidualnie" - zaznaczył. Zapewnił przy tym, że nie ma problemu ze spoczywającą na nim w obecnej drużynie presją. "Ręka na razie jeszcze nie zadrżała mi w żadnym meczu i myślę, że nie zadrży" - zadeklarował. Nowością dla Kaczmarka jest także rywalizacja w Lidze Mistrzów. Kędzierzynianie trafili do grupy B razem z Cucine Lube Civitanova, Azimutem Leo Shoes Modena i CEZ Karlovarsko. Najpierw bez problemu pokonali czeską ekipę 3:0, ale potem musieli uznać wyższość Modeny, przegrywając 1:3. "Z Czechami poszło bardzo gładko, zgodnie z założeniami. Mecz z Azimutem to było coś nowego. Za jego sprawą poczułem prawdziwą LM" - przyznał. Porażka z ekipą z Italii to jedyne jak na razie przegrane w tym sezonie spotkanie wicemistrzów Polski. W ekstraklasie nie ma na nich jak na razie mocnych - wygrali wszystkie 14 pojedynków (z zaliczeniem anulowanego później ze Stocznią). W przypadku ZAKS-y nie jest to jednak nic nadzwyczajnego - poprzedni sezon zaczęła od 17 kolejnych ligowych zwycięstw. "Cieszymy się tą udaną serią. Zdarzają się nam jednak czasem wahania w grze. Wiadomo, że nie zawsze może być idealnie, ale jesteśmy zadowoleni z kolejnych punktów i z tego, że kontynuujemy zwycięską passę" - zaznaczył 24-letni siatkarz. Ma on za sobą drugi z rzędu rok występów w reprezentacji. O ile w debiutanckim przekonał do siebie ówczesnego trenera kadry Ferdinando De Giorgiego, to ten sezon nie był dla niego do końca udany. Wystąpił w meczach Ligi Narodów, ale będący obecnie szkoleniowcem "Biało-Czerwonych" Vital Heynen nie zabrał go na wrześniowe mistrzostwa świata. "Decyzja trenera mnie zabolała, ale myślę, że to normalne. Gdyby było inaczej, to byłbym jakiś dziwny. Wiadomo, że nie jest miło, gdy nie jedzie się na najważniejszą imprezę sezonu" - zastrzegł atakujący. Mimo osobistego rozczarowania śledził losy kolegów, którzy w Turynie obronili tytuł. "Oglądałem każdy mecz mundialu, mimo że mnie tam nie było. Wierzyłem w chłopaków. Wiedziałem, że mają bardzo fajną drużynę, w której jest wielki potencjał i że są w stanie zdobyć medal" - dodał. Kaczmarek zapewnił, że nie ma obecnie żalu do Belga o brak powołania na MŚ. "Nie jestem tego typu zawodnikiem, że się obrażę na trenera, bo mnie nie powołał, lecz będę pracował jeszcze mocniej, żeby pokazać swoją wartość i wierzę, że przy następnych imprezach nie będzie miał wątpliwości i na mnie postawi. Dla mnie i myślę, że dla każdego sportowca, gra w reprezentacji to marzenie. Dążę do tego, by dobrze się prezentować i aby trener Heynen znowu mnie zauważył" - zadeklarował. W przyszłym roku biało-czerwonych czeka występ m.in. w mistrzostwach Starego Kontynentu i Pucharze Świata, ale kluczową imprezą będzie sierpniowy interkontynentalny turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Agnieszka Niedziałek