Lotos w półfinale PlusLigi pokonał Skrę Bełchatów. Gdańszczanie wygrali trzy mecze, przy tylko jednym triumfie bełchatowian. Siatkarze Skry byli zmęczeni, przeżywali lekki kryzys, ale nie da się ukryć, że Trefl był po prostu lepszy. - Wiedzieliśmy, że Lotos to mocna drużyna, bo ma doświadczonych zawodników, ale chyba nie ma fachowca, który przed sezonem obstawiał, że gdańszczanie zajdą aż tak wysoko - mówi w rozmowie z Interią Ryszard Bosek, mistrz olimpijski z 1976 roku, były trener reprezentacji Polski, a obecnie dyrektor sportowy AZS-u Częstochowa i menedżer. Lotos nie zamierza poprzestawać na awansie do finału i chce walczyć o złoto! Grupa niezwykle równych, solidnych siatkarzy, prowadzonych przez Andreę Anastasiego, z pewnością nie jest bez szans w spotkaniach z Asseco Resovią. Amerykańska armata Kto spodziewał się, że Murphy Troy w pierwszym swoim sezonie w Polsce zabłyśnie? Amerykański atakujący jest najlepiej punktującym PlusLigi i drugim najlepiej serwującym! Bombardier kończy najtrudniejsze piłki w kluczowych momentach. Troy przed przybyciem do Polski raczej nie był znany szerszej publiczności. W 2011 roku opuścił amerykański uniwersytet i trafił do Włoch, gdzie w klubie Andreoli Latina był zmiennikiem... Jakuba Jarosza. Poprzedni sezon spędził we Francji. Dobrze prezentował się w zespole Saint-Nazaire Volley-Ball Atlantique. Polscy weterani Do klubu z Gdańska przed sezonem trafili doświadczeni polscy siatkarze, którzy niekoniecznie odgrywali czołową rolę w swoich byłych klubach. Wojciech Grzyb był rezerwowym Asseco Resovii, a Piotra Gacka w Kędzierzynie-Koźlu zastąpił Paweł Zatorski. Obaj siatkarze w Lotosie odbudowali znakomitą formę, co poskutkowało ponownymi powołaniami do reprezentacji Polski! - Dodałbym jeszcze Bartosza Gawryszewskiego, bo jego tak dobrze grającego dawno nie widziałem. Byli dobrze prowadzeni i przekonani o tym, że są podstawą tej drużyny. I wróciła im druga młodość. Ja się z tego bardzo cieszę, bo okazuje się, że w każdym wieku, jeśli się dobrze pracuje, można grać na najwyższym poziomie - uważa Bosek. Trafione transfery W przypadku piłkarskiej Ekstraklasy często pojawia się zarzut o ściąganiu do kraju "zagranicznego szrotu" i trzeba przyznać, że zazwyczaj nie jest to zarzut bezpodstawny. Na szczęście inaczej jest w przypadku siatkówki, a dowodzą tego transfery Lotosu. - Zawodnicy grali dla drużyny. To nie jest przypadek, że prezentowali się bardzo dobrze, szczególnie w drugiej fazie, kiedy już wszyscy się poznali. Trzymali dyscyplinę - to wynik pracy i bycia kolektywem - twierdzi Ryszard Bosek. W Lotosie imponują: Marco Falaschi, Sebastian Schwarz i Mateusz Mika. Każdy z nich to uznana marka. Falaschi ma za sobą występy w kadrze Włoch. Schwarz to podstawowy przyjmujący reprezentacji Niemiec, która wywalczyła brązowy medal na ostatnich mistrzostwach świata. Talent przyjmującego Mateusza Miki eksplodował podczas czempiontu w Polsce, a swoje niezwykłe umiejętności zawodnik potwierdził na przestrzeni całego sezonu. Obecnie przedłużył już kontrakt z Lotosem o kolejne dwa lata. Trener największą gwiazdą Lotos to niezwykle wyrównana ekipa. Maszyna, w której każde ogniwo jest do siebie dopasowane. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie znakomity trener - Andrea Anastasi. - Jeżeli zawodnicy uwierzą trenerowi i widzą wyniki jego pracy, jeśli są na tyle profesjonalni, że podporządkowują swoje ego do taktyki zespołu, to wtedy rodzi się dobra gra całej grupy. Fajnie, jeśli do tego dochodzą jeszcze sukcesy. Na pewno trener jest odpowiedzialny za to wszystko. Ma w tym największą rolę. Zawodnicy również, ponieważ podporządkowali się wspólnemu celowi i uwierzyli, że mogą. Wiadomo, że "pasterzem głównym" jest zawsze trener - komentuje Bosek. Siatkarski Gdańsk to jedno z nielicznych miejsc, gdzie szkoleniowiec jest jedną z największych gwiazd drużyny. Anastasi trenował reprezentacje Polski, Włoch i Hiszpanii. Ma na swoim koncie dwa złote medale mistrzostw Europy i trzy zwycięstwa w Lidze Światowej. Przed karierą trenerską był świetnym zawodnikiem - złotym medalistą mistrzostw świata i Europy. Fani Lotosu mogą spać spokojnie. Były szkoleniowiec naszej reprezentacji przedłużył już kontrakt z Treflem do końca sezonu 2016/2017, a pod jego wodzą gdańszczanie z pewnością będą bić się o najwyższe cele. Grzegorz Zajchowski