Drużyna ze stolicy rozpoczęła tegoroczną rywalizację w Lidze Mistrzów z nadziejami na poprawę wyniku sprzed roku. Wówczas zakończyła rozgrywki już na fazie grupowej, zajmując w niej trzecie miejsce. Tym razem przeciwnicy wydają się nawet trudniejsi niż w poprzednim sezonie, ale spotkanie z drużyną z Roeselare, gospodarzem pierwszego turnieju, uchodziło akurat za zdecydowanie najłatwiejsze. Pierwszy set to potwierdził. Verva szybko wypracowała sobie przewagę, obejmując prowadzenie 7:3. Trener Andrea Anastasi postawił na rozegraniu na Michała Kozłowskiego, który do tej pory był zazwyczaj tylko zmiennikiem Angela Trinidada de Haro. A przecież Hiszpan w latach 2015-2018 był zawodnikiem Knack. W podstawowej szóstce, podobnie jak w ostatnich meczach ligowych, zabrakło też Bartosza Kwolka. W pierwszym secie udanie zastąpił go jednak Igor Grobelny. Belgijski siatkarz polskiego pochodzenia zdobył punkt serwisem, efektownie atakował także z szóstej strefy. Przewaga warszawskiej drużyny rosła, ostatecznie set zakończył się jej zwycięstwem 25:18. Na początku drugiej partii siatkarze Vervy przeżywali jednak wyraźny kryzys. Zaczęli przypominać zespół z ostatnich tygodni rywalizacji w PlusLidze, gdzie spore problemy sprawiały im starcia z niżej notowanymi przeciwnikami. A Belgowie długo prowadzili. Po asie serwisowym George’a Huhmanna zyskali trzy, a później nawet cztery punkty przewagi. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! Polscy zawodnicy tym razem popełniali sporo błędów, również takich, które nie powinny przydarzać się na tym poziomie. Spadła skuteczność Grobelnego, przez niemal całą partię Verva goniła rywali. Po zablokowanym ataku Michała Superlaka gospodarze prowadzili już 20:17. Wówczas Anastasi poprosił o przerwę, a po niej jego zawodnicy szybko wyrównali. Dobre zagrywki Superlaka pomogły im objąć prowadzenie 23:21. Po chwili polskiej drużynie udało się wykorzystać drugą piłkę setową i wygrać partię 26:24. Kolejny set warszawscy siatkarze rozpoczęli spokojniej, od prowadzenia 2:0. Potem jednak gra się wyrównała i na parkiecie przez kilka minut trwało klasyczne przeciąganie liny. Belgowie grę opierali w dużym stopniu na Hendriku Tuerlincksie, który często atakował z prawego skrzydła. Po drugiej stronie Kozłowski również wystawiał piłki przede wszystkim do skrzydłowych, rzadko korzystając zwłaszcza z możliwości Piotra Nowakowskiego.W połowie seta Verva zdołała jednak odskoczyć rywalom na trzy punkty i tej straty Belgowie już nie odrobili. Nie pomogły przerwy na żądanie ich trenera ani zadaniowe zmiany, mające poprawić zagrywkę. W warszawskim zespole dobrze w obronie spisywał się Damian Wojtaszek, a akcje pewnie kończył Artur Szalpuk. To właśnie reprezentant Polski zdobył ostatni punkt trzeciego seta, zapewniając Vervie zwycięstwo 25:19. Spotkanie trwało tylko 80 minut.W pierwszym meczu grupy D rosyjski Kuzbass Kremerowo przegrał 1:3 z włoskim Leo Shoes Modena. W środę to właśnie Włosi będą rywalem polskiej drużyny, a spotkanie zapowiada się na dużo trudniejsze niż pojedynek z Belgami. Knack Roeselare - Verva Warszawa Orlen Paliwa 0:3 (18:25, 24:26, 19:25) Knack: Fragkos, Tuerlinckx, Coolman, Verhanneman, D’Hulst, Huhmann - Deroey (libero) oraz Desmet, Ahyi Verva: Szalpuk, Superlak, Nowakowski, Grobelny, Kozłowski, Wrona - Wojtaszek (libero) oraz Ziobrowski, Trinidad, Król Damian Gołąb