Po wtorkowym, pięciosetowym boju ze PGE Skrą Bełchatów, kędzierzynianie do awansu potrzebowali tylko kropki nad “i" w postaci trzech punktów w dwóch kolejnych meczach. Miejsce w czołowej ósemce LM zagwarantowali sobie już w pierwszej próbie, po raz drugi w tym sezonie pokonując mistrzów Turcji. Spotkanie rozpoczęło się z 15-minutowym opóźnieniem ze względu na nadspodziewanie długi mecz Lindemans Aalst ze Skrą. Bełchatowski zespół miał spore problemy z niżej notowanym rywalem, wygrywając ostatecznie 3:1. Trener Grupy Azoty Nikola Grbić nie chciał jednak popełnić błędu Skry, która rozpoczęła mecz rezerwowym składem i zlekceważyła rywali. Na Fenerbahce desygnował więc podstawową szóstkę. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Turecki zespół już na początku meczu za sprawą Emre Batura zdołał zablokować atak Jakuba Kochanowskiego. Fenerbahce było stać na sporo efektownych zagrań, jak choćby ataki Salvadora Hidalgo Olivy czy blok Batura przy zbiciu Kamila Semeniuka. Przy zagrywce Kubańczyka jego zespół objął prowadzenie 13:11. Mistrzowie Polski szybko wyrównali, ale kilka razy z opresji musiały ich ratować przytomne zagrania Aleksandra Śliwki. Końcówka seta przyniosła sporo emocji. Przy stanie 21:20 dla rywali Grbić poprosił o przerwę. Po niej kędzierzynianie zdobyli cztery punkty z rzędu, w czym pomógł między innymi wprowadzony dla podwyższenia bloku Bartłomiej Kluth. Końcówkę rozstrzygnął Śliwka, który obił blok rywali, zapewniając drużynie wygraną 25:23. 25-letni przyjmujący zakończył seta z imponującą statystyką stuprocentowej skuteczności w dziewięciu atakach. W kolejnej partii Śliwka nie zwalniał tempa, ale dołączyli do niego kolejni zawodnicy Grupy Azoty. Kędzierzynianie szybko wypracowali sobie sześciopunktową przewagę - pomógł as serwisowy Kochanowskiego. Po chwili reprezentacyjny środkowy przy wykonywaniu zagrywki trafił piłką... w głowę Łukasza Kaczmarka. Mimo mocnego uderzenia skończyło się tylko na śmiechu siatkarzy. Co najważniejsze, nietypowa sytuacja nie wybiła zespołu z dobrego rytmu. Grbić dał więc szansę nie tylko Kluthowi, ale i kolejnym rezerwowym, jak choćby rozgrywającemu Rafałowi Prokopczukowi. Zmian nie brakowało też po stronie Fenerbahce - na boisku pojawił się m.in. mierzący aż 215 centymetrów Nigeryjczyk Arinze Kelvin Nwachukwu. Drugi set przypominał więc przegląd kadr, zakończony łatwym zwycięstwem polskiego zespołu 25:18. Trzeci set w kwadracie dla rezerwowych rozpoczęli Śliwka i Kaczmarek. Przemeblowany skład mistrzów Polski nie miał jednak problemów z rezerwową szóstką rywali. Po nietypowym ataku Davida Smitha z prawego skrzydła Polacy prowadzili już 9:5. Przewaga rosła, swoją cegiełkę dołożył do niej Adrian Staszewski, zdobywając trzy punkty zagrywką. W końcówce szansę debiutu w LM od Grbicia otrzymał jeszcze 21-letni Ernest Kaciczak. Kędzierzynianie bez problemów wygrali 25:18 i przedłużyli zwycięską serię - w tym sezonie nie przegrali jeszcze ani jednego spotkania. W czwartek Grupa Azoty zakończy fazę grupową spotkaniem z Lindemans. Potem jej zawodnicy będą mogli spokojnie czekać na rozstrzygnięcia w innych grupach i ćwierćfinałowego rywala. Fenerbahce pożegna się natomiast z LM starciem ze Skrą. Fenerbahce HDI Stambuł - Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 18:25, 18:25) Fenerbahce: Toy, Vigrass, Hoag, Kiyak, Batur, Oliva - Yesilbudak (libero) oraz Karatas (libero), Peksen, Unver, Nwachukwu, Kurt, Sikar, Stanicki Grupa Azoty: Kaczmarek, Kochanowski, Śliwka, Toniutti, Smith, Semeniuk - Zatorski (libero) oraz Kluth, Prokopczuk, Staszewski, Banach (libero), Rejno, Kaciczak, Zawalski Damian Gołąb