Mecz z liderem PlusLigi przyciągnął na Torwar sporą liczbę kibiców. Projekt zaczął spotkanie świetnie, ale nie potrafił utrzymać równej dyspozycji w kolejnych setach. ZAKSA miała nieco kłopotów, ostatecznie jednak pozostaje jedyną niepokonaną drużyną PlusLigi. A trzy punkty zdobyte w Warszawie powiększają jej przewagę nad drugim Jastrzębskim Węglem. Kędzierzynianie ponownie musieli radzić sobie w osłabionym składzie. Co prawda nie było tak źle, jak w pucharowym starciu z Indykpolem AZS Olsztyn, gdy brakowało aż pięciu zawodników. Do gry wrócił m.in. rozgrywający Marcin Janusz. Zabrakło jednak Wojciecha Żalińskiego i Łukasza Kaczmarka, podstawowego atakującego drużyny. W pierwszej szóstce zastąpił go Bartłomiej Kluth. Zaczął nie najlepiej - od ataku w aut. Mocno zmobilizowani warszawianie szybko odskoczyli rywalom na trzy punkty, a z czasem nawet na pięć. ZAKSA w połowie seta niemal odrobiła jednak straty po bloku Janusza. Trener gospodarzy Andrea Anastasi poprosił o przerwę, a jego zawodnicy nieco ochłonęli. Po chwili świetnymi zagrywkami popisał się Igor Grobelny i znów Projekt miał kilka punktów przewagi. Gheorghe Cretu, szkoleniowiec ZAKS-y, był coraz bardziej zdenerwowany. W czasie przerwy odsuwał od swoich zawodników kamerę Polsatu Sport, ale nie odsunął od siebie widma porażki. Projekt wygrał 25:22. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle opanowała sytuację Projekt wrócił do gry w lidze po przerwie związanej z kwarantanną. W pierwszym meczu po powrocie z izolacji warszawianie pokonali 3:1 LUK Lublin w Pucharze Polski. Zagrali jednak bez Bartosza Kwolka, który jako ostatni wrócił do treningów. W sobotę reprezentant Polski również rozpoczął mecz w kwadracie dla rezerwowych. W drugim secie ZAKSA wyraźnie złapała jednak właściwy rytm. I to od samego początku. Przy zagrywkach Davida Smitha goście objęli prowadzenie 6:1. Jakość gry zespołu z Warszawy wyraźnie spadła. Z trudnymi piłkami przestał radzić sobie Duszan Petković, a przewaga rywali rosła. ZAKSA w pewnym momencie prowadziła już nawet 10 punktami. Gospodarzom nie pomogło wejście na parkiet Kwolka. Kędzierzynianie wygrali 25:15, ostatni punkt zdobył Kamil Semeniuk. Projekt Warszawa z kłopotami. Jan Fornal z urazem kolana Na trzecią partię do składu wrócił Jan Fornal. Musiał jednak opuścić boisko już po czterech akcjach. 27-letni przyjmujący przy upadku na parkiet doznał kontuzji kolana i na boisku znów pojawił się Kwolek. A ZAKSA błyskawicznie odskoczyła na pięć punktów. Po wysoko przegranej drugiej partii gospodarze wyglądali na zupełnie rozbitych. Anastasi ściągnął więc z boiska Grobelnego i wprowadził Mateusza Janikowskiego. 22-letni siatkarz miał poprawić przyjęcie. Zrobił jednak znacznie więcej - po serii jego świetnych zagrywek Projekt zmniejszył straty do zaledwie punktu. ZAKSA w końcówce zachowała jednak zimną krew i ponownie mogła liczyć na Semeniuka. Wygrała 25:22. ZAKSA kontynuuje serię zwycięstw Janikowski pozostał w składzie Projektu na trzecią partię. Ta była początkowo bardzo wyrównana, choć Norbert Huber efektownym blokiem powstrzymał Piotra Nowakowskiego. Środkowy gości często stawiał rywalom szczelny mur nad siatką - zakończył mecz z ośmioma punktowymi blokami. W odpowiedzi gospodarze w końcu zatrzymali jednak na siatce Aleksandra Śliwkę.ZAKSA utrzymywała minimalną przewagę, ale przy serwisie Petkovicia gospodarze objęli prowadzenie 17:16. Siatkarze Cretu szybko opanowali jednak sytuację. Pomogły im w tym świetne zagrywki Semeniuka i spryt Śliwki pod siatką. W końcówce z decyzjami sędziów nie mógł się jeszcze pogodzić Anastasi. - Nie wierzę! - kręcił głową Włoch. Ostatecznie jednak to ZAKSA wygrała 25:19, a ostatni punkt zdobył Kluth. Zwycięstwo pozwoliło jej zyskać dodatkowy punkt nad Jastrzębskim Węglem, który pokonał w sobotę PGE Skrę Bełchatów dopiero po tie-breaku. Projekt Warszawa - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:22, 15:25, 22:25, 19:25) Projekt: Petković, Nowakowski, Fornal, Trinidad, Wrona, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Blankenau, Superlak, Kwolek, Janikowski ZAKSA: Kluth, Huber, Śliwka, Janusz, Smith, Semeniuk - Shoji (libero) oraz Staszewski, Kalembka Damian Gołąb