Jeszcze kilka lat temu obie drużyny rywalizowały o mistrzostwo Polski. W ostatnich sezonach Resovia była jednak pogrążona w kryzysie. W tym role się odwróciły. Rzeszowianie od kilku tygodni są na czele PlusLigi, Skra pozostaje poza czołową ósemką. W niedzielę tę różnicę było widać. Rzeszowianie szybko zrehabilitowali się <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/ekstraklasa-mezczyzn/news-sensacja-w-polskiej-lidze-patrzyli-z-niedowierzaniem,nId,6521639">za niespodziewaną porażkę sprzed tygodnia z Cuprum Lubin</a>. Nie przeszkodziła im w tym niedyspozycja Thibaulta Rossarda, który w niedzielę był z drużyną tylko w charakterze rezerwowego libero. W tym sezonie bełchatowianie mają spore problemy z przyjęciem. Nie rozwiązała ich na razie zmiana libero - <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/ekstraklasa-mezczyzn/news-lokiec-wypadl-mu-ze-stawu-klub-znalazl-nastepce-u-rywala,nId,6498368">Jędrzej Gruszczyński zastąpił kontuzjowanego Kacpra Piechockiego</a>. Te kłopoty było widać już na początku meczu w Rzeszowie. Szybko punkty zagrywką zdobyli Maciej Muzaj, Klemen Cebulj i Jan Kozamernik. Efekt? 11:5 dla gospodarzy. Rzeszowianie w pierwszym secie często wykorzystywali też błędy rywali. W końcu jednak goście doszli do głosu, przy zagrywkach Mateusza Bieńka zmniejszyli straty do dwóch punktów. Gospodarze dopilnowali jednak, by rywale zbytnio nie uwierzyli w siebie. Seta wygranego 25:20 zakończył kolejny as serwisowy Muzaja. Resovia nie dała oddechu Skrze. Błędy pogrążyły bełchatowian W pierwszej rundzie obie drużyny zaserwowały kibicom widowisko na wysokim poziomie. Po pięciu setach w Bełchatowie lepsza okazała się Resovia. I to ona nadal przeważała na początku drugiego seta niedzielnego spotkania. Dwa razy w aut zaatakował Dick Kooy, gospodarze prowadzili 6:2. - Ostra napaść Rzeszowa - ocenił komentujący spotkanie w Polsacie Sport Tomasz Swędrowski. Siatkarze z Podkarpacia często wykorzystywali niższą strefę w bloku rywali, kierując piłki tam, gdzie przy siatce skakał Grzegorz Łomacz. Bełchatowianie popełniali sporo błędów w polu zagrywki - w ten sposób w drugim secie oddali Resovii aż siedem punktów. Rzeszowianie cały czas napierali na rywali zagrywką, dzięki tej w wykonaniu Cebulja w końcówce ich przewaga znów sięgnęła pięciu punktów. Nie pomagały przemowy trenera Skry Joela Banksa, lider PlusLigi wygrał 25:21. Skra Bełchatów rozbita. Resovia powiększa przewagę Trzeci set to znów mocny początek gospodarzy. Fabian Drzyzga zagrał efektowną "krótką" z Kozamernikiem, rzeszowski blok zablokował atak Kooya. Banks już przy stanie 5:1 dla Resovii poprosił o pierwszy czas. Rzeszowianie radzili sobie świetnie, choć i oni nie przyjmowali zagrywki szczególnie dokładnie. Sami jednak sprawiali ną rywalom większe problemy. Kiedy w aut zaatakował nawet nieźle dysponowany Aleksandar Atanasijević, gospodarze prowadzili już dziewięcioma "oczkami". W końcówce punkty zagrywką w końcu zdobył również Torey Defalco. Skończyło się pogromem 25:13. Resovia wykorzystała <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/ekstraklasa-mezczyzn/news-zmeczeni-faworyci-nie-dali-rady-niespodzianka-w-polskiej-lid,nId,6534400">porażkę Aluronu CMC Warty Zawiercie z Indykpolem AZS Olsztyn</a> i powiększyła przewagę nad wiceliderem PlusLigi do pięciu punktów. Skra przegrała już dwunasty mecz w tym sezonie. Zajmuje jedenaste miejsce w tabeli, do strefy gwarantującej udział w fazie play-off traci trzy punkty. <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/rozgr-polska-plusliga,spci,1194,tab,tabele">Kliknij i sprawdź aktualną tabelę PlusLigi!</a> Asseco Resovia - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 25:21, 25:13) Asseco Resovia: Muzaj, Kochanowski, Defalco, Drzyzga, Kozamernik, Cebulj - Zatorski (libero) oraz Bucki, Kędzierski PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Lanza, Łomacz, Kós, Kooy - Gruszczyński (libero) oraz Rybicki, Musiał, Mitić, Vasina