Po meczu powiedzieli: Bartosz Kurek (atakujący Resovii): - Dyktowaliśmy warunki, ale w pewnym momencie pojawiło się za dużo błędów z naszej strony. Nie ma co się oszukiwać, bo może momentami graliśmy dobrze, ale generalnie to był słabszy mecz w naszym wykonaniu. Pozwoliliśmy Lube wrócić do gry, bo wcześniej mieliśmy kontrolę nad przebiegiem tego spotkania. Byłem gotowy zagrać całe spotkanie, zostać na boisku do końca i pomóc drużynie. Choć w pewnym momencie chyba nie za bardzo jej pomagałem. Mieliśmy okazję wyjechać z Krakowa z medalem. Mamy tylu kibiców, że nasza hala ich nie mieści i jestem z tego bardzo dumny. Krzysztof Ignaczak (libero Resovii): - Na tym poziomie rywalizacji trzeba trzymać się określonego rytmu gry, a my dziś czasem go gubiliśmy. Zostawiliśmy wszystkie siły i serducha na boisku. Mówi się, że do trzech razy sztuka. Chciałbym, żebyśmy trafili na Zenita w kolejnej edycji LM, najlepiej w finale. Ekipa z Kazania gra siatkówkę siłową, na co Diatec Trentino jest dość dobrze przygotowany, więc nie wykluczam, że w finale włoski klub może sprawić niespodziankę i pokonać rosyjski klub. - Ten ostatni zespół potrafi przyjmować na piąty i szósty metr, a utrzymać skuteczność ataku na poziomie 70 procent. Jest nasz rodak, który robi ogromną różnicę - zarówno w polu zagrywki, jak i w ataku. Mają też Andersona i Michajłowa i jeśli chodzi o grę z wysokiej piłki, to chyba najlepsza drużyna. Ale jak mówiłem, Włosi na pewno będą dobrze przygotowani. Poza tym jest jeszcze klątwa - nikt nie wygrał LM dwa razy z rzędu. Dziś byliśmy bardzo blisko pokonania włoskiego klubu, na co Resovia czeka od bardzo dawna. Może to ta klątwa? Zwalmy na nią. - Na pewno ten turniej da nam dużo w zbliżającej się walce o tytuł mistrza Polski. Kawał szkoły i dobrej lekcji gry w siatkówkę. Graliśmy z zespołami z najwyższej półki. Wiemy, co musimy poprawiać, żeby nawiązać równą walkę z nimi, a teraz musimy przeanalizować co zrobić, by je pokonywać. - Wilfredo Leon (Kubańczyk z polskim paszportem występujący w Zenicie Kazań, z którym Resovia przegrała w sobotę w półfinale - PAP) to - jak już mówiłem - klasowy gracz, który wie, o co gra. Może i serce biło mu po naszej stronie, ale generalnie pieniądze spływają z tamtej. Ja też bym tak zrobił - chciałbym wygrać. Dominik Witczak (atakujący Resovii): - W końcówce czwartej partii dobrze zagrywać zaczął Marko Podrascanin. Niestety dla nas dobrą grę kontynuowali też w tie-breaku. W porównaniu z wczorajszym spotkaniem włoski zespół poprawił dziś skuteczność, jego gra była bardziej poukładana. Myślę, że nie zostało dziś nic w naszych głowach po wczorajszej porażce. Mieliśmy krótką odprawę, trener zalecił, byśmy wyczyścili głowy. Nie mamy się czego wstydzić, nasza gra nie wyglądała źle i było widać wolę walki. - Z wyniku na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Nie można powiedzieć, że nic się nie stało. Podium byłoby jakimś wynikiem. Wstydem byłoby jednak, gdybyśmy przegrali prezentując się naprawdę słabo. Russell Holmes (środkowy Resovii): - Turniej pod względem organizacyjnym był świetny, ale sportowo na pewno nie. Nie osiągnęliśmy celu, który sobie założyliśmy. To było bardzo trudne spotkanie. Decydujące okazało się kilka punktów w poszczególnych setach. Rywale przycisnęli nas zagrywką, którą wyrządzili nam sporą krzywdę. Teraz czeka nas walka o mistrzostwo Polski. Trzeba wyczyścić głowy i wrócić do roboty. To będzie nasza okazja, by zrehabilitować się kibicom za to FF. Damian Wojtaszek (libero Resovii): - Dzisiejsze spotkanie i wczorajsze były podobne. Mieliśmy szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Na tym polega FF - cztery najlepsze drużyny i każdy najmniejszy błąd przeciwnik niemiłosiernie wykorzysta. Lube tak zrobiło. Zagraliśmy dwa naprawdę dobre spotkania. To nie było tak, że przeciwnicy nas zdeklasowali. Nie muszę przedstawiać, kto był po drugiej stronie siatki - sami reprezentacji mocnych krajów. My też mamy bardzo mocną drużynę i staraliśmy się powalczyć jak najlepiej. Niestety, nie udało się.