Kurek nie mógł się go nachwalić. Nowy trener w PlusLidze. Ma jasny cel
– Dostałem jakiś czas temu ofertę, postanowiłem przyjechać na spotkanie do Warszawy i później wszystko potoczyło się już szybko – mówi w rozmowie z Interią nowy trener PGE Projektu Warszawa, Tommi Tiilikainen. Fińskiego szkoleniowca rekomendował sam Bartosz Kurek, który zetknął się z nim w Japonii. – Jestem bardzo szczęśliwy, że Bartek pozytywnie ocenił moją pracę. Mogę tylko odwdzięczyć się tym samym. Wspaniale było pracować z tak doskonałym zawodnikiem – rewanżuje się Fin.

W skrócie
- Tommi Tiilikainen został nowym trenerem PGE Projektu Warszawa, zastępując Piotra Grabana i przyznaje, że czuje dużą odpowiedzialność za poprowadzenie drużyny do sukcesów.
- Rekomendacja Bartosza Kurka oraz różnorodne doświadczenie trenerskie, zdobyte w Europie i Azji, wpłynęły na decyzję Tiilikainena o przyjęciu oferty z Warszawy.
- Trener podkreśla, że jego celem jest wprowadzenie Projektu Warszawa na szczyt ligi oraz wykorzystanie najlepszych praktyk z różnych stylów pracy.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Jakub Żelepień, Interia: Został pan nowym trenerem PGE Projektu Warszawa, zastępując Piotra Grabana, który poprzeczkę zawiesił dość wysoko. Jak się pan z tym czuje?
Tommi Tiilikainen, trener PGE Projektu Warszawa: Przede wszystkim chcę powiedzieć, że bardzo doceniam to, co zrobił w Warszawie trener Graban. Szanuję jego pracę i mam nadzieję, że będę jego godnym następcą. Teraz muszę się jednak skupić na własnej pracy i na tym, żeby poprowadzić drużynę ku sukcesom. To duża odpowiedzialność i ciekawe wyzwanie, które mnie inspiruje.
Jak to się stało, że trafił pan do Projektu?
Wszystko dzięki pracy agentów. Dostałem jakiś czas temu ofertę, postanowiłem przyjechać na spotkanie do Warszawy i później wszystko potoczyło się już szybko.
Oglądał pan mecze Projektu wcześniej? Był pan na bieżąco z zespołem?
Oczywiście, oglądałem mecze PlusLigi, również w poprzednim sezonie. Cały czas byłem na bieżąco z rozgrywkami. Czym innym jest jednak wiedza teoretyczna, a czym innym praktyka. Przede mną na pewno więc wiele nauki.
Słyszałem z dobrych źródeł, że zarząd Projektu usłyszałem pozytywną opinię na pański temat z ust samego Bartosza Kurka, z którym pracował pan w Japonii. Jak wiele znaczy dla pana rekomendacja takiej postaci?
Jestem bardzo szczęśliwy, że Bartek pozytywnie ocenił moją pracę. Mogę tylko odwdzięczyć się tym samym. Wspaniale było pracować z tak doskonałym zawodnikiem.
Skoro mowa o Kurku, chcę zapytać o rzecz, która interesuje pewnie wielu kibiców. Jest pan bardzo młodym trenerem - zaledwie 38-letnim. Jak pracuje się z doświadczonymi zawodnikami, często w pana wieku, a niekiedy pewnie starszymi?
To jest pytanie, które słyszę regularnie od jakichś 15 lat. Cóż, dla mnie wiek nie stanowi żadnego problemu. Nie myślę nawet o tym zbyt wiele. Może na początku było trochę inaczej, w końcu miałem wówczas jakieś 25 lat, więc niemal cała drużyna była starsza ode mnie. Teraz w ogóle się tym jednak nie przejmuję.
Szybko pan zaczął, więc w wieku 38 lat ma już bardzo bogate doświadczenie. Chcę w związku z tym zapytać o porównanie nordyckiego stylu pracy z tym azjatyckim. Zna pan jeden i drugi, ma pan więc na pewno swoje obserwacje.
To dobre pytanie, ale odpowiedź nie jest łatwa. To, jak żyjemy i pracujemy w północnej Europie, bardzo różni się od tego, jak ludzie funkcjonują na Dalekim Wschodzie. To samo tyczy się siatkówki, która jest inna w poszczególnych częściach świata. Ja od początku podchodziłem jednak do sprawy tak, aby wyciągać to, co najlepsze z każdego miejsca, w którym byłem. Stworzyła się z tego mieszanka zwyczajów i poglądów, która mi pasuje.
A propos Dalekiego Wschodu - doszukałem się informacji, że w Korei Południowej kluby siatkarskie mają bardzo rozbudowane sztaby, co jest narzucone odgórnie. Pański liczył podobno około 15 osób.
Tak, to prawda. Podobnie ma się sprawa z zawodnikami - również jest w ich drużynach dużo więcej niż w Europie. To wynika z formuły rozgrywek, która wzorowana jest na Stanach Zjednoczonych. Koreańscy siatkarze trafiają do klubów poprzez swoisty draft, nie można ich pozyskać w trakcie sezonu. Wszyscy chcą więc się zabezpieczyć na wypadek kontuzji i innych przykrych zdarzeń, stąd kadry są rozbudowane.
Czuł się pan komfortowo, zarządzając tak dużą grupą osób?
Nie jestem fanem słowa "zarządzanie". Nie chciałbym go używać.
To ciekawe.
Wie pan, to tylko semantyka, ale mnie jest zdecydowanie bliżej do określenia roli trenera jako tego, który nadaje najlepsze możliwe role swoim współpracownikom. W ten sposób rozwija ich samych, drużynę i siebie. Kiedy zaczynałem pracę trenerską w Finlandii, miałem malutką grupę współpracowników. Zadanie polegało jednak na tym, aby wyciągnąć maksimum z ich potencjału. Później to samo można zrobić przy większej liczbie ludzi.
Czy oferta Projektu nadeszła w najlepszym możliwym momencie? Czuł pan, że chce wrócić z Azji do Europy?
Myślę, że timing był znakomity. Zawsze staram się wybierać te opcje, które w danych okolicznościach wydają się najlepsze, i tak właśnie było w przypadku oferty z Warszawy. Podjąłem wyzwanie. Rozpocząłem tę przygodę. A co przyniesie przyszłość? Nie mam pojęcia, nie zamykam sobie drzwi nigdzie.
Żona przeprowadzi się z panem do Polski?
Dotychczas żyła trochę ze mną w Azji, a trochę w Finlandii. Zobaczymy, jak będzie teraz. Tak czy inaczej, podróż do domu będzie dużo łatwiejsza. Lot z Warszawy do Helsinek to jakieś półtorej godziny, znacznie mniej niż Japonii czy Korei.
Ma pan już mieszkanie w Warszawie?
Jeszcze nie. Po powrocie z urlopu przylecę do Warszawy i rozejrzę się. Poznam też lepiej miasto, bo na razie spędziłem tam tylko kilka dni.
W rozmowie z nowym trenerem nie może zabraknąć tego pytania. Jakie stawia pan sobie cele?
To głębszy temat, ale jeśli chodzi o cele w postaci samych wyników sportowych, to chcę, aby Projekt był na szczycie. Na mojej głowie będzie znalezienie drogi do tego. Co będzie potrzebne, jak trzeba będzie grać, jakimi sposobami. Następne miesiące będą przynosiły mi coraz więcej odpowiedzi.
Na szczycie, czyli pierwsze miejsce?
Jeśli mam powiedzieć to krótko, to tak. Chcę, abyśmy byli pierwsi.


