Na ten mecz biletów nie było od dawna, wejściówki rozeszły się w kilka sekund, nie pomogły znajomości na Warmii czy Mazurach. Olsztyn i jego hala Urania to miejsca, gdzie żyje i oddycha się siatkówką. Stara Urania była w zgodnej opinii kibiców, trenerów i zawodników najgorętszym siatkarskim miejscem w naszym kraju za systemu słusznie minionego. AZS to sześciokrotny siatkarski mistrz Polski, ale XXI wiek to "tylko" pięć ligowych medali (bez złota) - wszystkie zdobyte w pierwszej dekadzie bieżącego stulecia. Akademicy z Kortowa, ostatnio popadli w przeciętność, a to jest nie do przyjęcia dla tak prężnego siatkarskiego ośrodka. Potrzebny był nowy impuls, a tym może się być nowy dom - odnowiona hala Urania dziś meczem Indykpolu AZS Olsztyn z Bogdanką LUK Lublin ugościła kibiców po raz pierwszy. To może być początek nowej, lepszej ery dla Akademików, który komplet publiczności początkowo niósł do dobrej gry, jednak ostatecznie ulegli rywalom 2:3. Dziś olsztynianie wreszcie wrócili z ponad dwuletniej banicji w Iławie, do domu. Nowa Urania nawiązuje kształtem do starej, ale poza tym różni się wszystkim. Przede wszystkim jest w niej ciepło (co nie było regułą w starej) i jest prawie dwa razy większa (mieści 4045 widzów). Wewnątrz hali jest również sala rozgrzewkowa z widownią na kilkaset osób, lodowisko, sala podnoszenia ciężarów, judo, siłownia oraz zaplecze sanitarno-szatniowo-rehabilitacyjne z pomieszczeniami dla zawodników, sędziów, trenerów, cheerleaderek. Dzisiejszy rywal AZS, Bogdanka LUK Lublin od trzech lat występuje w PlusLidze i co roku idzie wyżej w ligowej hierarchii. Najpierw 11. miejsce, rok temu 10., dziś lublinianie plasują się na pozycji, która zapewnia występ w play-off i mogą o nim śmiało myśleć. Jednym z konkurentów do walki o grę o medale będzie z pewnością Indykpol AZS Olsztyn, który po średnim początku sezonu chwycił wiatr w żagle. Fantastyczna inauguracja nowej hali Urania Olsztynie Pierwszy punkt w nowej Uranii zdobył środkowy gości, Jan Nowakowski. AZS-asiacy zaczęli stremowani i przy stanie 1:5 ich argentyński trener, Javier Weber był zmuszony poprosić o czas. Pomogło, wkrótce był remis 8:8, a potem rywale szli już łeb w łeb, sporo było błędów własnych wywołanych zapewne tremą. W końcówce seta wyższy bieg włączył brazylijski gwiazdor Alan, coraz lepiej rozgrywał Joshua Tuaniga. W decydującym momencie asa zaserwował Nicolas Szerszeń, seta uratował Alexandre Ferreira, ale tylko na chwilę. Partię zakończył Moritz Karlitzek asem serwisowym. Po niecelnym ataku Mateusza Malinowskiego, AZS wyszedł na prowadzenie 9:6 w drugim secie. Kilkupunktowe prowadzenie gospodarzy utrzymywało się, Akademicy wyraźnie chwycili wiatr w żagle, prawie nie mylili się w ataku, a w obronie dochodzili do piłek wydawało się straconych. Gdy przewaga AZS sięgała już sześciu punktów, nagle do pracy wzięli się lublinianie, którzy zdobyli trzy kolejne punkty i było 21:18, a po dwóch asach Niemca Tobiasa Branda deficyt LUK-u zmalał do jednego oczka. Tym samym odwdzięczył się Tuaniga, sprytem popisał się Alan Souza i drugi set padł ponownie łupem gospodarzy. Trzeci set rozpoczął się od prowadzenia gości (pierwszego od premierowego seta), ale długo to nie trwało, zaraz AZS objął prowadzenie 5:4. Wynik falował, a as serwisowy Marcina Komendy dał dwupunktowe prowadzenie gościom. Przy stanie 15:12 dla LUK gospodarze poprosili o czas. Impulsem do odrabiania strat mogła stać się efektowna obrona rezerwowego AZS Manuela Armoa. Karlitzek asem serwisowym zredukował prowadzenie gości do dwóch punktów - 19:17. To był "łabędzi śpiew" Akademików i partia zakończyła się wygraną gości 25:18. To dało dodatkowe paliwo lublinianom, blok Marcina Komendy dał prowadzenie gościom już 6:3. Ten sam zawodnik zaserwował asa i było już 10:5 dla LUK-u. Zaraz to co zrobił rozgrywający powtórzył środkowy Nowakowski i droga do piątego seta wydawała się otwarta przy stanie 14:7 dla przyjezdnych. To była prawdziwa demolka, a Olsztyn nie mógł zbliżyć się bardziej niż na kilka punktów. Wreszcie piąty set, który zawsze jest loterią. Od jego początku inicjatywę posiadali goście, którzy objęli prowadzenie 4:1 i potem 7:3. Goście nie oddali prowadzenia do końca i zasłużenie wygrali pierwszy mecz w nowej hali Urania 3:2. Indykpol AZS Olsztyn - Bogdanka LUK Lublin 2:3 (29:27, 25:23, 18:25, 20:25, 9:15) Maciej Słomiński, INTERIA