Jastrzębianie ostatnich 10 meczów we wszystkich rozgrywkach wygrali bez straty seta. W niedzielę ta ich seria została przerwana, ale po raz kolejny pokazali, że w tym sezonie należą do absolutnej czołówki PlusLigi. Po trzynastej ligowej wygranej nadal są tylko dwa punkty za liderującą Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. Obie drużyny rozegrały spotkanie awansem, bo ich rywale z 16. kolejki musieli pauzować z powodu zakażeń koronawirusem. Pierwszy set niedzielnego spotkania stał jednak na wysokim poziomie. Sporo było długich akcji i efektownych obron, zwłaszcza w wykonaniu Pawła Zatorskiego. To jastrzębianie wypracowali sobie jednak minimalną, dwupunktową przewagę. Ale kiedy Sam Deroo zablokował atak Jana Hadravy, na tablicy wyników pojawił się remis 12:12. Partia cały czas była wyrównana, ale po asie serwisowym Macieja Muzaja to goście jako pierwsi mieli piłkę setową. Po chwili jednak w trudnej sytuacji nie poradził sobie Deroo, a po drugiej stronie takich problemów nie miał wprowadzony z ławki Arpad Baroti. Jastrzębianie wygrali 26:24. Jastrzębski Węgiel nie dał się zaskoczyć. Końcówka seta dla mistrzów Polski Od kiedy trenerem Resovii został Marcelo Mendez, drużyna wygrała trzy mecze z rzędu. Tyle że przeciwnikami były drużyny z niższej półki. A ostatnie zwycięstwo, 3:1 z GKS-em Katowice, nie przyszło rzeszowianom łatwo, choć rywale mieli do dyspozycji tylko dziewięciu siatkarzy. Drugą partię goście rozpoczęli jednak od mocnego uderzenia. W bloku i zagrywce błysnął Jakub Kochanowski, asem serwisowym popisał się Klemen Cebulj, i Resovia prowadziła czterema punktami. Przewagi nie udało się jednak utrzymać zbyt długo. Hadrava zanotował punkt blokiem, Trevor Clevenot wykończył kontratak i gospodarze doprowadzili do remisu 13:13. Im dłużej trwał set, tym mistrzowie Polski bardziej się rozpędzali. Pomagały im błędy rywali. Gdy Deroo zaatakował w aut, jastrzębianie prowadzili 19:17. I nie dali się już doścignąć do końca seta, choć sprawę mocnym serwisem utrudnił im wprowadzony z ławki rezerwowych Jakub Bucki. Ostatecznie wygrali 25:23. Asseco Resovia wróciła do gry. Jakub Kochanowski i Klemen Cebulj w akcji Jastrzębianie notują w ostatnich tygodniach wspaniałą serię. Dobrze radzą sobie nie tylko w PlusLidze, ale też w Lidze Mistrzów. Po czwartkowym zwycięstwie z VfB Frierdichshafen są już o krok od awansu do ćwierćfinału rozgrywek. Z rytmu nie wybiła ich nawet kontuzja Stephena Boyera. W jego buty bez problemu wskoczył Hadrava. W niedzielę Czech znów prezentował się z dobrej strony. Gdy zablokował atak Muzaja, gospodarze ponownie szybko odskoczyli rywalom na dwa punkty. Rzeszowianie jednak jeszcze raz się zerwali. Wykorzystali problemy mistrzów Polski na lewym skrzydle i odskoczyli na pięć punktów. Zagrywką rywali nękał Cebulj, w bloku przypomniał o sobie Kochanowski. Trener jastrzębian Andrea Gardini wprowadził na boisko Rafała Szymurę, ale Resovia utrzymała prowadzenie i wygrała 25:20. Jastrzębski Węgiel ponownie wygrywa Początek kolejnego seta znów był jednak wyrównany - przynajmniej do stanu 10:10. Później linę na swoją stronę zdecydowanie przeciągnęli jastrzębianie. Z zagrywkami rywali zupełnie nie poradził sobie Cebulj, którego zastąpił Nicolas Szerszeń. Mendez próbował ratować seta przerwami na żądanie i podwójną zmianą rozgrywającego oraz atakującego. Dzieła zniszczenia dokończył jednak Jurij Gladyr. Środkowy gospodarzy do reszty rozbił linię przyjęcia rywali, jastrzębianie byli skuteczni w kontratakach. Świetnie radził sobie Clevenot, który odebrał nagrodę dla MVP spotkania. Jastrzębski Węgiel ostatniego seta wygrał 25:19 i po raz kolejny zdobył trzy punkty. Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia 3:1 (26:24, 25:23, 20:25, 25:19) Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Gladyr, Clevenot, Toniutti, Wiśniewski, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Baroti, Szymura Resovia: Muzaj, Kochanowski, Cebulj, Drzyzga, Kozamernik, Deroo - Zatorski (libero) oraz Bucki, Szerszeń, Woicki Damian Gołąb