Katowiczanie mieli w sobotę nieco problemów. Dali się zaskoczyć rywalom na początku spotkania, ale potem to oni byli skuteczniejsi. Ich pozycja w czołowej ósemce PlusLigi, która gwarantuje udział w walce o medale, jest coraz mocniejsza. Mecz rozpoczął się od potężnych ciosów, jakie gospodarze musieli przyjąć od zawodników z Nysy. Mieli duże problemy z przyjęciem, atakiem i niemal wszystkimi elementami siatkarskiego rzemiosła. Zagrywką nękał ich zwłaszcza Kamil Kwasowski. Stal od początku dominowała, a jej przewaga tylko rosła. Pięć punktów w ataku zdobył Wassim Ben Tara, GKS próbował ratować się zmianami. Na niewiele się to zdało - przegrał aż 13:25. PlusLiga. GKS Katowice wracają do gry Tak dotkliwa porażka katowiczan była niespodzianką, bo ostatnio prezentowali dobrą formę. W pięciu poprzednich kolejkach wygrali aż cztery razy i umocnili się na ósmej pozycji w tabeli PlusLigi. Przed tygodniem nie dali szans Cerrad Enea Czarnym Radom. W drugim secie trener GKS-u Grzegorz Słaby wrócił do podstawowej szóstki i się na niej nie zawiódł. Skuteczna gra Jakuba Jarosza napędziła jego zespół. Objął prowadzenie 6:5 i nie oddał go już do końca partii. Tym razem to szkoleniowiec gości Daniel Pliński szukał ratunku w zmianach. Katowiczanie wygrali jednak partię dość pewnie, a wynik na 25:20 ustalił atak niezawodnego Jarosza. CZYTAJ TAKŻE: Tie-break w siatkarskim klasyku. Trener skończył z kartką Duże emocje w trzecim secie. Trener uratował GKS Katowice Wydawało się, że w trzeciej partii katowiczanie pójdą za ciosem. Co prawda na początku przegrywali 1:4, ale szybko opanowali sytuację i to oni wypracowali sobie kilka punktów przewagi. Pomogły w tym ataki Gonzalo Quirogi, w ofensywie odnalazł się też rozgrywający Micah Ma’a. GKS prowadził już 16:12, ale roztrwonił przewagę. Goście doprowadzili do remisu 18:18 i kibice w hali w Szopienicach w końcu obejrzeli wyrównaną końcówkę. Katowiczanie mieli w niej pod górkę, bo na blok nadział się Tomas Rousseaux. Jego zespół miał już trzy punkty straty do rywali, ale jeszcze podjął walkę. Stal już cieszyła się z wygranej, challenge dla trenera Słabego przedłużył jednak partię. I to Jarosz zdobył ostatni punkt - GKS wygrał 29:27. PlusLiga. GKS Katowice coraz bliżej fazy play-off Stal od początku sezonu zamyka tabelę PlusLigi. Ostatnio prezentowała się jednak nieźle. Przed dwoma tygodniami wygrała drugi mecz w tym sezonie, pokonując Ślepsk Malow Suwałki. W sobotę znów nysianie nie odstawali od rywali. Tyle że za dobre wrażenia punktów nie otrzymują i pozostają czerwoną latarnią ligi. W czwartej partii nie udało im się postraszyć rywali. GKS objął prowadzenie przy zagrywkach Jarosza. Atakujący popisał się asem serwisowym, Quiroga wykończył kontrę i gospodarze prowadzili 10:6. Gry zespołu z Nysy nie odmieniła podwójna zmiana ani niezła dyspozycja Kwasowskiego. Katowiczanie nie dali się już dogonić. Ostatni punkt nieudaną zagrywką podarował im Maciej Zajder - wygrali 25:20. PSG Stal nadal traci aż siedem punktów do przedostatniego w tabeli zespołu z Radomia, a do rozegrania ma jeszcze tylko pięć meczów. GKS Katowice - PSG Stal Nysa 3:1 (13:25, 25:20, 29:27, 25:20) GKS: Jarosz, Kania, Quiroga, Ma'a, Hain, Rousseaux - Mariański (libero) oraz Domagała, Nowosielski, Szymański, Kogut PSG Stal: Ben Tara, Zajder, El Graoui, Komenda, M'Baye, Kwasowski - Dembiec (libero) oraz Szczurek, Szwaradzki, Dębski, Stahl