32-letni Australijczyk odpowiadał za przygotowanie fizyczne jastrzębian, którzy w minionym sezonie niespodziewanie wywalczyli trzecie miejsce w ekstraklasie. Jego rodak Mark Lebedew łączy od grudnia 2016 roku stanowiska szkoleniowca w Jastrzębskiego Węgla i kadry swojego kraju. "Z Markiem żadnej kolizji nie ma, bo sezon reprezentacyjny nie pokrywa się z ligowym. A poza tym trener nie wyjechał, tylko ściągnął do nas na zgrupowanie Australijczyków oraz kadrę Kanady. To dodatkowa promocja dla klubu, miasta i samego selekcjonera" - dodał Gorol. Przyznał, że Reynolds pasował do klubu i drużyny zarówno pod względem umiejętności, jak i usposobienia, mentalności. "A to dla nas również bardzo istotne czynniki. Czuję satysfakcję, że australijska federacja czy klub z Berlina dostrzegły pracę naszych szkoleniowców. Z drugiej strony odejście Luke’a to dla nas strata. Ale tak to w życiu bywa. Poszukiwania następcy trwają" - podkreślił prezes. Po zakończeniu udanego sezonu jastrzębscy działacze zatrzymali podstawowych graczy: środkowego Grzegorza Kosoka, niemieckiego rozgrywającego Lukasa Kampę, przyjmujących Salvadora Hidalgo Olivę (Kuba) i Jason De Rocco (Kanada) oraz atakującego Macieja Muzaja oraz pozyskali reprezentacyjnego francuskiego przyjmującego Kevina Tillie (ostatnio ZAKSA). Pożegnał się z klubem środkowy Marcin Bachmatiuk. "Nie chcieliśmy robić żadnej rewolucji w składzie" - stwierdził Gorol. Jastrzębianie po wywalczeniu brązowego medalu mistrzostw Polski wystąpią w eliminacjach Ligi Mistrzów. "Ten sezon był kwintesencją sukcesu, zbierania doświadczeń i budowania przyjaźni na całe życie. Przychodzenie każdego dnia do tej pracy było wielką przyjemnością i czymś, na co czeka się z niecierpliwością. Od uśmiechniętych twarzy, przez żarty, po angażowanie tego, co najlepsze w ciężką pracę na boisku i w siłowni" - napisał w pożegnalnym oświadczeniu Luke Reynolds.