Śląska drużyna przegrała pierwsze dwa pojedynki - 1:3 w Bełchatowie i 0:3 u siebie. Po tym drugim zespół trenera Roberto Piazzy wydawał się kompletnie rozbity. Tymczasem w środę wygrał 3:2. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. - Zapewne niewielu ludzi stawiało na nas przed trzecim meczem - zauważył Włoch. Jego podopieczni odłożyli w czasie dekorację medalistów. Najwcześniej odbędzie się ona w jastrzębskiej hali w niedzielę późnym wieczorem. W przypadku wygranej gospodarzy, decydujący pojedynek zostanie rozegrany w środę w Bełchatowie. - Czapki z głów przed tym, co pokazał w trzecim meczu Michał Łasko. To była bajka. Po meczu wyczyściłem mu buty. Bardzo byśmy chcieli zakończyć rywalizację po naszej myśli, ale droga jest jeszcze daleka. Musimy się zregenerować, wyjść, rzucić wszystko, co mamy najlepsze na boisko - podkreślił przyjmujący Jastrzębskiego Węgla Zbigniew Bartman, który wrócił w kwietniu na parkiet po trzymiesięcznej rehabilitacji operowanego łokcia. Wybrany MVP środowego spotkania Łasko zaznaczył, że w Jastrzębiu Zdroju on i koledzy będą musieli zagrać jeszcze lepiej, by kontynuować rywalizację o medal. - Co się zmieniło? Nie wiem. Pokazaliśmy, że jeszcze potrafimy grać w siatkówkę, a to nam nie wychodziło przez ostatnie półtora miesiąca. Mnie też. Zagraliśmy na całego, zostawiliśmy na parkiecie serce, a w siatkówce bardzo ważna jest psychologia. Tak musi być w niedzielę. Żebyśmy po meczu patrząc w lustro mogli sobie w oczy powiedzieć - zrobiliśmy wszystko, co możliwe - podkreślił kapitan jastrzębian, który w Bełchatowie zdobył 28 punktów. Początek niedzielnego meczu w Jastrzębiu-Zdroju o godz. 20.00.