Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wrócili na parkiety PlusLigi po 22 dniach przerwy. Mimo że w tym czasie duża część drużyny przeszła COVID-19, nie było tego po nich widać. Zaprezentowali się znacznie lepiej niż w czwartkowym meczu Ligi Mistrzów z Hebarem Pazardżik. W niedzielę mistrzowie Polski wygrali 16. spotkanie z rzędu. Na ten dorobek składają się wygrane w LM, Pucharze Polski i lidze. W jej tabeli mają już tyle samo punktów co ZAKSA, ale rozegrali o dwa mecze więcej. Jastrzębianie w pierwszym secie szybko osiągnęli przewagę. Skuteczny w kontratakach był Jan Hadrava, do tego jego kolegom dość szybko udało się powstrzymać blokiem Bartłomieja Bołądzia. Dzięki temu mistrzowie Polski zyskali cztery punkty nad rywalami. Suwalczanie jednak nie odpuszczali. Asem serwisowym odpowiedział jastrzębianom Cezary Sapiński, Andreas Takvam w pojedynkę zablokował Łukasza Wiśniewskiego. Przed ostatnim fragmentem seta różnica stopniała do zaledwie punktu. W końcówce gospodarze mogli jednak nadal liczyć na skuteczność Hadravy i wygrali 25:21. Jastrzębski Węgiel. Stephen Boyer wrócił po kontuzji, ale znów miał pecha Niedziela była ważnym dniem dla Stephena Boyera. Francuski atakujący przez ponad dwa miesiące pauzował z powodu kontuzji ręki. W meczu ze Ślepskiem w końcu pojawił się na boisku, dając chwilę wytchnienia Hadravie. W drugim secie również od początku widoczna była przewaga gospodarzy. Trevor Clevenot wygrał przepychankę na siatce i Jastrzębski Węgiel prowadził trzema punktami. Trener Ślepska Dominik Kwapisiewicz poprosił o czas, ale efektów nie było. Jego siatkarze popełniali coraz więcej błędów i jastrzębianie prowadzili już 14:7. Ich przewaga była na tyle bezpieczna, że trener Andrea Gardini dał szansę rezerwowym. Na parkiecie pojawił się m.in. Rafał Szymura, a także ponownie Boyer. Tyle że Francuz już po pierwszej akcji musiał opuścić boisko z rozciętą dłonią. Na boisku było trochę krwi, ale nie wybiło to z rytmu jego kolegów. Dopilnowali prowadzenia i wygrali 25:19. CZYTAJ TAKŻE: Zespół z Warszawy w kryzysie. Porażka i spadek w tabeli PlusLiga. Jastrzębski Węgiel studzi nadzieje Ślepska na ósemkę Po zmianie trenera Ślepsk nabrał wiatru w żagle. Przed tygodniem przegrał dopiero pierwszy mecz pod wodzą Kwapisiewicza, ulegając po tie-breaku PSG Stali Nysa. Tamta porażka w połączeniu z meczem w Jastrzębiu-Zdroju studzi nadzieje suwalczan na czołową ósemkę. W trzecim secie znów mieli bowiem niewiele do powiedzenia. Gospodarze zdobywali punkty wszystkimi elementami siatkarskiego rzemiosła. Błysnął Jurij Gladyr, który najpierw zablokował atak Takvama, a potem popisał się asem serwisowym. Świetną zagrywką odpowiedział jednak Bołądź i przewaga jastrzębian nie przekraczała trzech punktów. W drużynie gości na boisku pozostali rezerwowi - rozgrywający Łukasz Makowski i środkowy Łukasz Rudzewicz. Z nimi gra Ślepska wyglądała nieco lepiej, ale na mistrzów Polski to było za mało. W kluczowych fragmentach seta gospodarze znów powstrzymali na siatce Bołądzia, a wynik na 25:20 ustalił atak Hadravy z prawego skrzydła. Jastrzębianie kolejny mecz rozegrają już za trzy dni, gdy w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów zmierzą się z VfB Friedrichshafen. Ślepsk za tydzień zagra w PlusLidze z ZAKS-ą. Jastrzębski Węgiel - Ślepsk Malow Suwałki 3:0 (25:21, 25:19, 25:20) Jastrzębski: Hadrava, Wiśniewski, Fornal, Toniutti, Gladyr, Clevenot - Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Boyer, Szymura, Macyra Ślepsk: Bołądź, Sapiński, Halaba, Tuaniga, Takvam, Buchowski - Czunkiewicz (libero) oraz Laskowski, Makowski, Rudzewicz